Niewielka grupa komórek nerwowych w mózgu pilnie śledzi zmiany w natężeniu światła słonecznego i zmienia na tej podstawie biochemię mózgu — odkryli naukowcy. Mają też pomysł, jak temu zapobiegać.
Czasami to po prostu zwykły smutek, kilkutygodniowe obniżenie nastroju, zmniejszona energia, większa senność. Tak na coraz krótsze dni i mniejszą ilość światła słonecznego reaguje bardzo wiele osób. Objawy te nie utrudniają jednak nadmiernie codziennego życia.
Bywa jednak, że jesienne obniżenie nastroju przeradza się w depresję, w czasie której przygnębiające myśli nasilają się, pojawia się lęk, całkowity brak możliwości odczuwania przyjemności, a nawet myśli samobójcze. To tak zwana depresja sezonowa — SAD (z ang. Seasonal Affective Disorder), która dotyka w naszej szerokości geograficznej około 2 proc. populacji. W Polsce może więc na nią cierpieć nawet 700 tys. ludzi.
Mała wiązka neuronów
Co powoduje depresję sezonową? Z pozoru odpowiedź jest prosta — to zmniejszona ilość światła słonecznego odpowiada za objawy tego zaburzenia. Świadczy o tym, chociażby fakt, że objawy te łagodzą regularne naświetlania lampami o spektrum światła podobnym do dziennego. Taka terapia zapobiegająca SAD stosowana jest powszechnie w krajach skandynawskich, gdzie w sezonie jesienno-zimowym dni są najkrótsze, a światła najmniej w Europie.
Związek depresji sezonowej z brakiem słońca jest więc oczywisty, ale naukowcy nie wiedzieli, jakie właściwie mechanizmy w ludzkim organizmie wywołują te objawy. Udało się to ustalić dopiero naukowcom z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Na podstawie badania mysiego mózgu ustalili, że niewielka struktura w podwzgórzu, zwana jądrem nadskrzyżowaniowym — w skrócie SCN, która zawiaduje zegarem biologicznym, wpływa na inne obszary podwzgórza, odpowiedzialne za emocje, reakcje na stres, metabolizm czy układ odpornościowy.
Od oka do mózgu
Już wcześniej wiedziano, że SCN w mózgu ssaków, zarówno myszy, jak i ludzi, odbiera sygnały z siatkówki oka, na którą bezpośrednio padają promienie słoneczne. Na tej podstawie mózg reguluje aktywność dobową, np. wydzielanie melatoniny, aby w odpowiednim momencie wywołać senność albo wybudzić organizm ze snu.
Nowe badanie pokazało, że grupa około 20 tys. neuronów w SCN moduluje także wydzielanie kluczowych neuroprzekaźników w jądrze przykomorowym, obszarze podwzgórza, odpowiedzialnym między innymi za nasz nastrój i podatność na stres. SCN zmienia tam na przykład wydzielanie dopaminy, bardzo ważnego neuroprzekaźnika, zwanego hormonem przyjemności. Zaburzenie jego ilości w mózgu skutkuje zaburzeniami nastroju. — To właśnie mechanizm, który sprawia, że ilość światła słonecznego oddziałuje na nasze codzienne zachowanie — mówi dr Alessandra Porcu, współautorka tego badania.
Koniec jesiennych smutków
Naukowcy mają dla nas jeszcze jedną dobrą wiadomość — skoro za zmiany nastroju pod wpływem niedostatku światła słonecznego odpowiada tylko jedna, niewielka struktura w mózgu, jest duża szansa, że uda się opracować metody bezinwazyjnego oddziaływania na nią w celu zmniejszenia objawów SAD. Naukowcy już nauczyli się, jak za pomocą światła sztucznie manipulować aktywnością neuronów w SCN i zwiększać produkcję dopaminy w tym rejonie mózgu. Na razie u myszy, ale możliwe, że u ludzi też ten sposób zadziała.
Zanim to zostanie sprawdzone, pozostają nam znane dotąd metody łagodzenia depresji sezonowej — to klasyczna fototerapia, podczas której trzeba przez kilkadziesiąt minut dziennie naświetlać oczy specjalną lampą (nie wystarczy tu patrzenie na zwykłą żarówkę). Bardzo pomocny w zwalczaniu łagodnych objawów sezonowego spadku formy psychicznej jest ruch, zwłaszcza ten na świeżym powietrzu. Stanowi on też świetną profilaktykę wystąpienia objawów SAD. Jeśli jednak depresja nasila się na tyle, że dezorganizuje nam życie i pozbawia radości z niego, warto sięgnąć po leki przeciwdepresyjne. O zasadności i długości ich zażywania oczywiście musi zdecydować lekarz.