Jest spora szansa na to, że za rok Wigilia będzie ustawowym dniem wolnym od pracy. Ustawę w tej sprawie przegłosował parlament. Podpisu prezydenta jeszcze nie ma, gdyż Andrzej Duda nie kryje, że ma wątpliwości co do zapisów dotyczących wprowadzenia dodatkowej niedzieli handlowej w grudniu. Można jednak sobie wyobrazić, że w przypadku ewentualnego weta pomysł wróci, tyle że już bez kontrowersyjnych przepisów.
Pewne jest jedno, w tym roku w Wigilię sklepy będą jeszcze otwarte, choć krócej niż zwykle. Jak wygląda praca 24 grudnia w placówkach handlowych? Kulisy zdradzają w rozmowie z portalem WP byli i obecni pracownicy sklepów.
Wigilia zaskoczyła klientów
Jedna z byłych pracownic stwierdza, że „Wigilia zawsze zaskakuje klientów”. – Co roku tak samo dziwią się, że o 13 zamykamy. Do tego dochodzą klienci szukający „cudów” na chwilę przed zamknięciem. Na ostatnią chwilę szukają karpia albo mrożonych uszek – mówi była pracownica jednej z placówek handlowych.
Niektórzy klienci zdają się zapominać, że pracownicy sklepów też w tym szczególnym dniu chcą być jak najszybciej w domu. Pracownica jednego ze znanych marketów wspomina pana, który tuż przed zamknięciem przyszedł kupić lampki choinkowe. Zamiast zapakować je do koszyka, zaczął je testować. – Najpierw rozpakował wszystkie pudełka, później zaczął podłączać do prądu, aby zobaczyć, jak się palą. Mimo naszych próśb sklep opuścił dopiero kwadrans po zamknięciu. Już chyba nic mnie nie zaskoczy. Wyznaję zasadę „przeżyć i zapomnieć”– wspomina pracownica.
Czas wzmożonych kradzieży
Okazuje się, że przedświąteczny okres to również czas wzmożonych kradzieży. – To jest bardzo przykre, co się dzieje, ale coraz więcej ludzi nie płaci za swoje zakupy. Co ciekawe, są to ludzie, którzy wcale nie są biedni. Mają dobre, często markowe ciuchy, są zadbani. Mimo to decydują się na kradzież, i to w najbardziej perfidnym wydaniu. Podchodzą do kasy, przykładają kartę, a w momencie odmowy po prostu uciekają. W tym tygodniu miałam już osiem takich sytuacji, z czego w jednym przypadku dotyczyło to naszej stałej klientki, która często u nas kupuje – mówi WP Agnieszka Nowak, właścicielka sklepu franczyzowego.
Część klientów, a to „zapomni” skasować pomidorów na kasie samoobsługowej, a to „przypadkowo” wybierze te tańsze. Zdarzył się też pan, który próbował wynieść całą zgrzewkę napojów gazowanych pod puchową kurtką.
Katarzyna Hamal, menadżerka ochrony w firmie Seris Konsalnet potwierdza, że złodziejem niejednokrotnie okazuje się osoba, po której byśmy się tego nie spodziewali, a sam proces kradzieży na ogół trwa bardzo krótki. – Wbiega grupa trzech lub czterech osób, zabiera towar i wychodzi. Czasami wyjeżdżają całymi wózkami albo wychodzą z produktami w rękach. Rekordziści robią to nawet w 30 sekund. Jako ochroniarze musimy być gotowi na wszystko – podkreśla Hamal.