Rollercoaster z pieniędzmi dla PiS zrobił zwrot o 180 stopni. I wcale nie musi to być zwrot ostatni. Może, ale nie musi.
Uchwała PKW o uznaniu orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego ws. sprawozdania finansowego PiS oznacza, że na konto teoretycznie powinny wpłynąć zaległe miliony złotych. PiS nie dość, że może nic nie stracić, to jeszcze zyskało ok. 12 mln zł na datkach od sympatyków. Ale wcale nie jest to jeszcze pewne, bo PKW zawarła w uchwale wytrych pozwalający ministrowi finansów zdecydować — jeśli tylko zechce — by przelewów na konto PiS nie wysyłać.
PKW przyjmując sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości za kampanię parlamentarną z 2023 r., zastosowała się do orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która oceniła, że sprawozdanie PiS należy przyjąć.
Kodeks wyborczy mówi wprost, że jeżeli Sąd Najwyższy uzna skargę za zasadną, Państwowa Komisja Wyborcza niezwłocznie przyjmuje sprawozdanie komitetu. Kodeks — literalnie go czytając — nie daje pola manewru PKW.
Uchwała o uznaniu podporządkowaniu się orzeczeniu IKNiSP SN przeszła w w PKW w istocie dzięki dwóm głosom wstrzymującym się dwóch nominatów Koalicji Obywatelskiej w PKW: Ryszarda Balickiego i Konrada Składowskiego. Komisja przyjmuje uchwały większością głosów. W tym konkretnym głosowaniu czterech członków bliskich PiS-owi było „za”, dwóch wspomnianych się wstrzymało, a trzech było przeciw. A skoro tak, to cztery (choć to mniejszość PKW) głosy wystarczyły, by uchwałę przepchnąć.
Obawa przed wysadzeniem wyborów prezydenckich w powietrze
Stawką decyzji PKW były nie tylko pieniądze dla PiS, ale też ryzyko dla wyborów prezydenckich w 2025 roku. Od tygodni w Komisji była bowiem obawa, że zakwestionowanie przez PKW istnienia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i nieuznawanie jej orzeczeń wysadzi w powietrze wybory prezydenckie, przy których przygotowywaniu PKW ma rolę.
Jaką? Choćby przy rozpatrywaniu odwołań od decyzji PKW ws. rejestracji kandydatów i finalnego uznania ważności wyborów prezydenckich.
Na PiS może zaraz spaść deszcz pieniędzy
Jeśli decyzja PKW okaże się wiążąca, to na PiS spadnie zaraz deszcz pieniędzy. Nie dość, że państwo powinno zwrócić 3,6 mln zł kwoty, którą PiS miało pozyskać ze złamaniem prawa, to jeszcze wypłacić za 2024 r. nie 15,2 mln zł, ale całe 26 mln zł. I przez kolejne lata wypłacać całą subwencję (właśnie 26 mln zł). Ale na tym nie koniec: co prawda PKW odrzuciła roczne sprawozdanie PiS, co teoretycznie wiązać się miało z absolutnie całkowitą utratą pieniędzy przez całą kadencję, ale Izba KNiSP i tę decyzję PKW niechybnie uchyli (a nawet nic nie musi robić, bo może w ogóle nie wydawać orzeczenia i PiS i tak — zgodnie z ustawą o partiach politycznych — do czasu rozpatrzenia skargi PiS nie straci całości).
Ale to byłoby zbyt proste, gdyby już teraz wszystko było absolutnie jasne.
Czy minister finansów dotrzyma słowa?
Wcześniej Ministerstwo Finansów, które fizycznie wysyła przelewy do partii, deklarowało że wiążące dla niego będą uchwały PKW. Jeśli więc rząd w osobie ministra finansów dotrzyma słowa, to PiS dostanie pieniądze — zarówno te zaległe, jak i te, które należą się im w przyszłości.
Wcale jednak nie jest to jeszcze takie pewne. PKW w swojej uchwale zaszyła bowiem wytrych dla ministra finansów, który — jeśli będzie chciał — może po niego sięgnąć i PiS-owi nie wysyłać przelewów z milionami.
Wytrych w uchwale PKW
W uchwale PKW jest fragment, że uchwała jest „immanentnie powiązana z orzeczeniem, które musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu konstytucji RP i kodeksu wyborczego”, a PKW „nie przesądza przy tym, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest sądem w rozumieniu konstytucji RP i nie przesądza o skuteczności orzeczenia”.
PKW była — na mocy Kodeksu wyborczego — wręcz przymuszona do przyjęcia uchwały uznającej sprawozdanie PiS za prawidłowe. Ale PKW stwierdziła w istocie, że sama nie może zakwestionować orzeczenia Izby KNiSP, ale może to zrobić minister finansów.
— Nie ma co ukrywać: to jest przerzucenie odpowiedzialności na ministra finansów — słyszymy w kręgu PKW.
Uchwała przywracająca PiS-owi pieniądze daje pole ministrowi do — to opinia z kręgu samej PKW — zlecania opinii prawnych, analiz, powoływania się na orzeczenia europejskich trybunałów i finalnie zakwestionowania przez ministra prawidłowości wydania orzeczenia przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Czy tak się stanie? To trudno teraz przewidzieć. Jeśli minister finansów Andrzej Domański po prostu uzna uchwałę PKW za wiążącą i nie skorzysta z wytrychu z tejże uchwały, to na PiS spadnie deszcz pieniędzy. A jeśli nie sięgnie po wytrych, to rocznie PiS będzie tracić 10,8 mln zł z 26 milionów i zostanie bez pieniędzy na kampanię prezydencką.