W poniedziałek francuski minister obrony Sébastien Lecornu zachęcał personel wojskowy do pozostania w mundurze i przedstawił plan zatrzymywania w armii wojskowych talentów. Stało się to kilka dni po tym, jak do parlamentu Niemiec trafił roczny raport na temat stanu Bundeswehry. Z dokumentu wynika, że w 2023 roku niemieckie wojsko opuściło około 1537 żołnierzy, a liczebność armii spadła do 181 514. Z kolei w Wielkiej Brytanii co roku brakuje 1,1 tys. żołnierzy, mimo że rząd zlecił rekrutację prywatnej firmie.
– Te rozmowy toczą się obecnie we wszystkich stolicach, we wszystkich demokracjach, które mają armie zawodowe bez poboru do wojska – mówił Lecornu, wymieniając także Stany Zjednoczone. – Na spotkaniach NATO możemy rozmawiać o sprzęcie, ale teraz mówimy o stopniu zastoju – dodał.
Politico zauważa, że w reakcji na wojnę w Ukrainie, część krajów – jak Chorwacja – rozważa przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej. Inne – jak Dania – planują rozszerzyć pobór o kobiety.
Europa ma problem. Fala rezygnacji z wojska
– Problemem nie jest rekrutacja, ale zatrzymanie żołnierzy – mówiła na początku tego roku w Paryżu admirał Lisa Franchetti, szefowa operacji morskich Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.
Znaczną rolę w zachęceniu żołnierzy do pozostania w armii odgrywają pieniądze. Już dziś francuski personel wojskowy pozostaje w siłach zbrojnych średnio o rok krócej niż dawniej. Kolejnym krokiem ma być podniesienie wynagrodzeń i emerytur. Paryż oferuje dodatkowo pomoc w znalezieniu mieszkania oraz dostęp do opieki zdrowotnej i opieki nad dziećmi.
Plan podwyżek pojawił się również w Polsce. Nowy rząd zapowiedział wzrost płac o około 20 proc. Minimalna miesięczna pensja żołnierza ma sięgać sześciu tysięcy złotych. Obecnie wynosi ona 4960. Politico zauważa również, że w odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony Rosji liczebność polskiego wojska wzrosła z 95 tys. w 2015 roku do 215 tys. w tym roku.
– Wolałbym mieć mniej rekrutacji, aby zatrzymać pracowników, niż angażować się w szał rekrutacji – stwierdził francuski minister.
Niemcy mają plan
W Niemczech w ramach wzmocnienia obrony narodowej rząd chce do 2030 roku zwiększyć liczebność sił zbrojnych do 203 tys. Berlin zrezygnował z powszechnej służby wojskowej w 2011 roku, lecz w związku z odejściem wielu żołnierzy ponownie powróciła dyskusja na temat przywrócenia obowiązku.
Według niemieckiej komisarz ds. sił zbrojnych Evy Högl jednym ze sposobów przeciwdziałania fali rezygnacji jest skupienie się na kobietach. Przyjęte w 2023 roku przepisy mają na celu uatrakcyjnienie warunków służby, w tym większe wsparcie opieki nad dziećmi i wyższe emerytury.
Problemem jest także stan wojskowej infrastruktury. Według Högl naprawa koszar i obiektów wojskowych będzie kosztować Berlin około 50 mld euro, co stanowi połowę funduszu utworzonego przez rząd w celu modernizacji sił zbrojnych po inwazji Rosji na Ukrainę.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!