Były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego genera³ Rajmund Andrzejczak w programie „Gość Wydarzeń” w Polsat News przyznał, że w ostatnim czasie coraz częściej słyszy pytania, czy będzie wojna i prośby o rady dotyczące przygotowania. – Odpowiadam im, żeby robili to, co może każdy obywatel zrobić, czyli przygotowali siebie, głowę, serce – powiedział Rajmund Andrzejczak. – Z jednej strony należałoby uspokajać i tłumaczyć, a z drugiej strony jest sporo do zrobienia. Trzeba się szykować – stwierdził generał i ujawnił, od czego zależy, kiedy może wybuchnąć ewentualna wojna.
Rajmund Andrzejczak o zagrożeniu: Wojna jest sprawą każdego obywatela
– Dużo zależy od nas, czy będzie to za dwa, za trzy, czy za pięć lat. Naszą misją jest to, żeby to zagrożenie oddalać – stwierdził Rajmund Andrzejczak i dodał, że „jest na to czas”, ale „do zrobienia jest sporo”. Prowadzący program Bogdan Rymanowski nawiązał do danych niemieckiego wywiadu, które precyzują, że atak Rosji na któryś z krajów NATO może nastąpić po 2026 roku. – Czyli mamy dwa, trzy lata? – zapytał dziennikarz. – Tak sądzę – odpowiedział generał i stwierdził, że ten czas jest wykorzystywany zbyt wolno.
– Wojna to jest sprawa państwowa, a państwem rządzą w demokracji politycy, więc przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że wojna jest sprawą nie tylko wojskowych, ale również każdego obywatela – powiedział Rajmund Andrzejczak. Generał wskazał, że potrzebne są „dobre, efektywne i szybkie zmiany prawne” w celu ich szybkiego egzekwowania przez państwo jako instytucję. Ekspert wyjaśnił, że obecne zapisy mają cztery lata. – Dwa lata trwa wojna i te zapisy są w większości nieaktualne – ocenił generał.
Polska dostała zaledwie 2 miliony z 500 na amunicję. Rajmund Andrzejczak: Musimy zupełnie zmienić strategię
Rajmund Andrzejczak wypowiedział się również w kontekście 2 milionów, które Polska dostała w ramach unijnego programu produkcji amunicji z puli 500 mln euro (rząd PiS złożył wniosek o zaledwie 11 mln). – Tak naprawdę nie chodzi o te miliony i potencjalne sztuki amunicji. Chodzi o to, że problem nie zniknie. Musimy zupełnie zmienić strategię produkcji amunicji w kraju, bo inaczej nie wygramy z czasem. Trzeba amunicji produkować więcej, szybciej, w zdywersyfikowanych zakładach i do tego potrzebne są trudne decyzje polityczne, ciężka praca – powiedział generał i wskazał, że powinny powstać nowe zakłady na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Lubuskim.
Dla porównania niemieckie firmy otrzymały z wymienionego unijnego programu wraz z zakładami w Hiszpanii i na Węgrzech ponad 150 milionów euro, norweskie 76,7 miliona (kraj nie jest w Unii Europejskiej, ale uczestniczy w niektórych jej programach). Natomiast czeskie firmy dostały 15 milionów. Więcej informacji na ten temat znajduje się w artykule: „Na produkcję amunicji dostaliśmy od UE drobniaki. Bratobójcze emocje wybuchły nawet w obozie PiS„.