W czwartek, 14 marca minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się ze swoją odpowiedniczką w Finlandii. Podczas wizyty w Helsinkach odniósł się do podjętej dzień wcześniej decyzji o odwołaniu kilkudziesięciu polskich ambasadorów i wycofaniu kilkunastu kandydatur.
Radosław Sikorski o odwołaniu ambasadorów
– To jest w sumie ponad 50 osób, tylko proszę pamiętać, że to są bardzo różnego rodzaju pracownicy resortu dyplomacji – powiedział, cytowany przez portal 300polityka.pl. Wyjaśnił, że niektórzy sprawowali swoje funkcje tymczasowo i zostali na nie wyznaczeni „spoza ministerstwa”. – Czasami z bardzo politycznych motywów – podkreślił.
Szef MSZ zaznaczył, że niektórym z odwoływanych dyplomatów kończą się kadencje, a inni zostaną zawróceni do centrali po to, żeby w pewnym momencie ponownie wyjechać. – Oczywiście służą do czasu, aż nie zostaną poproszeni o przyjazd do kraju – zapewnił, zwracając uwagę na różne sytuacje rodzinne ambasadorów. Zagwarantował również, że działania zostaną przeprowadzone zgodnie z wypracowanym przez resort systemem rotacji.
Szef MSZ „uhonorował preferencje” prezydenta
– Ciągłość polskiej polityki zagranicznej będzie zachowana – oświadczył Sikorski. Przyznał też, że ministerstwo wzięło pod uwagę ustalenia, które wypracowano podczas rozmów z Andrzejem Dudą. – Te swoje preferencje, które przekazał mi prezydent podczas spotkania w tej sprawie jeszcze w grudniu póki co zostały uhonorowane – powiedział.
Polityk zaznaczył, że uruchomienie procedury powołania nowych przedstawicieli to „naprawdę nie jest nic nadzwyczajnego”. – To, że się skumulowała większa liczba, to jest wynik wyborów i wynik tego, że poprzedni rząd nadmiernie upolitycznił polską służbę dyplomatyczną – ocenił Sikorski.