Armia w końcu otrzymała pierwsze bojowe wozy piechoty Borsuk. Zarówno armia, jak i przemysł mogą odetchnąć, ponieważ projekt przysporzył wiele problemów. Powstał jednak znakomity wóz.
Więcej ciekawych historii przeczytasz na stronie głównej „Newsweeka”
Dziękujemy, że jesteś z nami!
Foto: Newsweek
Pierwsze piętnaście wyprodukowanych bojowych wozów piechoty Borsuk trafiło do 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Rząd zapowiada, że to dopiero początek dużej modernizacji wojsk zmechanizowanych. W sumie umowa ramowa obejmuje zamówienie na 1000 wozów w wersji bojowej i 400 w wersjach specjalistycznych. Na razie MON podpisał jedną umowę wykonawczą na 111 pojazdów. Będą jednak kolejne wraz ze zwiększaniem mocy produkcyjnych Huty Stalowa Wola.
– 111 Borsuków to nie jest nasze ostatnie słowo – mówił minister Władysław Kosiniak-Kamysz podczas oficjalnego przekazania wozów. I bardzo dobrze, bo armia pilnie potrzebuje wymienić antyczne już pojazdy.
Program Borsuk miał bowiem na celu opracowanie nowego Bojowego Wozu Piechoty, który zastąpi wyeksploatowane BWP-1. To jeden z najbardziej wyczekiwanych pojazdów w Wojskach Lądowych, ponieważ najmłodsze egzemplarze BWP-1 skończyły już czterdziestkę, a ich możliwości modernizacyjne są w zasadzie wyczerpane. Sam program ciągnie się od wielu lat i napotykał liczne przeszkody proceduralne oraz techniczne.
Program Borsuk jest prowadzony pod nadzorem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, na podstawie umowy podpisanej 24 października 2014 r. Według pierwotnych założeń pojazd miał być gotowy do produkcji w 2019 r., a pierwsze dostawy planowano na 2021 r. Już wtedy było oczywiste, że harmonogram jest nierealny. Opracowanie nowego bojowego wozu piechoty zwykle zajmuje około dekady i wymaga nakładów finansowych wielokrotnie wyższych niż przyznane 75 mln zł.
Wykluczające się wymagania
W przypadku Borsuka problemem były niejasne oczekiwania wojska. Huta Stalowa Wola, jako lider konsorcjum, nie mogła dysponować pełnym zakresem wymagań, ponieważ Siły Zbrojne długo nie przedstawiły Założeń Taktyczno-Technicznych. Trwały dyskusje dotyczące pływalności pojazdu, wersji uzbrojenia i opancerzenia oraz liczebności desantu, który Borsuk ma przewozić. Tymczasem w zakładach prowadzono już kosztowne prace analityczne, testy i budowę prototypów, ponieważ dalsze finansowanie programu było od tego uzależnione. Założenia taktyczno–techniczne pojawiły się dopiero w lutym 2020 r., sześć lat po podpisaniu umowy, co zostało jasno wskazane w raporcie NIK:
„Wniosek o finansowanie i umowa dotyczyły opracowania dokumentacji, której uzyskanie było niemożliwe przy realizacji projektu zgodnie z umową. Po upływie 2 lat od daty zawarcia umowę zmieniono. Mimo że wykonawca nie posiadał zatwierdzonych przez Szefa Inspektoratu Uzbrojenia Założeń Taktyczno-Technicznych związanych z ww. projektem, to realizował kolejny (trzeci) etap projektu. Oznacza to, że wyniki realizowanego przez niego projektu były obarczone ryzykiem niezgodności z wymaganiami wojska”. Co gorsze wymagania bardzo często wykluczały się wzajemnie jak w przypadku oczekiwanej wytrzymałości na ostrzał i równoczesnej zdolności do pływania. Ostatecznie inżynierowie z HSW jakimś cudem pogodzili je. I wóz zarówno pływa, jak i jest bardzo odporny na ostrzał.
Opóźnienia w pracach nad Borsukiem sprawiły, że Siły Zbrojne musiały sięgnąć po tymczasowe rozwiązania, czyli modernizację części BWP-1. Wówczas oceniano, że jeśli program będzie przebiegał bez dalszych zakłóceń, pierwsze wozy powinny trafić do jednostek w tym roku. Co się w końcu udało.
Nowoczesność
BWP Borsuk to bardzo nowoczesny bojowy wóz piechoty. W porównaniu do BWP–1, Borsuk oferuje znacznie wyższy poziom ochrony balistycznej, odporności na miny i IED oraz zdolności przetrwania w warunkach współczesnego pola walki. Kadłub pojazdu jest modułowy, co pozwala na łatwe wprowadzanie modernizacji w zakresie opancerzenia, systemów elektronicznych czy uzbrojenia, a tym samym zwiększa jego trwałość operacyjną. W przeciwieństwie do BWP–1, którego możliwości modernizacyjne są ograniczone, Borsuk został od początku projektowany z myślą o długofalowej eksploatacji.
Borsuk jest wyposażony w wieżę ZSSW–30 z armatą 30 mm, karabinem maszynowym 7,62 mm oraz wyrzutniami przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike. Rozwiązanie to pozwala na skuteczne zwalczanie celów opancerzonych i lekkich oraz na wsparcie piechoty. System kierowania ogniem umożliwia prowadzenie precyzyjnego ognia w dzień i w nocy, a zintegrowane systemy łączności pozwalają na pełną interoperacyjność w środowisku sieciocentrycznym. W porównaniu do BWP–1, gdzie skuteczność ognia była ograniczona przez starą wieżę i brak nowoczesnych systemów, Borsuk zapewnia realną przewagę w walce z jednostkami przeciwnika.
Pojazd może przewozić drużynę piechoty z pełnym wyposażeniem, zapewniając jednocześnie wysoki poziom bezpieczeństwa. To olbrzymi skok w porównaniu do BWP–1, który jest mały i ciasny do takiego stopnia, że piechota nie mogła zabierać do wnętrza części wyposażenia.
Porównując Borsuka do wozów piechoty stosowanych w Europie, takich jak niemiecki Puma, czy szwedzki CV90, można zauważyć, że polski pojazd plasuje się w średniej klasie pod względem ochrony i ognia, ale wyróżnia się modularnością i zdolnością adaptacji. Puma jest bardziej zaawansowana technologicznie i lepiej chroniona, ale jednocześnie znacznie droższa, co ogranicza jej masowe wprowadzenie. CV90 ma podobne parametry mobilności i siły ognia, ale Borsuk, dzięki integracji systemu ZSSW–30 i modułowej konstrukcji, oferuje elastyczność w adaptacji do różnych scenariuszy operacyjnych. Krótko mówiąc, armia w końcu zaczyna otrzymywać wozy, na które czekała od dwóch dekad. Teraz trzeba jedynie podpisać kolejne umowy wykonawcze i znaleźć zagranicznego klienta, aby zamortyzować koszty opracowania wozu. Z tym jednak może być problem. Polscy politycy nie za bardzo sobie radzą z promowaniem rodzimego przemysłu.