Powraca pomysł wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra w Polsce. W poniedziałek podczas spotkania parlamentarnego zespołu przedstawiono nowy projekt przepisów w tej sprawie. Odpowiadają za niego posłanka Zielonych Małgorzata Tracz, a także organizacje pozarządowe: Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundacja Viva.
Podstawowe założenia projektu to 5-letni okres przygotowawczy (zakaz miałby zacząć obowiązywać od 2029 r.), a także odszkodowania dla hodowców zamykających fermy. Od razu po wejściu w życie ustawy nie można będzie tworzyć nowych hodowli zwierząt futerkowych za wyjątkiem królików.
Rolnicy, którzy zlikwidują działalność w pierwszym roku okresu przygotowawczego mogą liczyć na 25 proc. trzyletnich dochodów, a w kolejnych latach, odpowiednio, 20, 15 lub 10 proc.
– Przewidujemy degresywny system odszkodowań. Im szybciej hodowca odejdzie od hodowli zwierząt na futra, tym większe odszkodowanie dostanie – tłumaczy w rozmowie z Zieloną Interią Małgorzata Tracz, posłanka Zielonych i autorka projektu.
Prognozowany koszt odszkodowań szacowany jest na ok. 200 mln zł w ciągu pięciu lat. Z kolei pracownicy ferm futrzarskich mieliby otrzymać odprawy w wysokości trzykrotności swojej pensji.
Wcześniej podobne przepisy szykowano w ramach tzw. piątki dla zwierząt. Ta nie doszła jednak do skutku. Poprzedni projekt posłanki Tracz nie trafił pod głosowanie w Sejmie. Jak będzie tym razem?
– Ten projekt różni się od „piątki dla zwierząt”, bo w „piątce dla zwierząt” nie było okresu przejściowego, tylko rok na zamknięcie działalności – argumentuje Małgorzata Tracz. – My dajemy hodowcom pięć lat na przebranżowienie się. Na dodatek w „piątce dla zwierząt” nie było odszkodowań i odpraw – dodaje.
Wypracowane w parlamentarnym zespole zmiany mają zostać wkrótce uwzględnione, a projekt ma trafić do Sejmu jeszcze w tym półroczu. Czy tym razem ma szanse na powodzenie? – Uważam, że jest na to dobry klimat – twierdzi posłanka Tracz. I dodaje, że sondaże wskazują na ok. 70-procentowe poparcie takiej ustawy – zarówno wśród mieszkańców miast, jak i wsi.
Na obrady parlamentarnego zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futra zostali zaproszeni także sami hodowcy. Osoby, które przedstawiły się jako broniące ich interesów zakłóciły obrady zespołu. – Jesteście kłamcami i oszustami – krzyczał w stronę przedstawiających projekt Szczepan Wójcik, przedsiębiorca branży futerkowej.
Jak mówią hodowcy, nikt nie chce bezpośrednio z nimi rozmawiać na temat planowanych przepisów. Właściciele ferm obecni w Sejmie nie chcieli jednak negocjować. – Nie chcemy zakazu – mówią krótko.
Wśród zarzutów hodowców było m.in. to, że aktywiści pokazywali podczas prezentacji zdjęcia z interwencji, które odbyły się wiele lat temu. Stowarzyszenie Otwarte Klatki i Fundacja Viva wśród innych przypadków opisywały np. historię lisa Pirata uratowanego z fermy w Wielkopolsce w 2023 r.
Obecnie w Polsce działają 363 fermy futerkowe. 14 z nich mają status zawieszonej.