Dzieci mogą mieć różne uzdolnienia, których ekspresja zależy m.in. od osobowości, temperamentu, miejsca zamieszkania, czasami niepełnosprawności czy neuroróżnorodności. Od identyfikacji tych cech zaczyna się kreatywne podążanie za dzieckiem. Jak wychować twórcze dziecko? Zachęcać, nakłaniać, a może obserwować i odsunąć się w cień?
Dzieci naturalnie zachwycają się rzeczywistością. Ich potencjał twórczy pomaga generować różnorodne i oryginalne rozwiązania, luźne skojarzenia, hipotezy czy pytania. Są obdarzone niezwykle rozwiniętym myśleniem dywergencyjnym (z ang. divergent – rozbieżny). To przydaje się w sytuacjach otwartych, kiedy brak określonych wymagań dotyczących odpowiedzi czy poradzenia sobie z problemem. A czy dziecko szczególnie twórcze ma określone cechy? Zależnie od sytuacji bywa ekstrawertyczne albo introwertyczne, sumienne lub niesumienne, konformistyczne albo lekko aspołeczne. Czy zatem twórcze wychowanie ma sens?
Foto: Newsweek
Cudowne dziecko?
Badania nie są zgodne. Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach stwierdzili w PLoS ONE (internetowe czasopismo naukowe), że obecność szczególnego skupiska genów koreluje z kreatywnością muzyczną dzieci. Ten genowy klaster należy do rodziny genów zaangażowanych w plastyczność mózgu: jego zdolność do reorganizacji poprzez rozrywanie i tworzenie nowych połączeń między komórkami. Kreatywne dzieci i dorośli mają lepiej rozwiniętą łączność pomiędzy różnymi obszarami mózgu. Dzięki szybszej i sprawniejszej aktywizacji niektórych struktur mózgu kreatywne rozwiązanie częściej dociera u nich do poziomu świadomości.
Naturalny potencjał to jednak nie wszystko. Psychologia twórczości dużo częściej skupia się na zdolności do poprawy jakości myślenia twórczego (wspólnego wszystkim) pod wpływem treningów twórczości czy różnych zabiegów – głównie wychowania. Znamy relacje o „cudownych dzieciach”, które czytają już jako dwulatki, grają Bacha albo są mistrzami szachowymi w wieku czterech lat. Jak wychować tak nasze dziecko? Zachęcanie dzieci do uprawiania konkretnego sportu czy nauka w szkole muzycznej bywa dla nich rozwojowe, zwłaszcza gdy wykazują one do tego naturalną gotowość.
Foto: Newsweek
Prof. psychologii Dean Keith Simonton z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przyznaje, że rodziny dzieci zdolnych, np. w jakiejś artystycznej dziedzinie, zwykle skupiają się na dziecku, zapewniają mu bogate w bodźce środowisko, mają wysokie oczekiwania i zapewniają niezależność. Badacz podkreśla jednak, że im bardziej nietypowy dar, tym trudniej dziecku znaleźć podobnych rówieśników. Rośnie więc prawdopodobieństwo, że będzie ono miało trudności społeczne i emocjonalne. Już samo dostrzeżenie, że nasze dziecko jest bardziej kreatywne czy uzdolnione w jakiejś dziedzinie, determinuje to, jak je wychowujemy. Jeżeli to uzdolnienia malarskie, mniej uwagi poświęca się rozwojowi języka czy pielęgnowaniu relacji oraz treningowi emocji. Dziecko nie nadąża za rozwojem swoich rówieśników. Nie uczy się asertywności czy umiejętności wyrażania swojego zdania. Może być uznane za dziwne, więc jest odrzucane. To ostatecznie z jego uzdolnienia czyni utrapienie.
