Dobiegający końca rok był jednym z najbardziej burzliwych i nieprzewidywalnych w węgierskiej polityce. Jego ostatnim, choć być może nie finalnym, akcentem stała się decyzja węgierskich władz o przyznaniu azylu byłemu polskiemu wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu. Podjęcie tego rodzaju kroków prawnych stanowi kolejny rozdział w relacjach polsko-węgierskich.
W 2024 roku, w blisko 15. roku sprawowania władzy przez Viktora Orbána, węgierski premier zmierzył się z trzema potężnymi kryzysami, w tym jednym o charakterze egzystencjalnym – pojawieniem się pierwszego groźnego rywala. Ostatecznie wyszedł z nich obronną ręką.
Choć sondaże wskazują na osłabienie jego poparcia, rządząca koalicja wciąż cieszy się poparciem dającym ogromne szanse na utrzymanie władzy. Orbán, który w 2018 roku zapowiedział, że będzie rządzić co najmniej do 2030 r., musi wygrać jeszcze jedne wybory – te, które odbędą się wiosną 2026 r.
Afera z panią prezydent w roli głównej
Od 2010 roku koalicja Fidesz-KDNP rządzi Węgrami z bezpieczną przewagą, regularnie uzyskując większość konstytucyjną w kolejnych wyborach. Wstrząsów, które byłyby w stanie zatrząść w posadach węgierską polityką nie było w ostatnich latach zbyt wielu. Ten największy związany był z nieobyczajnym zachowaniem europosła, jednego z liderów Fidesz – Józsefa Szájera.
Polityk ten w środku covidowych ograniczeń uciekał z orgii po rynnie. Później okazało się jeszcze, że miał na sobie plecak, w którym ukrył środki psychotropowe. Orbán Szájera wycofał z polityki na cztery lata. Na początku listopada 2024 r. jednak powrócił. Założył Instytut Wolnej Europy, a uczynił to na zaproszenie najbliższej współpracownicy Orbána, Márii Schmidt. Odpowiada ona za politykę historyczną Węgier.
Drugim takim wydarzeniem jest to, co stało się w lutym 2024 r. W atmosferze skandalu ze stanowiska ustąpiła prezydent Węgier, Katalin Novák. Rzecz dotyczyła udzielenia przez Novák w kwietniu 2023 r. prawa łaski osobie, która tuszowała aferę w jednym z domów dziecka na Węgrzech. Sprawa nie wydałaby się, gdyby nie opozycyjne media, które temat nagłośniły, a także pilotowały aż do samego końca.
Chociaż posłowie Fidesz na początku bagatelizowali zagrożenie, szybko okazało się, że prowadzono równolegle zakrojone na szeroką skalę badania sondażowe. Wynikało z nich, że społeczeństwo, i to bez względu na barwy partyjne, nie przejdzie do porządku dziennego nad tą sprawą. W końcu 10 lutego popołudniu w publicznym pierwszym programie telewizji M1, prezydent Novák zwróciła się w orędziu do narodu, w którym wskazała, że „popełniła błąd” i w związku z tym ustępuje z urzędu.
Podkreśliła, że jej decyzja o ułaskawieniu oraz brak uzasadnienia tejże (prezydent milczała przez kilka dni) „mogły wzbudzić wątpliwości co do polityki zerowej tolerancji dla pedofilii”. Zapewniła, iż nigdy nie ułaskawiłby kogoś, kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad dziećmi. Na koniec przeprosiła.
Sprawie dramaturgii dodawał fakt, że Katalin Novák przez kilka lat zajmowała się w rządzie (najpierw kancelarii premiera, a następnie w ministerstwie) polityką rodzinną. Jej programy związane ze wsparciem rodziny, w tym dostęp do in vitro, na stałe wpisały się w kanon systemowej polityki. To ona była także autorką hasła „Węgry przyjazne rodzinie”, które wita pasażerów przylatujących do Budapesztu.
Następcę Novák Zgromadzenie Krajowe wybrało 26 lutego 2024 r. – został nim Tamás Sulyok.
Mąż ważnej polityczki Fideszu rzuca Orbánowi wyzwanie
Sama Katalin Novák zniknęła, jej zdjęcia z Elonem Muskiem, zrobione w czasie spotkań, podczas których mieli rozmawiać o geniuszu węgierskiej polityki rodzinnej – także.
Zniknęła i już. Wszystko z uwagi na to, że funkcja prezydenta w węgierskim systemie politycznym jest bardzo ograniczona, a w czasie krótkiej kadencji Novák rola ta jeszcze zmalała. Nawet urząd obsługujący prezydenta przestał nazywać się Kancelarią Prezydenta, lecz „Pałacem Sándora”. Tak jakby Kancelaria Prezydenta RP zaczęła nazywać się Pałacem Namiestnikowskim, ewentualnie – Belwederem.
W trakcie skandalu na pierwszy plan wkroczyło byłe małżeństwo – Judit Varga, minister sprawiedliwości w latach 2019-2023 oraz jej eksmąż – Péter Magyar. Ministra sprawiedliwości miała być kluczową postacią Fideszu w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jej kariera polityczna jednak załamała się po aferze związanej z ułaskawieniem osoby zamieszanej w skandal pedofilski. To właśnie jej podpis widniał pod decyzją o ułaskawieniu jako kontrasygnata. Podjęła decyzję o wycofaniu z życia politycznego.
Z kolei Péter Magyar, który przez lata pełnił różne funkcje w węgierskiej administracji, opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że posiada materiały i wiedzę, które mogą doprowadzić wręcz do zmiany władzy. Jego rewelacje przyciągnęły uwagę mediów, częściowo z uwagi na bardzo popularną byłą żonę.
