Koalicyjny rząd Donalda Tuska ma za sobą 100 dni. Na posiedzeniach nie brakowało tarć i napięć, a ostatnio walka dotyczyła ustawy, która teoretycznie nie powinna budzić kontrowersji. Ministrowie określają proces jej przyjęcia jako „walkę o wodór”.
— Posiedzenie rządu dotyczące projektu ustawy o działach. To jest taka ustawa, ona może trochę nudno brzmi, ale wierzcie mi, że politycznie rozgrzewa, bo ona jest tą, która zabiera kompetencje, wpływy, kasę z jednych resortów i przenosi do drugich. No i kilku rozmówców w rządzie powiedziało mi, że nazywają to tak roboczo „walką o wodór”. Brzmi tajemniczo, ale za tym się naprawdę ciekawe rzeczy kryją — mówi Arleta Zalewska, dziennikarka „Faktów” TVN.
Ministrowie negocjują przy tej okazji, kto ile straci, a kto zyska na podziale wpływów. Projekt ustawy powstał już w styczniu i tworzył go minister Maciej Berek. Odbyły się międzyresortowe konsultacje i w końcu trafił na obrady rządu. W tym momencie zaczęły się schody.