Wojna w turystycznym raju. Spór potężnych rodzin dzieli Tajlandię i Kambodżę

To, co zaczęło się jako niewielkie przygraniczne potyczki, przekształca się w dużą wojnę. — Nie sądzę, aby na tym etapie realistyczne było oczekiwanie przełomowych zmian. Konflikt osiągnął poziom, którego nie widzieliśmy w historii — mówił Napon Jatusripitak, dyrektor Centrum Polityki i Geopolityki w Thailand Future.

  • Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej „Newsweeka”

26 października w Kuala Lumpur Tajlandia i Kambodża zawarły porozumienie pokojowe, któremu patronował Donald Trump. Gdy w pierwszej połowie grudnia porozumienie zostało zerwane. Trump przechwalał się, że zatrzyma walki za pomocą „jednego telefonu”. I 12 grudnia ogłosił, że załatwił zawieszenie broni „obowiązujące od tego wieczoru”. Ale już następnego dnia rząd Tajlandii zakwestionował słowa Trumpa.

Premier Anutin Charnvirakul złożył deklarację, że jego kraj zamierza zrobić wszystko, aby rzucić Kambodżę na kolana: — Tajlandia będzie kontynuować działania wojskowe, dopóki nie uznamy, że naszemu krajowi i obywatelom nie grozi już żadne niebezpieczeństw. Chcę to jasno powiedzieć.

Wcześniejsze walki w tym roku już doprowadziły do największego kryzysu uchodźczego od czasu ludobójstwa w Kambodży za czasów Pol Pota. W ich wyniku w Tajlandii zmienił się rząd, a najpotężniejsza rodzina w polityce została odsunięta od władzy. Oba kraje ogłosiła zakazy i bojkoty dotyczące towarów drugiej strony, co doprowadziło do załamania się handlu przygranicznego o wartości miliardów dolarów.

Spory o obszary przygraniczne między Kambodżą a Tajlandią trwają już od dawna. Wiele nich dotyczyło starożytnych świątyń zbudowanych w epoce Angkoru. W 1962 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości przyznał Kambodży świątynię Preah Vihear, uznaną przez UNECO za część światowego dziedzictwa kulturowego, czego Tajlandia nie chciała zaakceptować W 2008 i 2011 r. w walkach o Preah Vihear zginęli żołnierze obu stron.

Dlaczego spór graniczny, który długo pozostawał w stanie uśpienia, w tym roku ponownie się ożywił? Jest to związane z relacjami między dwoma najpotężniejszymi mężczyznami w Azji Południowo-Wschodniej. Hun Sen i Thaksin Shinawatra to dawni premierzy Kambodży i Tajlandii.

Przez dziesięciolecia byli ze sobą tak blisko związani, że Hun Sen opisywał Thaksina Shinawatrę, jako swojego „bratniego ducha”. Po utracie władzy przez Thaksina w wyniku zamachu stanu w 2006 r. mianował go doradcą ekonomicznym rządu kambodżańskiego. Po kolejnym zamachu stanu, który w 2014 r. doprowadził do usunięcia siostry Thaksina, Yingluck, ze stanowiska premiera, pokonani zwolennicy Shinawary otrzymali azyl w Kambodży. Gdy syn Huna Sena, Hun Manet, i córka Thaksina, Paetongtarn Shinawatra, przejęli władzę w swych krajach, sojusz potężnych rodzin trwał w najlepsze.

A potem, w tym roku, Hun Sen zwrócił się przeciwko swym wieloletnim sojusznikom. Zaskakując wszystkich, ujawnił prywatną rozmowę telefoniczną z premier Paetongtarn Shinawatrą, w której zwracała się do niego, używając honorowego zwrotu „wujku” (co wielu Tajów uznało za oznakę braku lojalności wobec własnego kraju) i pogardliwie wyrażała się o przywódcach wojskowych Tajlandii (co wielu Tajów uznało za zdradę). Tajowie nie mogli się pogodzić, że Kambodża miesza się w ich politykę wewnętrzną.

Tydzień później Paetongtarn, aby zatrzeć fatalne wrażenie, wywołane ujawnieniem rozmowy, ogłosiła działania przeciwko kambodżańskim centrom cyberoszustw działającym wzdłuż granicy, które wykorzystują przymusową pracę ofiar handlu ludźmi. Ale to nie pomogło, Paetongtarn straciła stanowisko premiera.

Niektórzy analitycy sugerowali nawet, że Hun Sen został zwerbowany przez elity Tajlandii, aby ostatecznie obalić potężna rodzinę Shinawatra znienawidzoną przez rojalistów.

