-
Brytyjska armia według ekspertów mogłaby bronić się tylko przez kilka tygodni w przypadku lądowego konfliktu z Rosją.
-
W ocenie BBC jednym z potencjalnych punktów zapalnych w Europie jest przesmyk suwalski.
-
Eksperci podkreślają, że społeczeństwo Wielkiej Brytanii – w przeciwieństwie do m.in. Polski – nie jest gotowe na ewentualny konflikt. Jednocześnie rosyjska gospodarka została przestawiona na wojenne tory.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W przypadku wojny na lądzie – jak twierdzi Justin Crump, szef prywatnej firmy wywiadowczej Sibylline – brytyjska armia najprawdopodobniej uległaby osłabieniu, czyli byłaby niezdolna do skutecznej walki, w ciągu kilku tygodni od momentu swojego zaangażowania. Ekspert dodaje jednak, że „wiele zależy od formy konfliktu”.
„Punty zapalne” w Europie. Wskazują na przesmyk suwalski
„Istnieje kilka potencjalnych punktów zapalnych” – pisze BBC i – jak dodaje – „szefowie szefowie wojskowi NATO obawiają się, że Władimir Putin, gdyby pozwolono mu osiągnąć swoje cele w Ukrainie, mógłby ostatecznie tam zacząć szukać nowych celów agresji”.
Jednym z potencjalnych celów – jak czytamy – jest przesmyk suwalski. „Zajęcie tego terenu umożliwiłoby Moskwie bezpośredni dostęp do jej strategicznej bazy nad Bałtykiem” w obwodzie królewieckim.
„W przeciwieństwie do Polski”. Oceniają przygotowanie Wielkiej Brytanii do wojny
– Nie planujemy wojny z Europą. Ale jeśli Europa tego chce i zacznie, jesteśmy gotowi już teraz – mówił na początku grudnia Władimir Putin, oskarżając kraje europejskie o blokowanie wysiłków Stanów Zjednoczonych zmierzających do zaprowadzenia pokoju w Ukrainie.
BBC w swojej analizie zaznacza, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby Wielka Brytania kiedykolwiek znalazła się w stanie wojny z Rosją w pojedynkę, bez wsparcia sojuszników z NATO. „Słowa Putina były jednak nieprzyjemnym przypomnieniem, iż wojna między Rosją a NATO nie jest tak odległa, jak ludzie liczą” – czytamy.
„Jako społeczeństwo, Wielka Brytania – w przeciwieństwie do Polski, Finlandii i państw bałtyckich – bez wątpienia nie jest gotowa na wojnę. Nawet poważne przygotowania na taką ewentualność byłyby kosztowne, niepopularne i politycznie ryzykowne” – ocenia BBC.
Potencjalne akty sabotażu w Wielkiej Brytanii. Piszą o „znacznych szkodach”
W analizie czytamy, że istnieje wiele sposobów prowadzenia wojny, nie tylko takie jakie znamy z Ukrainy, czyli zmasowane naloty dronów, ataki bombami czy rakietami.
„Nasze nowoczesne, napędzane technologią społeczeństwo jest w dużym stopniu uzależnione od sieci podmorskich kabli i rurociągów łączących Wielką Brytanię z resztą świata. Powszechnie uważa się, że tajne operacje rosyjskich okrętów szpiegowskich, takich jak Jantar, miały na celu zbadanie tych kabli pod kątem potencjalnego sabotażu w czasie wojny. Dlatego Królewska Marynarka Wojenna zainwestowała niedawno we flotę podwodnych dronów wyposażonych we wbudowane czujniki” – podkreśla BBC.
Jak czytamy, w razie wybuchu wojny te niewykrywalne działania w połączeniu z niemal nieuniknioną próbą „oślepienia” zachodnich satelitów w kosmosie, poważnie ograniczyłyby zdolności bojowe Wielkiej Brytanii i mogłyby również wyrządzić znaczne szkody społeczeństwu obywatelskiemu.
Czego Europę powinna nauczyć wojna w Ukrainie? „Dwie najważniejsze lekcje”
– Wciąż niewiele jest dowodów na to, że Wielka Brytania ma plan prowadzenia wojny trwającej dłużej niż kilka tygodni – argumentuje Hamish Mundell z think tanku Royal United Services Institute (Rusi). – Możliwości medyczne są ograniczone. Systemy regeneracji rezerw działają powoli. Brytyjski plan postępowania w przypadku masowych ofiar wydaje się opierać na unikaniu ofiar – wymienia ekspert.
Jak czytamy, „z typowo brytyjską powściągliwością” Mundell dodaje: „Można to uznać za optymistyczne założenie planistyczne”.
W ocenie BBC dwie najważniejsze lekcje, jakie płyną z wojny w Ukrainie, to po pierwsze, że drony stały się nieodłącznym elementem nowoczesnej wojny na każdym poziomie, a po drugie, że „masa”, czyli sama liczba personelu i sprzętu wojskowego, ma znaczenie.
Armia słabej jakości, gospodarka w stanie wojny. Oceniają sytuację Rosji
„Rosyjska armia jest generalnie bardzo słabej jakości. Jej żołnierze są słabo wyposażeni, słabo dowodzeni i źle odżywieni. Ich średnia długość życia w śmiertelnie niebezpiecznej 'strefie dronów’ na wschodzie Ukrainy jest krótka” – czytamy.
Brytyjski wywiad szacuje, że od początku pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 r. armia rosyjska poniosła ponad 1,1 miliona ofiar – zabitych, rannych, pojmanych lub zaginionych. Nawet ostrożne szacunki mówią o 150 tys. zabitych Rosjan. Ukraina również poniosła katastrofalne straty, ale dokładne liczby są trudne do ustalenia. Jednocześnie – podaje BBC – Rosja potrafiła wykorzystać tak ogromne zasoby siły roboczej, że na ten moment udało jej się zastąpić świeżymi nabytkami około 30 tys. ponoszonych miesięcznie ofiar.
„Gospodarka Rosji od ponad trzech lat znajduje się w stanie wojny – na czele ministerstwa obrony stanął ekonomista, a rosyjskie fabryki produkują coraz większe liczby dronów, pocisków rakietowych i pocisków artyleryjskich. Według najnowszego raportu Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej Rosja produkuje co miesiąc około 150 czołgów, 550 bojowych wozów piechoty, 120 dronów Lancet i ponad 50 sztuk artylerii” – czytamy.
Jak ocenia BBC, Wielka Brytania i większość jej zachodnich sojuszników „nie są nawet blisko tego punktu”, a analitycy twierdzą, że „miną lata”, zanim fabryki w Europie Zachodniej osiągną poziom produkcji broni porównywalny z masową produkcją w Rosji.
– Wojna lądowa w Ukrainie pokazała ponad wszelką wątpliwość, że masa jest absolutnie niezbędna dla każdego, kto zamierza stawić czoła Rosji na lądzie – mówi Keir Giles, ekspert ds. Rosji w think tanku Chatham House. – Wykazano, że posiadanie rezerw, znacznie większych niż stałe regularne siły zbrojne, jest niezbędne – dodaje.












