27 lutego odbył się drugi z finałowych meczów Challenge Cup, w którym to zatriumfował Projekt Warszawa. Wcześniej tylko raz zdarzyło się, by jakiś polski klub wygrał te rozgrywki. Uczynił to AZS Częstochowa ponad dekadę temu. Teraz podopieczni Piotra Grabana również mogą cieszyć się z dużego sukcesu, choć po meczu sporo mówi się o też o innej kwestii.
Kuriozalna scena w meczu Projektu Warszawa
O co chodzi? Jako że w pierwszym meczu z Monzą ekipa ze Stolicy Polski wygrała 3:1, według przepisów w rewanżu potrzebowała wygrać przynajmniej dwa sety, aby zapewnić sobie zwycięstwo w całym turnieju. Gdyby przeciwnicy z Italii zwyciężyli 3:0 lub 3:1, wtedy doszłoby do konieczności rozegrania „złotego seta”. Nie było jednak takiej potrzeby, ponieważ Projekt Warszawa spisał się świetnie.
Rzecz w tym, że przy wyniku 2:0 polska drużyna już mogła cieszyć się ze zdobytego trofeum, a mimo wszystko musiała grać do trzech wygranych setów. W trakcie meczu doszło więc do kuriozalnej sceny. Po zdobyciu kluczowego punktu przesądzającego o przyznaniu trofeum warszawianom, na parkiet wbiegli rezerwowi, by razem z kolegami z wyjściowego składu cieszyć się z niebywałego sukcesu. Następnie jednak musieli opuścić boisko, aby dało się dokończyć spotkanie. Koniec końców w rewanżu również było 3:1 dla podopiecznych trenera Grabana.
Erik Shoji skomentował to ostro
Wyżej opisana zasada nie podoba się siatkarzom, a wyraz temu postanowił dać między innymi Erik Shoji. Gwiazda ZAKSY Kędzierzyn-Koźle poruszyła ten temat na platformie X, krytykując obowiązujące obecnie przepisy.
„Najgłupsza siatkarska zasada wymyślona przez CEV – zmuszanie drużyn do dokończenia meczu, nawet jeśli w punktach rywalizacja została już rozstrzygnięta. Ani to zabawne, ani korzystne dla obu stron – stwierdził reprezentant Stanów Zjednoczonych. Szybko okazało się, że podobnie uważa mnóstwo osób ze środowiska siatkarskiego. Swoje poparcie dla niego wyraził między innymi Andrzej Wrona, Jakub Kochanowski czy David Smith.