Walki w lipcu 2025 r. rozpoczęły się po wymianie ognia w świątyni Preah Vihear. Zginęło wtedy łącznie kilkadziesiąt osób. Wymiana ognia artyleryjskiego, bomby kasetowe oraz bombardowania przeprowadzone przez drony i myśliwce na polach ryżowych, wioskach i starożytnych świątyniach spowodowały wysiedlenie setek tysięcy osób, a tereny wiejskie zostały pokryte niewybuchami.

W październiku doszło do zawieszenia broni. Ale dla wielu obserwatorów było jasne, że walki wybuchną znowu. — Biorąc pod uwagę głębsze historyczne, wewnętrzne i geopolityczne uwarunkowania tego konfliktu, pozostaje tylko pytanie, kiedy, a nie czy, dojdzie do kolejnej rundy konfrontacji. Niedawne zawieszenie broni i trwające rozmowy między Tajlandią a Kambodżą są jedynie kruchymi bandażami na długo ropiejącej ranie — ostrzegał William Hurst z Royal United Services Institute.

Kambodża przedstawia się jako bezbronna ofiara agresji Tajlandii. Ale zdjęcia satelitarne pokazują, że Kambodża od miesięcy potajemnie wzmacniała swoje pozycje i budowała siły zbrojne w strefie przygranicznej, co wskazuje na zupełnie inną możliwość: Hun Sen, który sprawuje realną władzę w kraju, mógł wykorzystać niestabilność polityczną w Tajlandii, do której sam doprowadził swoimi przeciekami.

Ale Tajlandia nie ma najmniejszego zamiaru ustępować. Tymczasowy premier Anutin Charvirakul, który stoi na czele mniejszościowej koalicji, uznał wojnę za świetny sposób na poprawę swoich notowań przed przyspieszonymi wyborami na początku przyszłego roku w nadziei, że tym razem zostanie premierem na dłużej.

Wojna odsuwa też na dalszy plan poważne problemy, z którymi nie może poradzić sobie jego rząd. — Anutin wykorzystał ponowne napięcia graniczne z Kambodżą, aby przedstawić się jako przywódca gotowy do zajęcia nacjonalistycznego, twardego stanowiska w obronie integralności terytorialnej Tajlandii. Ta nowa narracja przynajmniej na razie przyćmiła krytykę jego postępowania w sprawie powodzi w południowej Tajlandii i wyciszyła sprawę jego potencjalnego udziału w sieciach cyberoszustw na granicy Tajlandii i Kambodży — komentował Napon Jatusripitak, dyrektor Centrum Polityki i Geopolityki w Thailand Future.

Premierowi wojna jest na rękę i dlatego dał wojsku carte blanche, która może zarządzać konfliktem granicznym, według własnego uznania. A armia oświadczyła, że jej celem jest wyrządzenie jak najpoważniejszych szkód kambodżańskiej armii i długotrwale ograniczenia potencjału militarnego Kambodży.

Od kiedy walki wznowiono 7 grudnia, skala starć zbrojnych szybko się nasiliła. Konflikt zmienia się w jedną z największych i najbardziej intensywnych konfrontacji zbrojnych w Azji Południowo-Wschodniej w ostatnich latach. — Nie sądzę, aby na tym etapie realistyczne było oczekiwanie przełomowych zmian. Konflikt osiągnął poziom, którego nie widzieliśmy w historii — ocenił Napon Jatusripitak.

Oprócz zadania poważnych strat wojsku kambodżańskiemu celem Bangkoku może być zajęcie strategicznych terenów wzdłuż granicy, a nawet utworzenie stref buforowych, które chroniłyby terytoria tajskie przed przyszłymi atakami.

Pomimo znacznie wyższych strat, siły kambodżańskie stawiają zaciekły opór i nawet kontratakują. Niemniej siły zbrojne Tajlandii są ponad trzykrotnie większe od sił Kambodży i mają ogromną przewagę w zakresie szkolenia, organizacji i wyposażenia. Dysponują też dość nowoczesnym sprzętem i wykorzystują precyzyjnie kierowane środki bojowe. Natomiast siły zbrojne Kambodży w dużej mierze opierają się na znacznie starszym sprzęcie, nie mają prawie precyzyjnej broni, a jej marynarka wojenna i siły powietrzne ledwo funkcjonują.

Biorąc pod uwagę te różnice, maksymalistycznym celem kambodżańskich sił zbrojnych może być utrzymanie istniejących linii obronnych. Jednak nawet nie będzie to łatwe. Wszystko wskazuje na to, że wywołując wojnę rodzin, Hun Sen mocno się przeliczył.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version