54-letni mężczyzna zmar³ 17 lutego, kilka godzin po zjedzeniu galarety mięsnej zakupionej na targu w Nowej Dębie w województwie podkarpackim. Do szpitala trafiły też dwie kobiety w wieku 65 i 72 lat, które wcześniej zjadły galaretkę, ale w ich przypadku ilość produktu była na tyle niewielka, że lekarzom udało się je uratować. Galaretkę produkowało i sprzedawało małżeństwo – 55-letnia Regina S. i 56-letni Wiesław S. Para usłyszała zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Śledczy wciąż ustalają, co było przyczyną zatruć. Mają to wyjaśnić kompleksowe badania laboratoryjne. Eksperci radzą natomiast, by w przypadku objawów takich jak np. zawroty głowy, wymioty i spadek ciśnienia, udać się od razu do lekarza. – Jeśli intuicyjnie czujemy, że dzieje się coś poważnego, epizody się powtarzają, to trzeba szukać fachowej pomocy. Nie odkładać, nie odwlekać w myśl zasady, że „samo przejdzie”. Bo samo nie przejdzie – radzi w rozmowie z „Faktem” toksykolog Eryk Matuszkiewicz ze Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu.
Tragedia w Nowej Dębie. Śmierć po zjedzeniu galaretki mięsnej.
– W przypadku lekkich zatruć może pomóc wêgiel aktywny, który wiąże toksyny, pomoże złagodzić objawy. Ale w przypadku ciężkich zatruć, nie złagodzi objawów. To jest wówczas jak plasterek na wielką ranę. Bardzo łatwo może dojść do odwodnienia, zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej, co z kolei może doprowadzić np. do zaburzeń rytmu serca – zaznacza lekarz.
Teoretycznie przyczyną zatruć po zjedzeniu galaretki mógł być azotyn sodu, który przeciwdziała tworzeniu się jadu kiełbasianego. Dodany jednak w zbyt du¿ych ilościach może być bardzo groźny dla organizmu. – Azotyn sodu powoduje zmiany w strukturze hemoglobiny, która transportuje tlen. Staje się ona nieaktywna, a to z kolei prowadzi do niedotlenienia mózgu, serca, zatrzymania akcji serca. Jeśli dojdą jeszcze do tego czynniki obciążające, jak np. choroby serca, to może dojść do szybkiego zgonu – mówi toksykolog.
Rozmówca „Faktu” wskazuje, że przy zakupach powinna zastanawiać nas np. zbyt niska cena oraz kwestie „obsługowo-wizualne”. – Czy sprzedawca ma czyste ubranie, w jaki sposób wydaje nam towar, czy nie podaje nam jedzenia, a po chwili nie sięga po pieniądze – podkreśla.
Galaretka mięsna w Nowej Dębie. Eksperci apelują o ostrożność
Również Główny Inspektorat Sanitarny przypominał przed kilkoma dniami, że żywność warto kupować w sprawdzonych punktach i sklepach. Rzecznik GIS Szymon Cienki podkreślał na początku tego tygodnia w rozmowie z mediami, że szczególnie mięso i nabiał wymagają odpowiednich warunków przechowywania. Rzecznik podkreślił, że jeśli mamy jakąkolwiek wątpliwość co do wyglądu, zapachu tej żywności lub stosowania zasad sanitarnych przez personel zatrudniony w handlu, lepiej jest w ogóle zrezygnować z zakupu.
Szymon Cienki podkreślił, że obrót produktami spożywczymi powinien być zgłoszony do odpowiedniej inspekcji, która kontroluje warunki tej działalności. Działalność dotycząca obrotu produktami mięsnymi powinna być zgłoszona do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, natomiast obrotu pozostałymi produktami spożywczymi tzw. produkcji pierwotnej – do Państwowej Inspekcji Sanitarnej.