Na najwyższym szczeblu PiS nie ma dyskusji o wymianie Karola Nawrockiego na innego kandydata. Ale Nowogrodzka bardzo się niepokoi. Przede wszystkim o to, jakie sprawy obyczajowe wypłyną w kampanii. Kandydat – gdy pojawia się ryzyko, że jakaś historia uderzy w niego – jest wzywany do siedziby partii i musi się tłumaczyć, czy haki na niego są ostre.
– Jest obawa o to, co jeszcze powypływa na Nawrockiego – słyszymy od człowieka bliskiego Nowogrodzkiej. I wcale nie chodzi o kontakty z „Wielkim Bu” i ludźmi ze świata przestępczego.
„Bu” już niegroźny
Historie kontaktów z kryminalistami, w tym groźnymi, już wypłynęły. Pojawiły się materiały o kontaktach Nawrockiego m.in. z kryminalistą „Wielkim Bu” (skazanym za porwanie, a przez prokuraturę wiązanym z gangiem sutenerów), Olgierdem L. (gangsterem skazywanym za sutenerstwo i pobicia) oraz ze środowiskami nacjonalistycznymi i neonazistowskimi. Materiały te ujawnił „Stan Wyjątkowy” Onetu.
Nowogrodzka nie obawia się też sprawy apartamentu przy Muzeum II Wojny Światowej, który Nawrocki zajmował, choć mieszkał ledwie kilka kilometrów od siedziby MIIWŚ. Zdaniem sztabowców PiS sama ta historia nie jest czymś, co może wysadzić kampanię w powietrze. Kluczowa jest podsycana przez media, komentatorów, ale też przez samego premiera Donalda Tuska i w mediach fama, że wypłyną historie obyczajowe Nawrockiego. To byłyby dla kandydata PiS znacznie groźniejsze niż sprawa apartamentowa. Kłopot polega na tym, że „obyczajówka” mogłaby uwiarygodnić w oczach opinii publicznej wspomniane oskarżenia o kontakty z kryminalistami z branży sutenerskiej. A wszystko razem malowałoby niezbyt pochlebny obraz kandydata.
Nawrocki musi się tłumaczyć na Nowogrodzkiej
Z naszych informacji wynika, że gdy pojawia się jakaś publikacja stawiająca mu jakieś zarzuty albo pokazująca go w złym świetle, to Nawrocki jest wzywany do siedziby PiS i musi się tłumaczyć. Tak samo dzieje się, gdy docierają na Nowogrodzką wieści o tym, co może jeszcze wypłynąć. – No i mówi, że wszystko OK i ma czyste sumienie – słyszymy w źródłach bliskich Nowogrodzkiej. Kandydat jest przesłuchiwany, by sprawdzić, czy jakieś oskarżenia są prawdą. Gdyby okazało się, że tak, sztab będzie mógł przygotować komunikację na nadciągający kryzys.
Wszystkie te działania obliczone są wciąż na budowanie kampanii Nawrockiego i unikanie ewentualnych problemów, a nie wymianę Nawrockiego na kogoś innego.
Planem Nowogrodzkiej wciąż jest, by Karol Nawrocki był kandydatem obywatelskim z poparciem PiS. Najważniejsze osoby w partii nie dyskutowały na poważnie kwestii jego wymiany. Owszem, jest w partii taka emocja i pogawędki, czy nie lepiej by było zmienić kandydata, ale to nie jest dyskusja osób, od których cokolwiek by w tej sprawie zależało.
PiS szlifuje chropowatego kandydata
Jak pisaliśmy w „Newsweeku”, sztab na Nowogrodzkiej stara się oszlifować Nawrockiego i inwestuje to, aby nabrał on ogłady i był sprawniejszy retorycznie. W tym celu szkolić go zaczął m.in. prof. Marek Kochan. Z kolei zastępy polityków PiS znających się na poszczególnych dziedzinach polityki, szkolą go ze swoich zagadnień.
– Nawrocki jest chropowaty. Ale jest jakiś – mówił nam poseł PiS bliski Nowogrodzkiej. Do tego stopnia jakiś, że jeden ze znanych polityków PiS stwierdził: – Gdyby Nawrocki kogoś zaczepił na ulicy, toby taki przechodzień pomyślał: „On chce mi wpier…”. A nie poprosić o głos w wyborach.
Jako że PiS nie ma dużych pieniędzy na kampanię, to nie może ona być bombastyczna. Siły rzuci na kwiecień i maj – końcówkę kampanii. Do tego czasu Karol Nawrocki musi jednak przetrwać.