British Antarctic Survey, czyli BAS opublikowało wyniki badań, które wskazują, że pokrywa lodowa Antarktyki zmniejszyła się o dwa miliony kilometrów kwadratowych. To może nie zrobić na wielu wrażenia, ale gdy dodamy, że to obszar czterokrotnie większy od Francji i sześciokrotnie większy od Polski, to zrozumiemy, z jakiej skali problemem mamy do czynienia. To zmiany, jakie zaszły w lodach antarktycznych w ostatnich trzech dziesięcioleciach.
Rachel Diamond, która odpowiadała za te badania w BAS, w rozmowie z agencją AFP mówi, że ich celem było sprawdzenie, które modele klimatyczne przyczyniają się do największych strat w pokrywie lodowej ostatniego z poznanych kontynentów. Globalne ocieplenie i podniesienie się średniej temperatury na świecie, a także średniej temperatury oceanów to jedno. Czynników wpływających jednak na topnienie lodu polarnego jest znacznie więcej, także wiatry i prądy morskie, ciśnienie wody, wreszcie temperatura powietrza.
Lodowce na Antarktydzie się topią. Geoinżynieria nie pomożeZdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL
Jak podaje BAS, w przeciwieństwie do Arktyki, gdzie pokrywa lodu morskiego wokół bieguna północnego spada od czasu rozpoczęcia pomiarów satelitarnych w latach 70. XX w., tendencja do topnienia na Antarktydzie jest zjawiskiem nowszym, gdyż jest on związany ze stałym kontynentem, a nie jedynie dryfuje po morzu jak w wypadku Arktyki. A jednak lód się topi.
Lody Antarktyki topią się od ponad 50 lat
Pierwszy zauważalny spadek pokrywy lodowej Antarktydy zanotowano w 1978 r. Wtedy rozpoczął się proces, który następnie mocno przyspieszył w XXI w. i doprowadził do obecnej, dość dramatycznej już sytuacji.
Antarktyka wpada w błędne koło, bowiem lód i śnieg silnie odbijają promienie słoneczne i dzięki temu utrzymują stabilność polarnego ekosystemu tego newralgicznego miejsca na Ziemi. Kiedy znikają, a ich miejsce zastępuje morze o ciemnoniebieskim, granatowym kolorze, zaczyna przyciągać promienie Słońca. Energia nie zostaje odbita, ale wchłonięta przez ocean, co ma zgubne konsekwencje nie tylko dla samej Antarktydy, ale także dla całego życia oceanicznego i całego życia na Ziemi.
W ten sposób nagrzana Antarktyda sama przyspiesza globalne ocieplenie Ziemi zamiast je redukować, jak przed laty.
Plama gorąca doprowadziła do topnienia lodu Antarktydymateriały prasowe
Skutki są poważne. Cierpią zwierzęta, np. wieloryby nie są w stanie wykarmić siebie i młodych dostateczną liczbą pożywnego kryla, po który płyną ku morzom wokół bieguna południowego, a pisklęta pingwinów trafiają do wody zanim jeszcze wykształca wodoszczelne pióra i w związku z tym giną.
Z badań wykonanych przez BAS wynikają jeszcze inne, dość przerażające wnioski. Otóż zakładają one, że lód antarktyczny nie jest w stanie wrócić do poprzedniego stanu sprzed 1978 r. czy chociażby z poprzedniego stulecia nawet w 20 lat po powstrzymaniu procesów związanych z globalnym pociepleniem.
To znaczy, że nawet jeżeli je zatrzymamy, ocieplenie będzie postępowało także za sprawą nagrzanej Antarktydy jeszcze przez dziesięciolecia. Najbliższe pokolenia nie mają najmniejszych szans, by wyjść z kryzysu klimatycznego na Ziemi.
Jak jest zima to musi być zimno. Quiz o mrozie
Prof. Zbigniew Karaczun: Musimy przyzwyczaić się do upałów, gwałtownych burz, trąb powietrznychRMF