Badania opublikowane w czasopiśmie „Creativity
Research Journal” (Erik Westby, Valina Dawson) potwierdzają, że kreatywność uczniów nie idzie w parze z sympatią nauczycielską. Uczniowie najbardziej lubiani to jednocześnie uczniowie najmniej kreatywni. Celem większości nauczycieli jest utrzymanie porządku w klasie i poświęcanie czasu wszystkim dzieciom. Uczeń wysoce twórczy kwestionuje zasady, zadaje pytania, jest niezależny, indywidualistyczny, czasami impulsywny i zmienny. To może męczyć, zaskakiwać, budzić niechęć.
Wiele uzdolnionych dzieci osiąga doskonałe wyniki w swoich dziedzinach, a jednak nie zostaje dorosłymi geniuszami. Pragną bowiem akceptacji i podziwu dorosłych. Nie starają się więc być bardzo oryginalne, a jedynie powielają znane schematy, oczekując pochwał. Muzycznie utalentowane dzieci uczą się grać znane melodie Mozarta, ale rzadko komponują własne, oryginalne partytury.
Można tego uniknąć, podążając za dzieckiem, akceptując jego słabości, umożliwiając rozwój jego pasji i uzdolnień, ale nie wbrew wszystkiemu. Od wychowywania cudownego dziecka ważniejsze jest wychowanie człowieka szczęśliwego, wierzącego we własne siły. Jako osoba dorosła będzie podążać za swoimi marzeniami, ale znajdzie siłę, by wycofać się w dowolnym momencie, kiedy poczuje smutek, złość, przytłoczenie. Simonton stwierdza: „Rodzice przede wszystkim powinni uczyć swoje dzieci normalności”. Nieumiejętność rezygnowania z czegoś, co ma dla dziecka negatywne skutki zdrowotne czy psychologiczne, w przyszłości może objawić się jako jego pracoholizm, wypalenie zawodowe, nieumiejętność nawiązywania bliskich relacji. Za tym może iść zaś samotność, depresyjność i zaburzenia osobowości.
Podążanie za dzieckiem
Badania opublikowane w „Journal of Creative Behavior” wskazują, jacy są rodzice szczególnie kreatywnych dzieci. Cenią harmonogramy odrabiania zadań domowych i przestrzeganie pory snu. Wyrażają jasno swoje poglądy i systemy wartości, angażując się z dziećmi w dyskusje i pozwalając im samodzielnie decydować o zachowaniu. Nie karzą dzieci, a raczej tonem głosu czy mimiką pokazują swoje rozczarowanie. „Rodzice kreatywnych dzieci kładą nacisk na wartości moralne, a nie konkretne, sztywno ustalone zasady. Im mniej sztywnych zasad w rodzinie, tym więcej dziecięcej samodzielności! Kreatywne wychowanie nie jest łatwe” – zaznacza harwardzka psycholog prof. Teresa Amabile.
Dzieci mogą mieć różne uzdolnienia, których ekspresja zależy m.in. od osobowości, temperamentu, miejsca zamieszkania, czasami niepełnosprawności czy neuroróżnorodności. Kreatywne podążanie za dzieckiem rozpocznijmy od identyfikacji tych cech. Może nie warto posyłać pociechy na pozalekcyjne zajęcia grupowe, jeśli najlepiej bawi się w pojedynkę? Może zamiast wycieczki objazdowej po wybranym europejskim kraju dziecko niezwykle wrażliwe na temperaturę czy hałas lepiej zainteresować szkolnym kółkiem leśnym?
Inwestujmy czas w pobudzenie procesów poznawczych dziecka, prowadzących do rozwoju jego twórczości. To np. żywa wyobraźnia, spostrzeganie niezwykłych elementów otoczenia, kojarzenie ze sobą faktów pozornie od siebie odległych czy przywoływanie z pamięci różnych emocjonujących, dziwnych wspomnień. Wystarczy papier i ołówek i towarzystwo uważnego, otwartego na zabawę rodzica, by dziecko poczuło: „Mogę tworzyć. Jestem bezpieczny/a. Rodzic pozwala mi na własną inwencję, wiele dla niego znaczę. Tutaj nie ma lepszych ani gorszych rozwiązań. Mogę wymyślać, zadawać pytania, bez obawy o ocenę”.
