Afera z Collegium Humanum: – To, że ta kwestia wypływa właśnie teraz, na progu kampanii wyborczej, każe zadać sobie pytanie o koincydencję. Nie ma żadnego przestępstwa, sprawa jest czysta. Okazało się, że są wątpliwości w sprawie uczelni, więc ten pomysł zarzuciłem. Dopełniłem formalności, żeby dostać się na tę uczelnię, ale nie podjąłem studiów na Collegium Humanum – powiedział Szymon Hołownia. – Wydaje się, że uzasadnionym będzie rozważenie podjęcia kroków prawnych wobec tej uczelni za bezprawne obracanie moimi danymi osobowymi. Jeżeli tych studiów nie podjąłem, nie podpisałem umowy, nie wpłaciłem pieniędzy, a oni twierdzą, że było inaczej, obracali moimi danymi, robili jakieś rzeczy, to jest to bezprawne – dodał.
„Nie wykluczam”: Pytany o to, czy pozwie „Newsweek” za doniesienia, odparł, że „nie wyklucza”. – Analizujemy to z prawnikami, bo pozywanie mediów to trwa latami. (…) To walka z wiatrakami – zaznaczył. – Moją jedyną bronią, taką naprawdę skuteczną, jest prawda. Jestem ofiarą tej sytuacji, a nie sprawcą oszustwa. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to kłamie. Zrobię wszystko, aby bronić mojego dobrego imienia – podkreślił Szymon Hołownia.
Doniesienia „Newsweeka”: Tygodnik podał, że zgodnie z jego informacjami, Szymon Hołownia był studentem Collegium Humanum. Byli pracownicy uczelni mają twierdzić, że polityk był na liście studentów, ale nie uczęszczał na zajęcia. Mieli również widzieć jego podpis pod przyrzeczeniem studenckim. Marszałek Sejmu był wtedy kandydatem na prezydenta w wyborach w 2020 roku. Źródła „Newsweeka” podały również, że oceny oraz inne dokumenty Szymona Hołowni były wpisane do systemu Sokrates, obsługującego uczelnię. Dostęp do niego ma kierownictwo uczelni, pracownicy dziekanatu i wykładowcy.
Więcej informacji wkrótce