Minister finansów Andrzejowi Domańskiemu ma dobre alibi, by nie wypłacać pieniędzy PiS-owi z subwencji. Te miliony nie zasilą więc kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego. PKW kłóci się, jakie wysłać ministrowi wyjaśnienie, co powinien zrobić.
– Ten ping-pong między Andrzejem Domańskim a PKW wokół pieniędzy dla PiS jeszcze potrwa – uśmiecha się rozmówca bardzo dobrze zorientowany w tym, jak pracuje Państwowa Komisja Wyborcza.
PKW ma się zebrać po weekendzie i dyskutować, jak odpowiedzieć ministrowi finansów Andrzejowi Domańskiemu. To będzie kolejna dyskusja nad kolejnym pismem ministra. Wcześniej PKW i minister wymienili kilka pism. Andrzej Domański domaga się bowiem wyjaśnienia uchwały PKW ws. przyjęcia sprawozdania finansowego PiS za kampanię parlamentarną 2023 roku.
PKW szykuje uchwały w sprawie pieniędzy dla PiS. Komisji grozi paraliż
W uchwale PKW przyjmującej sprawozdanie PiS znalazł się bowiem fragment, że uchwała jest „immanentnie powiązana z orzeczeniem, które musi pochodzić od organu będącego sądem w rozumieniu konstytucji RP i kodeksu wyborczego”, a PKW „nie przesądza przy tym, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest sądem w rozumieniu konstytucji RP i nie przesądza o skuteczności orzeczenia”.
– Nie ma co ukrywać: to jest przerzucenie odpowiedzialności na ministra finansów – słyszeliśmy w kręgu PKW, gdy Komisja przyjmowała pod sam koniec zeszłego roku sprawozdanie PiS. Przyjmowała, bo Sąd Najwyższy (kwestionowana przez rząd i międzynarodowe trybunały Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) uznała skargę PiS. I tak zaczęła się wymiana pism między ministrem a PKW.
Aby ją zakończyć i dać ministrowi odpowiedź, co należałoby zrobić z subwencją dla PiS, przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak poprosił dwóch członków Komisji o napisanie projektów odpowiedzi dla Domańskiego. Jeden projekt ma napisać prof. Ryszard Balicki, który był rekomendowany do PKW przez Koalicję Obywatelską, a drugi Arkadiusz Pikulik – on był z kolei rekomendowany przez Prawo i Sprawiedliwość. – Dojdzie do głosowania i się okaże, czy którakolwiek wersja zdobędzie większość – słyszymy w kręgu PKW.
Ale to scenariusz optymistyczny. W istocie wymiana pism między PKW a Ministerstwem Finansów to doskonałe alibi dla ministra, aby Domański nie podejmować ostatecznej decyzji ws. przelewu milionów dla PiS. A jeśli PKW nie zdoła ustalić własnej uchwały ws. przyjęcia sprawozdania PiS, to tym lepiej dla ministra.
Presja Tuska. Pieniędzy dla PiS „nie ma i nie będzie”?
Domański jest tu pod presją premiera Donalda Tuska. Szef rządu wprost pisał: „Pieniędzy nie ma i nie będzie. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW”, a potem jeszcze mówił przed posiedzeniem rządu tak: – Patrzę na ministra finansów, bo on jest kolejnym przykładem tego, ile trzeba odporności, pewności moralnych i prawnych racji, żeby dobrze prowadzić polskie sprawy.
Jeśliby minister uznał, że musi wypłacić PiS-owi zaległe dotacje, to na Nowogrodzką spadłby deszcz pieniędzy. Nie dość, że państwo powinno zwrócić 3,6 mln zł kwoty, którą PiS miało pozyskać ze złamaniem prawa, przelać 10,8 mln zł zaległego zwrotu za kampanię parlamentarną, to jeszcze wypłacić za 2024 r. nie 15,2 mln zł, ale całe 26 mln zł. I przez kolejne lata wypłacać całą subwencję (właśnie 26 mln zł rocznie). PiS jednak działa, jakby tych pieniędzy miało nie dostać i kampanię planują skromną – kosztującą ok. 10 mln zł, jeśli sympatycy nie okażą się zbyt hojni we wpłatach na kampanię.