W środę początek obrad Sejmu rozgrzała dyskusja na temat podjętej dzień wcześniej przez Szymona Hołownię decyzji, że projekty ustaw ws. aborcji nie będą procedowane przed wyborami samorządowymi, a dopiero 11 kwietnia. Hołownia tłumaczył, że przy braku zgody koalicji wobec rozwiązań ws. aborcji (a kluby koalicji złożyły łącznie aż cztery różne projekty ustaw) i przy silnych emocjach przed wyborami, gdzie zwłaszcza konserwatywni posłowie mogą obawiać się nawet decyzji o dalszych pracach nad projektem, jest duże ryzyko, że wszystkie projekty zostaną odrzucone przed pierwszym czytaniem.
Aborcja i spór w koalicji. Polityczki Lewicy oburzone działaniami marszałka Sejmu
Taka decyzja oburzyła szczególnie posłanki Lewicy. – Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię. Podobno w szufladach nie ma żadnych schowanych projektów, a właśnie pan to robi – mówiła Anna Maria Żukowska z sejmowej trybuny –Ta błyskawica (symbol walki o prawa kobiet – red.) będzie wymierzona w pana – dodała, ostrzegając przed nowymi protestami kobiet.
– Marszałek Hołownia boi się księży, biskupów, katolickich lekarzy. Czas przestać się bać. Bycie marszałkiem oznacza, że czasami trzeba podejmować trudne decyzje. Jak ktoś się boi biskupów, może nie powinien być politykiem – przekonywała w rozmowie z Gazetą.pl Katarzyna Kotula, minister ds. równości.
– Poglądy liderów Trzeciej Drogi znacznie rozmijają się z poglądami i oczekiwaniami wyborców tej formacji. Marszałek Hołownia w sposób obraźliwy dla wyborców komunikuje pewne decyzje w tej sprawie. Stąd być może pewnie jego nerwowość. Brakuje mu argumentów – mówiła z kolei Wirtualnej Polsce wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat.
Będzie wniosek o odwołanie Hołowni? „Umowa koalicyjna jest nietykalna”
Jak informuje Wirtualna Polska, wśród parlamentarzystek Lewicy pojawił się pomysł, by zebrać podpisy pod wnioskiem o odwołanie Hołowni ze stanowiska. Żeby złożyć taki wniosek potrzeba podpisów co najmniej 46 posłów. To nie wszystko – w samym wniosku trzeba natomiast wskazać kandydata na nowego marszałka, a można przypuszczać, że i to mogłoby być problemem, zwłaszcza że Nowa Lewica ma jedynie 26 posłów. Żeby doszło do odwołania, potrzebna jest bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
– Co to jest za demokracja, skoro ten człowiek działa w Sejmie jak monarcha absolutny? – wskazała Wirtualnej Polsce jedna z rozmówczyń z Lewicy. Inne mają dodawać, że „Hołownia z ludowcami grają życiem i zdrowiem kobiet ze względu na własny wyborczy interes”, czy że marszałek Sejmu jednoosobowo, „arogancko i bezczelnie”, decyduje o tym, „co jest ważne dla Polaków, a co nie jest”.
Pomysł jednak został szybko ucięty, zwłaszcza że zgodnie z umową koalicyjną Hołownia ma być marszałkiem jedynie pół kadencji. Po nim to stanowisko ma objąć Włodzimierz Czarzasty.
– Nie będziemy chwiać rządem, umowa koalicyjna jest nietykalna – ucina jeden z rozmówców Wirtualnej Polski z Lewicy. – Na szczęście za rok marszałek się zmieni – usłyszeli też dziennikarze portalu.
Sytuacje ma spróbować załagodzić Donald Tusk, który, jak podaje Wirtualna Polska, do kwestii aborcji ma odnieść się na posiedzeniu Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej, które odbędzie się w piątek 8 marca, czyli w Dzień Kobiet. – Na pewno nie będziemy podgrzewać nastrojów, jako największy i najbardziej odpowiedzialny partner w koalicji będziemy je tonować – mówi portalowi polityk PO.