Jakub Mielnik, Wprost: Czy Rosja może prowadzić wojnę z taką intensywnością, jak obecnie?
Jurij Fielsztinski: Tak, to możliwe, bo jest w Moskwie dość woli politycznej i dość oparcia w społeczeństwie, żeby tak działać. Służby specjalne całkowicie zniszczyły wszelką aktywność polityczną nie związaną z Kremlem. Dokręcając śrubę restrykcji, reżim utrzymuje jednocześnie otwarte granice kraju. To powoduje, że wszyscy aktywni i niepokorni wobec władzy Rosjanie po prostu wyjeżdżają. W porównaniu z czasami sowieckimi, gdy granice były ściśle kontrolowane, liczba więźniów politycznych w Rosji jest naprawdę niewielka.
Niezadowoleni wyjechali. Zostali bierni, którym jest wszystko jedno.
I popierają wojnę.
I popierają wojnę. Tylko, że oni także widzą, że wbrew temu, co mówił Putin, nie dało się jej wygrać w dwa tygodnie. Mijają dwa lata i jej koszty są ogromne.
Można na tym budować jakąś strategię pokonania Moskwy?
Nie mam żadnych recept, jak to zrobić w dwa tygodnie, ale uważam, że są trzy rzeczy, które trzeba zrobić, żeby było to możliwe.
Słuchamy uważnie.
Po pierwsze, należy dać Ukrainie wszystko, czego potrzebuje do walki z Rosją. Po drugie, należy znieść restrykcje na stosowanie zachodniej broni przeciwko Rosji, włączając w to także Moskwę. To jest bardzo ważne, bo Rosja jest olbrzymim terytorialnie krajem, ale z jednym tylko tak naprawdę liczącym się miastem. To jest Moskwa. Wszystko, co Rosja posiada, tam się znajduje. A mieszkający tam ludzie nie mają nawet pojęcia, że trwa wojna. Ich nie interesuje nie tylko co, co się dzieje na Ukrainie, ale także to, co dzieje się w Kursku, gdzie Ukraińcy prowadzą swoją własną ofensywę.
Jeśli w Kijowie liczyli, że Putin zacznie przenosić oddziały z frontu, żeby wyzwalać zajęte przez Ukraińców części obwodu kurskiego, to się pomylili.
Putinowi nie zależy na żadnym Kursku. Zależy mu na zniszczeniu innego kraju, ale los własnego go nie obchodzi.
Dlatego ważne jest uderzenie w Moskwę?
Bo elita, która jest podporą jego władzy, nie odczuwa wojny. Ludzie chodzą do sklepów, teatrów, barów na wystawy. Życie kwitnie i się rozwija, bo nie zależy od tego, co się dzieje w reszcie kraju.
A ta trzecia rzecz?