Zadania kreatywne są związane z zadawaniem pytań, a nie z odpowiadaniem na nie. Według psychologa Javiera Corbalána z hiszpańskiego uniwersytetu w Murcji, to najlepiej rozwija naszą twórczość. Im wcześniej zaczniemy zadawać pytania, tym bardziej wykształcimy w sobie umiejętność kwestionowania zasad, odwracania znanego porządku i wychodzenia ze strefy komfortu. To kluczowe dla rozwoju twórczego człowieka. Poprośmy dziecko o zadawanie pytań do wybranego wcześniej obrazka: „Kto to jest? Czy ludzie na obrazku żyją, a może to lalki? Dlaczego ten pies płacze? Czy to wszystko dzieje się naprawdę, a może to tylko wyobraźnia autora?”. Im więcej pytań, tym lepiej, i każde jest poprawne.
Zachęcajmy też dziecko do korzystania z wewnętrznych zasobów do stworzenia czegoś z niczego, na przykład w lesie. Niech wyobrazi sobie, że jest rozbitkiem na wyspie. Ma do dyspozycji jedynie drzewa, kartkę papieru, nożyczki, korek i sznurek. Jak wydostanie się z wyspy? Jak wezwie pomoc? Zadanie bezludnej wyspy należy do kanonu metod rozwoju kreatywności. Zachęca do korzystania z największej mocy – własnego umysłu.
Wypróbujmy też zadanie „otwartego pudełka”. Przygotujmy specjalne miejsce (pudełko, szufladę, reklamówkę), gdzie dziecko mogłoby gromadzić swoje cenne znaleziska: liście, kasztany, wycinki z gazet, wstążki, tkaniny. Po jakimś czasie można będzie stworzyć z nich dowolny obiekt. Metody rozwoju twórczości polegające na pracy z niedoborem wykorzystują także organizatorzy Odysei Umysłu – międzynarodowego programu rozwijającego twórczość dzieci i młodzieży. Corocznie dziecięce i młodzieżowe drużyny rywalizują ze sobą w celu rozwiązania zaskakujących problemów twórczych, mając do dyspozycji jedynie to, co same stworzą.
Już sam proces pracy nad twórczym rozwiązaniem jakiegoś problemu jest ważny. W latach 90. XX w. psycholodzy Ronald Finke, Thomas Ward i Steven Smith opracowali tzw. model genploracji (połączenie słów: „generation” – generowanie i „exploration” – eksplorowanie). Tu myślenie może prowadzić do przełomowego wyniku, odkrycia, oryginalnego pomysłu, ale wcale nie musi. Procesy umysłowe, leżące u podłoża wszelkiej kreatywności, są wspólne wszystkim ludziom: tym tworzącym wybitne dzieła, a także tym, których pomysły nie zostaną okrzyknięte mianem „eureki”.
Susan Daniels i Daniel Peters w swojej książce poświęconej kreatywnemu wychowaniu piszą o tym, co jeszcze może pomóc naszym dzieciom: „Kreatywne dzieci potrzebują samotności. Nierzadko zdarza się, że są one zapisywane na wszelkie możliwe zajęcia dodatkowe. Natomiast czas pozwalający im przetworzyć sytuację, własne pomysły i skojarzenia, a także wpaść na najlepsze ich zdaniem rozwiązanie – zwany inkubacją – jest jednym z podstawowych etapów procesu twórczego” – piszą.
Kreatywne wychowanie nie powinno być więc nastawione na efekt. Akceptowanie dziecka, wspólne zaciekawianie się rzeczywistością, zadawanie pytań generują humor, energię i pozytywne emocje. Bez oczekiwań efektu. W twórczym wychowaniu najważniejsze jest działanie, wyrażanie emocji oraz relacje z najbliższymi oparte na zaufaniu i oddaniu dziecku inicjatywy.