Mamy sytuację bez precedensu w historii Polski. – Tempo wzrostu pojawiania się tej choroby jest zatrważające. W Polsce liczba osób z nadmierną masą ciała rośnie we wszystkich grupach wiekowych, od dzieci po osoby dorosłe.
Według danych CBOS z 2019 r. blisko dwie na trzy osoby mają nadmierną masę ciała, a 9 mln Polaków choruje na otyłość. Jeśli prognozy się sprawdzą, to w 2035 r. co trzeci Polak będzie chory na otyłość. Co gorsza, według ostatniego raportu WHO mamy najszybszą w Europie dynamikę wzrostu występowania otyłości u dzieci. To stanowić będzie efekt kuli śniegowej. Bez podjęcia działań ryzyko wystąpienia choroby otyłościowej w życiu dorosłym wzrasta aż 18-krotnie! Zaniedbania z najmłodszych lat mają dramatyczne konsekwencje – mówi prof. dr hab. Paweł Bogdański, kierownik Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki Klinicznej UM w Poznaniu.
Ponad 200 powikłań otyłości
Nieatrakcyjny wygląd, złe samopoczucie, problem estetyczny. Takie skojarzenia z tą chorobą ma ponad 80 proc. Polaków, co pokazała kampania „Porozmawiajmy szczerze o otyłości”. Mało kto zdaje sobie sprawę, że otyłość jest chorobą, która zmienia życie w każdym aspekcie. Ustawia pacjenta w długich kolejkach do różnych specjalistów, którzy leczą powikłania choroby otyłościowej.
Ta podstępna, przewlekła choroba ma tendencję do nawrotów i prowadzi do zwiększonego ryzyka wystąpienia ponad 200 chorób, zaburzeń i powikłań, które dotyczą wszystkich narządów i układów ciała, m.in. miażdżycy, udaru, zawału, choroby zwyrodnieniowej stawów, stłuszczenia, zapalenia i marskości wątroby, niewydolności nerek, problemów ginekologicznych czy niepłodności. – Nie byłoby ponad 2 mln osób z cukrzycą typu 2, gdyby nie otyłość. U kobiet mających BMI powyżej 35 zagrożenie cukrzycą typu 2 zwiększa się aż 90-krotnie, a u mężczyzn 60-krotnie! Kolejny problem to 11 mln osób z nadciśnieniem tętniczym. Przy BMI 30 ryzyko tej choroby wzrasta nawet ośmiokrotnie, a ponad połowa przypadków to skutki wyłącznie otyłości. Zatem około 6 mln osób uchroniłoby się przed nadciśnieniem, gdyby skutecznie zapobiegać chorobie otyłościowej albo ją leczyć. Z tej samej przyczyny wszczepia się 70 proc. wszystkich endoprotez stawu kolanowego u kobiet. Można byłoby uniknąć bólu, kolejek do ortopedy, zabiegu, a potem rehabilitacji, gdyby masa ciała była prawidłowa – twierdzi prof. Bogdański.
Otyłość sprzyja też zachorowaniom na wiele chorób nowotworowych, m.in. raka piersi, jelita grubego, nerki, trzustki. Amerykańskie towarzystwa onkologiczne apelują, aby zapobiegać im poprzez redukcję masy ciała, zdrowy sposób odżywiania i aktywność fizyczną. Nierozpoznana i nieleczona otyłość to zagrożenie onkologiczne na ogromną skalę. – U pacjentów chorujących na otyłość nowotwory są później wykrywane z powodu anatomicznych trudności przy wykonywaniu badań. Opóźniona diagnostyka to bardziej zaawansowany nowotwór. Trudniejszy do leczenia, bo penetracja metod terapeutycznych, np. chemioterapii, jest gorsza. Do tego ryzyko nawrotu jest większe niż u osób z prawidłową masą ciała. To dowody na to, że zapobieganie otyłości i jej skuteczne leczenie są najlepszą ochroną przed rakiem – dodaje prof. Bogdański.
