Sztab Karola Nawrockiego zaczął nowy etap kampanii od wysłania go na kilka wywiadów. Na wszelki wypadek do mediów bardzo umiarkowanych, ale i tak chyba nie wszystko poszło tak, jak powinno.
Ludzie ze sztabu Nawrockiego — co trzeba przyznać — bardzo umiejętnie zaplanowali jego medialną aktywność. W tej fazie kampanii nie powtórzył wizyt w powiązanych z PiS telewizjach Republika i wPolsce. Tym razem poszedł do mediów uważanych za te o lekkim zabarwieniu prawicowym, czyli do Polsatu i Radia Plus. Ten manewr ma na celu pokazanie, że Nawrocki nie boi się pytań — co przez ostatnie półtora miesiąca nie było takie oczywiste — i że jest otwarty na inne media. Sztab chce też pokazać kandydata wyborcom spoza betonowej bańki najwierniejszych fanów.
Wszystko było zaplanowane, a jednak pojawił się pewien problem. Okazało się, że Nawrocki ma swoje zdanie na temat aborcji. Uważa, że nasze prawo aborcyjne powinno być tak restrykcyjne, jak obecnie.
— Nie podpisałbym ustawy o powrocie do kompromisu aborcyjnego. Nie mógłbym pozwolić na to — jako przyszły prezydent — aby aborcji były poddawane dzieci z zespołem Downa — odpowiedział w Polsat News.
Karol Nawrocki
Foto: Tytus Żmijewski / PAP
Nie zapowiedział, że złożyłby — w ramach prezydenckiej prerogatywy — ustawę, która określałaby czy precyzowała możliwość terminacji ciąży w przypadku letalnych wad płodu. Po prostu nie. Tak samo w przypadku związków partnerskich, chociaż tu było zastrzeżenie, że byłby gotów rozmawiać o ustawie o statusie osoby najbliższej. To pomysł PSL, który niczego nie załatwia w odniesieniu do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, ale jest bardzo wygodnym wytrychem politycznym dla konserwatystów.
PiS może mieć problem z poglądami Nawrockiego
Dlaczego stanowisko Karola Nawrockiego w sprawie aborcji jest dla PiS kłopotliwe? Bo PiS doskonale wie, że orzeczenie Trybunału z października 2020 r. ograniczające i tak bardzo ograniczone prawo do terminacji ciąży obniżyło partii poparcie i to w dodatku w grupie, która nie wróciła w wyborach 2023 r.
Jarosław Kaczyński mówił o tym w czasie jednego ze spotkań Akademii PiS. Mateusz Morawiecki mówił jeszcze ostrzej.
— Na pewno w naszych działaniach było wiele potknięć. I my o tym mówiliśmy jasno również przed wyborami. A w sprawie aborcji odpowiem panom wprost: zawsze byłem zwolennikiem kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat — mówił Morawiecki w rozmowie z Interią. W innej dodał, że to „radykałowie” złożyli wniosek do Trybunału i są winni społecznego niezadowolenia.
Rafał Trzaskowski
Foto: Adam Chelstowski/FORUM / Forum
W sztabie Nawrockiego uznano, że im wcześniej wypowie swoje zdanie na ten temat, tym będzie lepiej. Kiedyś te pytania i tak padną, więc trzeba będzie coś powiedzieć, a im dalej od daty wyborów, tym większe prawdopodobieństwo, że temat się wypali. W Polsce tematy związane z prawem reprodukcyjnym od lat są osią kampanii wyborczych. Przede wszystkim dlatego, że zawsze grały na korzyść prawicy. Ale od lat polskie społeczeństwo się liberalizuje i teraz prawica wolałaby się od tematu odkleić.
Po kilku godzinach od rozmowy kandydat PiS postanowił naprawić potencjalne straty, publikując post na portalu X, w którym dość enigmatycznie pisze, że jest gotowy na „nowy kompromis”.
HtmlCode
— Oczywiście, że w PiS jest bardzo duże środowisko osób wspierających Nawrockiego, ale jest spora dyskusja czy warto z takimi komunikatami wychodzić. Wiemy, jak to się skończyło, wiemy, że teraz Trzaskowski będzie to wykorzystywał, będzie o tym przypominał. Nie wiem, czy to dobrze. Ale Nawrocki jest w tym autentyczny, on tak myśli i to też może trafić do wyborców — słyszymy w obozie Kaczyńskiego.
Nawrocki ma plan, ale może spudłować
Chodzi tutaj zwłaszcza o wyborców, których Nawrocki chce zwabić, czyli o elektorat Konfederacji. Ten z kolei jest na tyle niejednorodny, że bardzo trudno jest obronić tezę, że wszyscy wyborcy Konfederacji są zwolennikami zaostrzenia prawa.
Koalicja Obywatelska rzeczywiście natychmiast wyszła ze swoim przekazem.
x.com
Wypowiedź kandydata PiS — bo przecież Karol Nawrocki jest wystawiony przez PiS, choć partia określa go jako niezależnego — sprawiła, że w koalicji 15 października wrócił pomysł na to, żeby razem z wyborami zorganizować referendum w sprawie aborcji.
Sondaże są po stronie władzy. Za referendum jest ponad 60 proc. Polaków, a 3/4 zadeklarowała, że wzięłaby w nim udział. Prawie połowa — w innych sondażach więcej — opowiedziała się za liberalizacją ustawy i legalną aborcją do 12 tygodnia, a zatem za rozwiązaniem, które idzie dalej niż tzw. kompromis aborcyjny.