Nowoczesny krajowy następca ciągle jest tuż na wyciągnięcie ręki, ale również ciągle odjeżdża w przyszłość. Pośpiechu nie widać. Minął już ponad rok, od kiedy w obecności premiera oraz ministra obrony podpisywano uroczyście umowę ramową na produkcję ponad tysiąca bojowych wozów piechoty Borsuk. Umowy wykonawczej ciągle nie ma i nawet nie zaczęły się negocjacje. Borsuk ciągle jest testowany. Już czwarty rok. Według deklaracji Polskiej Grupy Zbrojeniowej wojskowe badania mają się zakończyć niebawem, ale po tylu latach opóźnień trudno wierzyć na słowo. Jeszcze w 2019 roku deklarowano, że produkcja seryjna może ruszyć w 2022 roku. Mamy początek 2024, dwa lata wojennego wzmożenia i gwałtownych zbrojeń, a Borsuk jak przemierzał poligony, tak dalej przemierza.
Tymczasem tak zwany „zmech” (potocznie o wojskach zmechanizowanych) dalej jeździ antycznymi BWP-1. Jeśli jeszcze ich starcza, bo przed wojną w Ukrainie mieliśmy ich na styk, a część przekazaliśmy Ukraińcom. W obliczu problemów z BWP-1 i opóźnień w pracy nad Borsukami zaczęły się już nawet żarty, że nowym bojowym wozem piechoty przyszłości polskiego wojska będzie nieśmiertelna ciężarówka Star-226, względnie współczesne Jelcze. Bo wszystko lepsze niż iść na pole walki na własnych nogach w stylu dziadów.
Pytania o Borsuka i brak odpowiedzi
Umowę ramową na produkcje Borsuków podpisano 28 lutego 2023 roku. Zakłada ogólnie wyprodukowanie ponad tysiąca takich pojazdów. Tyle, ile aktualnie etatowo potrzebuje ich wojsko. Do tego kilkaset pojazdów pomocniczych na bazie takiego samego podwozia. Konkretne kwoty i terminy nie były podawane. Podczas uroczystości deklarowano jednak pierwsze dostawy pojazdów seryjnych w latach 2024-25, po tym jak jeszcze do końca 2023 roku zostaną zakończone testy i podpisana pierwsza umowa wykonawcza. Ten ogólnie nakreślony termin minął i tak jak już wiele razy w historii programu Borsuk, nie stało się nic konkretnego. Kiedy więc upłynął rok od uroczystego podpisywania umowy ramowej, zadaliśmy pytania o sytuację MON i PGZ.
Ministerstwo odpowiedziało szybko, co jest zmianą w porównaniu do sytuacji pod poprzednimi rządami. Nie zmieniło się jednak to, jak wygląda treść odpowiedzi. Była skrajnie ogólnikowa i nieodnosząca się bezpośrednio do zadanych pytań. Pisownia oryginalna.
Obecnie trwają badania kwalifikacyjne bojowego wozu piechoty BORSUK. Następnie, po pozytywnym zakończeniu badań, zaplanowane jest zawarcie umowy wykonawczej.
Borsuk oraz specjalistyczne pojazdy wsparcia i zabezpieczenia są planowane są do pozyskania w ramach umów wykonawczych – w liczbach wskazanych w umowie ramowej. terminy dostaw Borsuków zostaną wynegocjowane i uwzględniać będą liczby określone w PMT.
Czyli będzie jak będzie i będzie tyle, ile ma być. Zgodnie z tradycją wprowadzoną przez poprzednie kierownictwo ministerstwa, pod tymi trzema zdaniami nikt się nie podpisał. Pierwsze dwa zdania są dodatkowo kopią odpowiedzi na interpelację posła Andrzeja Zapałowskiego ze stycznia, który pytał MON właśnie między innymi o program Borsuk.
Inaczej do sprawy podeszło biuro prasowe PGZ, które faktycznie odpowiedziało na zadane pytania. Według biura prasowego firmy, badania kwalifikacyjne są na ostatnim etapie i całe próby państwowe mają się zakończyć na przełomie I i II kwartału tego roku. Padła przy tym deklaracja, że prace postępują zgodnie z aktualnymi zapisami umowy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR, które formalnie zleciło w 2014 roku opracowanie Borsuka i finansowało prace). Była ona jednak już wielokrotnie aneksowana, między innymi odsuwając w czasie finał prac. Aktualnie zakładany jest on na czerwiec tego roku. Kierowniczka działu komunikacji PGZ Beata Perkowska napisała również, że zaczął się pierwszy etap testów operacyjnych 4 egzemplarzy przedseryjnych Borsuka. Zbudowano je na mocy aneksu do umowy z NCBR zawartego w 2022 roku. Obok dwóch egzemplarzy używanych do testów kwalifikacyjnych. W Hucie Stalowa Wola ma obecnie trwać szkolenie załóg z 15 Brygady Zmechanizowanej, która została wytypowana na pierwszą do przyjęcia nowych wozów i jest zaangażowana w ich badania.