Profilaktyka to najlepsza taktyka
Profilaktyka otyłości w Polsce wskazuje, jak nisko na liście priorytetów w polityce zdrowotnej naszego państwa jest przeciwdziałanie chorobom. – To, że doprowadziliśmy do takiej skali zachorowań na otyłość i na naszych oczach problem osiągnął ekstremalny poziom, świadczy o tym, że profilaktyka i wczesna diagnostyka są najsłabszymi ogniwami polskiego systemu ochrony zdrowia. Wygenerowaliśmy liczne choroby, którym można skutecznie zapobiegać poprzez edukację, badania przesiewowe i szybką reakcję na wczesne symptomy rozwijającej się otyłości – mówi dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektorka Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
O chorobie otyłościowej mówimy od dwóch-trzech lat, ale problem narastał od dawna. W 2019 r. ukazał się raport NFZ o spożyciu cukru, z danymi o dynamice wzrostu zachorowalności na otyłość w populacji dorosłych i dzieci. – Wtedy nas olśniło. Ujrzeliśmy negatywnego bohatera. Szalejący covid podbił i spotęgował czynniki sprzyjające otyłości – reklamę i dostęp do żywności, siedzący tryb życia w domach. Problem eksplodował, otyłość wymknęła się spod kontroli – dodaje dr Gałązka-Sobotka.
Nie byłoby tego, gdyby edukacja zdrowotna była obecna od przedszkola poprzez wszystkie poziomy nauczania w szkole. Gdyby pracodawcy angażowali się w kształtowanie postaw prozdrowotnych swoich pracowników, a polityka międzyresortowa budowała środowisko sprzyjające zdrowiu. Jak zauważa dr Gałązka-Sobotka, zaniedbaliśmy otyłość i jej profilaktykę na wielu polach: komunikacji społecznej, badań naukowych, programów polityki zdrowotnej, alokowania środków na nowoczesne rozwiązania organizacyjne, inicjatyw i przedsięwzięć nakierowanych na puchnący w oczach problem.
– Sprawujemy dzisiaj prezydencję w Radzie UE, w ramach której dużo mówimy o bezpieczeństwie Polski, a to także bezpieczeństwo zdrowotne. Otyłość jest ogromnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polaków. Jeżeli tego nie widzimy, to gdzie jesteśmy? Otyłość jest chorobą przezroczystą dla państwa i systemu opieki zdrowotnej, a widać ją gołym okiem – stwierdza prof. Bogdański.
Pacjent pod pręgierzem
Całą winą obciąża się pacjentów, wytykając ich palcami i stygmatyzując. Chorzy kryją się w cieniu swoich frustracji, niskiego poczucia wartości i zagubienia. Szukają ratunku u trenerów personalnych i dietetyków. Padają ofiarami przestępców, którzy wyciągają od nich pieniądze na metody, które nic nie dają, tylko pogłębiają poczucie bezradności i pogarszają przebieg choroby, np. bardzo restrykcyjne diety.
– One powodują, że przez chwilę masa ciała spada. Głównie dlatego, że pozbywamy się glikogenu, który wiąże duże ilości wody. Gdy glikogen się odbudowuje, waga wraca do punktu wyjścia. Każda nieracjonalna dieta powoduje, że organizm odbiera sygnał – jestem głodzony, muszę się bronić. Spada tempo podstawowej przemiany materii, na długo. Skutek? Jemy tyle samo, a waga wzrasta. Choroba postępuje. Osób z otyłością nie uzdrowi też ruch. Aktywność fizyczna – tak, ale jako profilaktyka – tłumaczy prof. Bogdański.
Dane amerykańskie mówią, że średni czas, jaki upływa od diagnozy choroby, którą widać już w drzwiach, to pięć lat.
