Do tej pory niemieccy kierowcy korzystali z aplikacji antyradarowych, powierzając ich obsługę pasażerom, co pozwalało uniknąć mandatów. Nowelizacja niemieckiej ustawy o ruchu drogowym (StVO) zmieniła jednak tę praktykę. Obecnie samo posiadanie włączonej aplikacji ostrzegającej przed radarami w samochodzie jest karalne – bez znaczenia, czy korzysta z niej kierowca, czy pasażer.
Według niemieckiego portalu netzwelt.de, nowe przepisy obejmują także urządzenia mobilne. Kara za korzystanie z takich aplikacji wynosi 75 euro oraz punkt karny w rejestrze Flensburg. Władze w Niemczech podkreślają, że celem tych zmian jest poprawa bezpieczeństwa na drogach oraz skuteczniejsze egzekwowanie ograniczeń prędkości.
Dlaczego Niemcy zaostrzają przepisy?
Regulacje mają działać odstraszająco na kierowców, którzy świadomie łamią przepisy, licząc na wsparcie technologii. Niemieccy ustawodawcy uważają, że eliminacja takich praktyk wpłynie pozytywnie na bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu drogowego.
Polska i inne kraje. Czy przepisy są równie restrykcyjne?
W Polsce przepisy dotyczące aplikacji antyradarowych są mniej surowe. Posiadanie i korzystanie z takich aplikacji jest legalne, pod warunkiem że nie obsługujemy ich podczas prowadzenia pojazdu. W przeciwnym razie kierowca może otrzymać mandat do 500 zł.
W innych krajach Europy, takich jak Austria, Francja czy Szwajcaria, korzystanie z aplikacji ostrzegających przed radarami może skutkować znacznie wyższymi karami. Dlatego planując podróż za granicę, warto dokładnie zapoznać się z lokalnymi regulacjami.
Aplikacje antyradarowe. Pomoc czy zagrożenie?
Od lat aplikacje antyradarowe budzą kontrowersje. Z jednej strony pomagają unikać mandatów, z drugiej – zwiększają ryzyko nieodpowiedzialnego zachowania na drogach. Ograniczenie ich użycia ma na celu zmniejszenie liczby wypadków spowodowanych nadmierną prędkością oraz poprawę bezpieczeństwa na drogach.