Dziennikarze portalu Mediazona ujawnili, że rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych stworzyło „czarną listę”, na której znajdują się poszukiwani przez Kreml zachodni urzędnicy i politycy. W bazie składającej się z ponad 96 tys. osób znaleźli się również Polacy. Należą do nich były wiceminister aktywów państwowych w rządzie PiS Karol Rabenda, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki oraz prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej. Rosyjscy dziennikarze oceniają, że ich obecność na liście ma związek z działaniami na rzecz likwidacji sowieckich pomników.
„Czarna lista” rosyjskiego MSW. Pośród ściganych polscy politycy. „Nie jest dyshonorem znalezienie się w tej grupie”
Sam Karol Rabenda wskazał tę przyczynę w rozmowie z Wirtualną Polską. – Radzieccy żołnierze byli okupantami, gwałcili, niszczyli mienie w Polsce, więc wszystkie pomniki wdzięczności Armii Czerwonej powinny w Polsce zniknąć – zaznaczył. – Jeśli jestem za to ścigany, to nie mam z tym problemu. Zwłaszcza że robi to reżim rosyjski. A jeżeli jeszcze na tej liście są takie osoby jak na przykład Karol Nawrocki, to jest to towarzystwo, z którym ja nie mam kłopotu – powiedział polityk dziennikarzom.
W rozmowie z portalem wp.pl do obecności Polaków na rosyjskiej „czarnej liście” odniósł się również rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński, który stwierdził, że „nie jest dyshonorem znalezienie się w tej grupie”. – Polscy obywatele i politycy powinni przeciwstawiać się rosyjskiej propagandzie, a w dużej części są to ludzie, którzy się tej propagandzie właśnie przeciwstawili – zauważył Wroński. – Ponadto nie sądzę, żeby kraj, który w tym momencie bombarduje sąsiednią Ukrainę, był celem jakiejkolwiek przyjemnej turystycznej wycieczki – dodał na koniec.
Kreml ściga polityków z państw bałtyckich. Na liście szefowa estońskiego rządu
Jak informowaliśmy, na liście osób poszukiwanych znalazła się również premierka Estonii Kaja Kallas. Mediazona wskazuje, że jest to sytuacja bezprecedensowa. Rosja po raz pierwszy otworzyła bowiem sprawę karną przeciwko szefowi zagranicznego rządu. Więcej na ten temat pisaliśmy w poniższym artykule:
Na liście pośród urzędników i polityków z krajów bałtyckich znaleźli się również między innymi sekretarz stanu Estonii Taimar Peterkop i minister kultury Litwy Simonas Kairys. Najwięcej ściganych osób pochodzi natomiast z Łotwy, gdzie od czasu inwazji na Ukrainę masowo usuwane są radzieckie pomniki. W związku z tymi decyzjami władz rosyjskie MSW poszukuje łącznie 67 posłów i byłych posłów łotewskiego sejmu oraz 15 radnych urzędu miasta w Rydze.
Dziennikarze wskazują, że na liście znajduje się ponadto szeroka grupa zagranicznych najemników, którzy wspierają wojsko ukraińskie w walkach z Rosjanami. Mediazona wskazała łącznie 396 takich osób z 36 krajów. Należą do nich między innymi obywatele Gruzji (100), Wielkiej Brytanii (93), Białorusi (61), Izraela (23), Stanów Zjednoczonych (21), Niemiec (14), Brazylii (10), Finlandii (6) i Francji (5). Na liście znajduje się ponadto 63 najemników z innych państw.