
W skrócie
-
Szef Kancelarii Sejmu potwierdził, że kontrowersyjny e-mail dotyczący Funduszu Sprawiedliwości został wysłany z sejmowych serwerów.
-
Maria Kurowska zaprzecza, jakoby była autorką tej wiadomości, twierdząc, że nie wysłała takich e-maili.
-
Sprawa wywołała polityczne napięcia, a w jej wyjaśnienie zaangażował się Roman Giertych.
„Odpowiedziałem dzisiaj na pismo Romana Giertycha w sprawie ujawnionego niedawno przez Onet e-maila” – poinformował w mediach społecznościowychMarek Siwiec.
Jak dodał, dane gromadzone przez Kancelarię Sejmu wskazują, że wiadomość na temat rozdysponowywania środków z Funduszu Sprawiedliwości, która wysłana zostać miała ze służbowej skrzynki posłanki PiS Marii Kurowskiej, faktycznie pochodziła z serwerów Sejmu.
Sprawa Marii Kurowskiej. Szef Kancelarii Sejmu sprawdził pochodzenie wiadomości
O to, by sprawdzić pochodzenie cytowanego przez media e-maila Marii Kurowskiej wnioskował 3 grudnia z mównicy sejmowej Roman Giertych.
– Parę dni temu padły bardzo poważne oskarżenia dotyczące Kancelarii Sejmu. Media ujawniły e-maile, które były wysyłane z Kancelarii Sejmu do urzędników Funduszu Sprawiedliwości, wskazujące na konieczność konsultowania wydatków z tego funduszu w okręgu pani poseł Marii Kurowskiej – tłumaczył poseł KO.
Następnie Giertych poprosił, by marszałek rozważył i przedstawił Sejmowi informację, czy maile zostały faktycznie wysłane. – Pan marszałek może ustalić to w ciągu 15 minut – powiedział Giertych. Poseł Kurowska zaczęła zbliżać się do mównicy, jednak nie udzielono jej wówczas głosu.
Media publikują kontrowersyjny e-mail w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Autorką ma być Maria Kurowska
Posłanka PiS korespondowała m.in. z Tomaszem Mrazem z Departamentu Funduszu Sprawiedliwości czy Marcinem Romanowskim. Wiadomości dotyczyły przekazywania pieniędzy do gmin w regionie, z którego kandydowała polityk.
„W nawiązaniu do publikacji Onetu dotyczących mojej rzekomej korespondencji elektronicznej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości oświadczam ponownie i jednoznacznie, że wskazany e-mail nie został przeze mnie wysłany” – pisała początkiem grudnia Kurowska w mediach społecznościowych.
Polityk dodała, że ma co do tego „absolutną pewność”, jako że szczegółowo sprawdziła zarówno prywatną, jak i służbową skrzynkę mailową.