Stwierdzenia, że wystarczy mniej jeść i więcej ćwiczyć, żeby wyleczyć otyłość, to mylenie profilaktyki z leczeniem, to średniowieczne myślenie. – Trzeba zrobić wszystko, żeby nie zachorować. Gdy do tego dojdzie, profilaktyka pacjenta nie uleczy. Nie ma co katować się ponad ludzkie siły. Kompleksowe leczenie ma uchronić przed powikłaniami, przyjmowaniem garściami leków, ma wydłużyć i podnieść jakość życia – mówi prof. Bogdański.
Zacznijmy od podstaw
– Wciąż jesteśmy społeczeństwem, którego wskaźnik aktywności fizycznej jest jednym z najniższych w Europie. Boiska szkolne i sale gimnastyczne są zamykane po południu, zamiast tworzyć przestrzeń zachęcającą do uprawiania sportu poprzez integrację, także międzypokoleniową. Mamy problem z dietą, która jest oparta na węglowodanach oraz znikomej ilości owoców i warzyw. Wciąż jesteśmy krajem, w którym kultura picia wody dopiero się buduje, a dostęp do pitnej wody w obiektach publicznych jest sporadyczny, co zmusza do sięgania po napoje płatne, w tym słodzone. Polskie dzieci są dowożone do szkoły, bo sieć chodników i dróg rowerowych nadal nie gwarantuje bezpieczeństwa. Nowoczesne obiekty biurowe nie sprzyjają ruchowi, tylko zwalniają z niego, np. klatki schodowe są ukryte, a procedury BHP zabraniają korzystania z nich, bo podstawowym środkiem przemieszczania się jest winda – wylicza dr Gałązka-Sobotka.
Skupiając się na prewencji otyłości, zmniejszymy zachorowania na wiele chorób cywilizacyjnych, m.in. cukrzycę i choroby serca. Wydłużymy życie Polaków, które jest dziś krótsze niż Europejczyków, a według ekspertów OECD do 2050 r. obniży się aż o prawie cztery lata.
Temu ma służyć krajowa strategia Stop Otyłości, oparta na międzysektorowym współdziałaniu na poziomie instytucjonalnym, naukowym, społecznym i biznesowym, dla rozwoju zdrowego stylu życia i redukcji otyłości. – Budując od zera wielopoziomowy i wielośrodowiskowy ekosystem zdrowia, zmniejszymy presję czynników ryzyka, bombardujących społeczeństwo z każdej strony i wpływających na negatywne zachowania. To naturalne mechanizmy przyczynowo-skutkowe. Chcemy stworzyć zrównoważone środowisko życia i rozwoju, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Unikając warunków, w których choroby się rozwijają, nie będziemy musieli ich leczyć. A dziś najczęściej tym właśnie się zajmujemy, zamiast działać u podstaw problemu – wyjaśnia dr Gałązka-Sobotka.
– Musimy dokonać takich zmian, żeby lekarze profesjonalnie i szybko rozpoznawali tę chorobę. Żeby pracując z zespołem terapeutycznym (fizjoterapeuci, dietetycy, psychologowie), leczyli w sposób optymalny, efektywny, zgodnie z aktualnymi standardami leczenia, wykorzystując metody opisane w rekomendacjach, opartych na najlepszych praktykach ze świata. Zmiany legislacyjne i systemowe muszą zapewniać łatwość dostępu do skutecznej terapii, na wszystkich poziomach: lekarza rodzinnego, leczenia ambulatoryjnego, specjalistycznego i w szpitalach – mówi prof. Bogdański.
– Eskalujące koszty leczenia otyłości i chorób współistniejących rujnują system opieki zdrowotnej. Reformę zaczniemy, zwiększając wydatki na skuteczną profilaktykę pierwotną i wtórną. Narzędziami do tego są powszechna edukacja i wczesna diagnostyka. Sukces jest w zasięgu ręki. Wystarczy, że przechwycimy pacjenta na wstępnym etapie choroby, włączymy skuteczne kompleksowe leczenie oraz uchronimy przed rozwojem powikłań – zapewnia dr Gałązka-Sobotka.