Co więc z zapowiadaną jeszcze na 2023 rok umową wykonawczą? Otóż nawet nie zaczęły się jeszcze negocjacje w tej sprawie. – HSW S.A. przekazała Agencji Uzbrojenia prawa do dokumentacji technicznej na NBPWP (Nowy Bojowy Pływający Wóz Piechoty – red.). Zgodnie z ustaleniami z AU był to warunek niezbędny do rozpoczęcia negocjacji umowy wykonawczej. Obecnie oczekujemy na zaproszenie z AU do negocjacji umowy wykonawczej – napisała 13 marca rzeczniczka PGZ. Jednocześnie zapewnia, że pomimo braku formalnego porozumienia z MON, firma prowadzi przygotowania do produkcji seryjnej, aby móc ją jak najszybciej uruchomić. Huta Stalowa Wola, główny twórca Borsuka, ma mieć zabezpieczone dostawy komponentów od poddostawców. Jaka jest skala zakładanej produkcji? Ani MON, ani PGZ nie chcą mówić nic konkretnego. Jeszcze przed wojną w Ukrainie mówiono o 58 sztukach rocznie, czyli dla jednego batalionu zmechanizowanego, ewentualnie 116 dla dwóch po rozkręceniu całego procesu produkcji.
Czasu niby mało, ale pośpiechu nie widać
Choć zarówno MON jak i PGZ unikają w swoich odpowiedziach przyznania, że w programie testów Borsuków są opóźnienia, to trudno ten fakt ukryć. Przy okazji podpisywania umowy ramowej rok temu jasno mówiono o planowanym ich końcu jeszcze latem 2023 roku. Faktycznie mamy więc do czynienia z aktualnie około półrocznym opóźnieniem. Przynajmniej względem ostatnich planów, a nie tych choćby z 2019 roku. Nieoficjalnie mowa o problemach z elementem tak zwanego układu przeniesienia mocy, dokładniej przekładniami bocznymi zaprojektowanymi przez HSW i produkowanymi przez zakład Bumar-Mikulczyce. Więcej pisał o tym pod koniec lutego analityk Jarosław Wolski na X (niegdyś Twitter): – Problem chyba był dość poważny, ponieważ przez ostatnie pół roku po wojsku zaczął latać żarcik, że Borsuk ma coś wspólnego z Panterą (niemiecki czołg z okresu II wojny światowej niesławny z powodu niedopracowanego i awaryjnego układu przeniesienia mocy – red.), mianowicie umierające podczas spokojnej jazdy przekładnie boczne. Według Wolskiego „nieoficjalnie można usłyszeć, że problem już rozwiązano”. Oficjalnie ani MON, ani PGZ nic na ten temat nie mówią.
Nawet jeśli tym razem deklarowane terminy zakończenia badań zostaną dochowane, to perspektywa „zmechu” pozostanie kiepska. W optymistycznym założeniu umowa wykonawcza jeszcze w tym roku i uruchomienie produkcji seryjnej na przełomie 2024/25. Na pewno nie ruszy natychmiast pełną mocą, choć nie wiadomo, jaka ona ma być. Jeśli niegdyś zakładane 56 sztuk rocznie w pierwszej fazie, to tyle maszyn może uda się uzyskać w 2026 roku. Czyli po wyszkoleniu załóg, gdzieś w 2027 roku polskie wojsko będzie miało wstępnie przygotowany pierwszy batalion zmechanizowany na nowoczesnych bojowych wozach piechoty. Jedyny z 19 aktualnie posiadanych w strukturach, a formalnie planowane są kolejne. Nawet jeśli optymistycznie założymy, że produkcja pojazdów zostanie szybko podwojona do 118 sztuk w 2027 roku, to do końca 2030 roku może będzie 7 batalionów zmechanizowanych na Borsukach. Czyli nadal mniejszość.
Przy obecnych planach nie widać więc perspektywy na to, aby do początku przyszłej dekady podstawowym pojazdem polskich batalionów zmechanizowanych przestał być radziecki BWP-1. Co istotne, w Polsce nigdy ich nie modernizowano. Prezentują oryginalny poziom technologiczny lat 60. w ZSRR. Ostatnie dostarczono wojsku PRL w 1988 roku. W jakim stopniu są sprawne dzisiaj, nie wiadomo. MON nigdy nie ujawnia takich informacji. Nie wiadomo też, ile przekazano Ukrainie. Oficjalnie mowa o 50-60. Nieoficjalnie ma to być znacznie więcej. Oficjalnie Polska posiada ich około 1250, bez uwzględnienia sprawności i darów dla Ukrainy. Dla 19 batalionów zmechanizowanych formalnie potrzebuje 1102. Czyli niby jest na styk. Jak jest faktycznie? Oficjalnie nikt tego nie wie. Jednak czarny humor na temat „zmechu” ruszającego w bój na ciężarówkach nie bierze się znikąd. Mocno kontrastuje to z powtarzanymi często w mediach przez obecnych i byłych wojskowych 2-3 latami na przygotowanie do konfrontacji z Rosją, oznaczającymi konieczność gwałtownych zakupów uzbrojenia. Jeśli ta wojna ma rzeczywiście wybuchnąć w 2026-27 roku, to Borsuki w najlepszym wypadku ruszą na nią w ilościach kropelkowych. Jest to oczywiste, ale pomimo tego od dwóch lat nie są podejmowane żadne nadzwyczajne działania w celu przyśpieszenia ich wprowadzenia do produkcji.