Kilku ministrów ma iść do Parlamentu Europejskiego — mówi Arleta Zalewska z „Faktów” TVN w podcaście „Wybory kobiet”. Współprowadząca Aleksandra Pawlicka dodaje, że poprzednie europejskie wybory odbiły się Platformie Obywatelskiej czkawką.
Nie minęło jeszcze sto dni koalicyjnego rządu Donalda Tuska, a w sejmowych kuluarach już mówi się o scenariuszach na rekonstrukcję. Okazją do zmian mogą być zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego. Start jest kuszący dla wielu polityków z różnych opcji.
— Wiem, że Tusk nie chce tak rozbudowanego rządu i chce te ministerstwa na nowo poskładać. Departamentów jest po prostu za dużo — mówi Zalewska.
Kto może zwolnić stołek? Lista nazwisk, których dotyczą spekulacje, jest długa.
— To ma być czas na zmiany w rządzie, na pierwszą rekonstrukcję w rządzie Donalda Tuska. Kilku ministrów ma iść do Parlamentu Europejskiego. Wiadomo, że przy każdym z tych nazwisk będzie znak zapytania, ale mówiło się o Sienkiewiczu, Budce, Okle-Drewnowicz, jeśli chodzi o Lewicę, to o Kotuli, słyszę też o Siekierskim, ale wiadomo, że on będzie zderzakiem, bo protesty rolnicze się rozlewają, więc tak czy inaczej, będzie musiał ponieść za to odpowiedzialność — dodaje dziennikarka TVN.
Kto z kim do Parlamentu Europejskiego?
Prowadzące podcast „Wybory kobiet” ujawniają także kulisy rozmów, które toczą się pomiędzy liderami Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Tusk i Władysław Kosiniak-Kamysz na poważnie biorą pod uwagę możliwość wspólnego startu ich ugrupowań w wyborach do PE, ale zdecydowanie wykluczają wspólny start z Lewicą. Włodzimierz Czarzasty i jego europosłowie wystartują w tych wyborach osobno.
— Platformie Obywatelskiej, już nie mówię nawet, że szeroko w Koalicji Obywatelskiej, czkawką odbijają się ostatnie eurowybory, kiedy wzięto na listę Lewicę i zgarnęła ona nieproporcjonalnie dużo mandatów — przypomina Pawlicka.