Podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw dyskutowano m.in. o wprowadzaniu standardów zrównoważonego rozwoju. Póki co obowiązek raportowania ESG dotyczy dużych firm, ale przedsiębiorstwa z sektora MŚP także niebawem będą musiały się dostosować. – To jest coś, co musi się wydarzyć, nie ma odwrotu. My wciąż musimy się rozwijać a rozwojem jest dogonienie standardów zrównoważonego rozwoju – powiedziała prof. Anna Staszewska.
Gonić standardy
Zdaniem ekspertki polskie firmy, zwłaszcza te mniejsze, których nie dotyczy jeszcze unijny obowiązek raportowania ESG, są pod względem wprowadzania nowych standardów nieco w tyle.
– Tam jest jeszcze bardzo długa droga do tego, żeby to zadziałało, żeby było odpowiednio skomponowane i dostosowane do środowiska. I to środowiska nie tylko środowiska przyrodniczego, bo mówimy o środowisku pełnym, razem z rynkiem, wtórnym i pierwotnym, oraz ludźmi, którzy ten system budują – powiedziała prof. Staszewska.
Komponent ludzki
O standardach zrównoważonego rozwoju zwykle rozmawia się w kontekście ochrony środowiska naturalnego, na pierwszy plan wychodzą m.in. działania dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, zmniejszenia wykorzystania energii, czy używania surowców wtórnych. ESG to jednak nie tylko ekologia, ważnym komponentem są działania społeczne, poprawiające m.in. warunki pracy.
– O tym często zapominamy, ludzie to podstawa. Jeśli my nie zaczniemy dbać o ludzi, zarówno w samym przedsiębiorstwie, jak i tych na zewnątrz, współpracujących, w całym łańcuchu dostaw, to nic z tego nie wyjdzie – mówi ekspertka.
I choć wdrażanie standardów zrównoważonego rozwoju większości przedsiębiorców kojarzy się z ogromnymi kosztami, które będą musieli ponieść, to ekologiczność produkcji i etykę zarządzania łatwo można przekuć w zysk.
– To jest transparentność, zachowanie pewnych standardów. To, co zainwestujemy w raportowanie przyniesie zysk, bo ludzie zaczną nam ufać – powiedziała prof. Staszewska.