W niedzielę (18 lutego) mieszkańcy powiatów stalowolskiego, niżańskiego, mieleckiego, tarnobrzeskiego i kolbuszowskiego dostali komunikat z Rzdowego Centrum Bezpieczestwa. Ostrzegano w nim przed spożyciem wyrobów mięsnych zakupionych na targowisku w Nowej Dębie. Okazało się, że sprzedawało je małżeństwo, które w ten sposób chciało podreperować rodzinny budżet. Produkty przygotowywali w domu z hodowanej przez nich trzody.
Zatrute mięso w Nowej Dębie. Sprzedawcom postawiono zarzuty
W poniedziałek (19 lutego) o godz. 16 odbyło się przesłuchanie 55-letniej Reginy S. i 56-letniego Wiesława S. Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, przekazał, że parze postawiono zarzuty. Oboje przyznali się i odmówili składania wyjaśnień. Nie odpowiadali także na pytania zadawane przez prokuratora.
– Działając wspólnie i w porozumieniu narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu trzy ustalone osoby poprzez sprzedaż im galarety mięsnej uprzednio wyrobionej we własnym gospodarstwie domowym, z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie były ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych – przekazał rzecznik. Małżeństwo zostało objęte dozorem policji. Mają także zakaz produkcji wyrobów mięsnych i ich sprzedaży. Grozi im do trzech lat więzienia.
Jedna osoba nie żyje po spożyciu galarety od oskarżonych. Co z kobietami, które trafiły do szpitala?
Zmarły mężczyzna to 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N., który przyjechał do Polski z żoną i dwójką dzieci po wybuchu wojny. Pracował w miejscowym szpitalu w dziale techniczno-gospodarczym. – Z informacji, które mamy, wynika, że śmierć mężczyzny nastąpiła w ciągu kilkunastu minut – przekazał „Gazecie Wyborczej” prok. Dubiel.
Do nowodębskiego szpitala po zjedzeniu galarety z targowiska trafiły także dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat. W przypadku jednej z nich lekarze podjęli decyzję o przetransportowaniu do placówki w Krakowie. Rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury przekazał, że jej stan nie zagraża życiu. Natomiast druga opuściła już szpital. Do prokuratury zgłosiły się jeszcze dwie osoby, które zakupiły od oskarżonych galaretę, ale jej nie skonsumowały.