Początkowo wydawało się, że jego informacje mogą stanowić poważne zagrożenie dla Orbána i jego otoczenia, jednak ostatecznie (przynajmniej w tej sprawie) niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Magyar ujawnił tylko jedną rozmowę – z Vargą, w której opowiadała mu o krokach, które należy podjąć w związku z jednym z postępowań. Z innych informacji, jakimi miał dysponować, niewiele zostało ujawnione. Choć sprawa ta stała się pobocznym wątkiem, to sam Magyar zdobył ogromną popularność.
15 marca 2024 r., w dniu święta narodowego, Magyar ogłosił powstanie ruchu politycznego. Następnie z sukcesem (wprowadził siedmiu europosłów), wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego pod szyldem partii TISZA. Nazwa ugrupowania to akronim on słów Tisztelet (szacunek) oraz Szabadság (wolność). To także nawiązanie do nazwy jednej z największych rzek na Węgrzech – Cisy (Tiszy).
Pojawienie się Magyara od początku wzbudziło ogromne zainteresowanie, które można określić mianem „egzystencjalnego kryzysu” Orbána. Szybko jednak okazało się, że jego bazę stanowią nie rozczarowani wyborcy rządzącej koalicji Fidesz-KDNP, a przede wszystkim dotychczasowy wyborcy ugrupowań pozostających w opozycji, a także elektorat dotychczas bierny, który nie uczestniczył w wyborach.
Sondaże szybko ulokowały TISZĘ na drugim miejscu, tuż za koalicją pod wodzą Orbána. Jednak od kilku tygodni trend jest odwrotny, w kolejnych sondażach TISZA z Fideszem wygrywa. Nie są to duże różnice. Rzecz w tym, że z taką sytuacją nie mieliśmy do czynienia od jesieni 2021 r., kiedy zjednoczona opozycja w dwóch sondażach prowadziła z Fideszem.
Jednak Magyar ma pewną przewagę nad ówczesną opozycją, ponieważ dysponuje on nie tylko odpowiednimi zasobami i środkami, ale także głęboką wiedzą o funkcjonowaniu systemu (choć pozostaje pytanie, do jakiego przedpokoju polityki go wpuszczano). Co ważne, jego ruch ma relatywnie jednolitą strukturę oraz dziesiątki tysięcy sympatyków, którzy wspierają go na zasadzie crowdfundingu, płacąc składki na rzecz TISZY.
Charakter oddolny tej inicjatywy, fakt, że Magyar osobiście angażuje się w interakcje z wyborcami w swoich grupach w mediach społecznościowych, a także jego umiejętność wyczuwania społecznych nastrojów, dodają mu autentyczności. Często odwiedza szpitale, wskazując na ich fatalny stan, lub próbuje przekazać dary do domów dziecka, mimo że bywa blokowany przez polityków Fideszu. Takie działania budują wrażenie bliskości z ludźmi i dodają barwności jego postaci, a to stanowi poważne zagrożenie dla rządzącego Fideszu. Partia ta, choć obrosła w dobra władzy, dawno oderwała się od fundamentów, które zapewniały jej dominację.
Fidesz kończy ten rok na pozycji drugiej siły politycznej, ale wciąż cieszy się stabilnym poparciem, utrzymywanym dzięki ordynacji wyborczej, która – gdyby wybory odbyły się dzisiaj – zapewniłaby mu większość parlamentarną. W obliczu rosnącego zagrożenia, które mogłoby osłabić wynik Fidesz-KDNP, władze partii znowelizowały niedawno (i kolejny raz), granice okręgów wyborczych. Celem jest wzmocnienie pozycji Fideszu i zapewnienie mu utrzymania władzy nawet przy realnie malejącym poparciu.
Prezydencja z obniżoną rangą
Jest i trzeci kryzys – węgierska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej. Zanim jeszcze się rozpoczęła, planowano odebranie jej Węgrom z powodu problemów z praworządnością, a potem, w kontekście „misji pokojowej” premiera Węgier, który w pierwszych dniach lipca odwiedził Kijów, Moskwę, Pekin i Waszyngton, sytuacja jeszcze się zaogniła.
Materiały z tych spotkań, w tym także z rozmów z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem, były opatrzone logiem węgierskiej prezydencji – kostką Rubika. W efekcie rozpoczął się okres banicji, który trwał aż do 8 listopada. Podczas organizowanych w ramach prezydencji spotkań zamiast ministrów pojawiali się ich zastępcy lub dyrektorzy. Obniżenie rangi tych wydarzeń było widoczne, ale osoby odpowiedzialne za przebieg prezydencji nie zwracały na to uwagi.
Ostatecznie, 8 listopada 2024 r. w Budapeszcie odbył się szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej, w którym wzięli udział przywódcy państw UE oraz krajów współpracujących z Unią – łącznie kilkudziesięciu polityków reprezentowanych na najwyższym szczeblu. Następnego dnia odbył się nieformalny szczyt Rady Europejskiej, podczas którego przyjęto „deklarację budapeszteńską” dotyczącą podnoszenia konkurencyjności UE. Choć dokument miał charakter typowej „mowy-trawy” i nie niósł za sobą konkretnych rozstrzygnięć, jego przyjęcie jest uznawane za sukces Węgier jako państwa-gospodarza szczytu.
Premier Węgier oraz jego ministrowie wielokrotnie podkreślali znaczenie tego dokumentu, traktując go jako ważny sukces dyplomatyczny. Dodatkowo Orbánowi udało się przełamać długo trwający impas w kwestii przystąpienia Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen, blokowany wcześniej przez Austrię. To z kolei jest obiektywnie ważny moment i faktyczny sukces prezydencji Węgier.