W piątek przed Sądem Okręgowym w Łodzi zapadł wyrok ws. Daniela Ch. Za zabójstwo dwóch osób – Marty i Piotra – mężczyźnie groziło dożywocie, został skazany jednak na 25 lat więzienia. Tego domagała się prokuratura ze względu na skruchę oskarżonego oraz porozumienie dot. odszkodowań, które zawarł z rodzinami swoich ofiar – informuje Onet.
– Wnioski z opinii biegłych są przerażające. Oskarżony, zadając ciosy nożem, znajdował się w stanie furii. Ciosy sięgały ważnych narządów: serca, wątroby – powiedział w piątek sędzia, którego cytuje Onet. Swój czyn Daniel Ch. tłumaczył działaniem narkotyków. – Pan chciał iść dalej w świat euforii. Nikt pana do wzięcia narkotyków nie zmusił – podkreślił sędzia. Wyrok jest nieprawomocny.
Tragedia w Łodzi. Zabił, bo „usłyszał głosy i zobaczył demony”
Do tragedii doszło styczniu 2023 roku. 35-letni Daniel Ch. wynajął wraz z dwojgiem znajomych loft przy ulicy Tymienieckiego w Łodzi. Podczas wspólnego wieczoru pili alkohol i brali narkotyki. W pewnym momencie mężczyzna miał doznać halucynacji i zamordować 30-latkę i 34-latka. Zeznał później, że w pewnym momencie „usłyszał głosy i zobaczył demony, zaczął z nimi walczyć”, mówił też, że zobaczył „diabła”.
– Mężczyzna chwycił znajdujący się na wyposażeniu mieszkania nóż kuchenny i zadał nim kilkanaście ciosów swojemu koledze i kilkadziesiąt koleżance – przekazał w rozmowie z tvn24.pl prok. Krzysztof Kopania. Podczas przesłuchania Daniel Ch. przyznał się do popełnionej zbrodni. – Mężczyzna twierdzi, że nie pamięta samego momentu ataku. Podał, że 34-latek był jego bliskim przyjacielem i nie wyobrażał sobie, by mógł go skrzywdzić – poinformował przedstawiciel łódzkiej prokuratury.
Zadał znajomym ciosy nożem i pobiegł do kościoła. Chciał rozmawiać z księdzem
Po dokonaniu zbrodni oskarżony wybiegł z mieszkania. Udał się do kościoła ewangelickiego na ulicy Piotrkowskiej i zaczął dobijać się do drzwi. Chciał rozmawiać z księdzem. Zauważył go patrol policji. Kontakt z nim był wówczas praktycznie niemożliwy, a na jego ciele i odzieży ujawniono ślady krwi
Mężczyzna został poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym, a następnie miesięcznej obserwacji. Stwierdzono, że „dopuścił się zarzuconych mu zbrodni w stanie ostrego zespołu omamowo-urojeniowego, który był konsekwencją zażycia alkoholu i substancji psychoaktywnych”. Daniel Ch. działał więc w stanie „wyłączonej poczytalności”, jednak sam się do tego stanu doprowadził poprzez zażycie narkotyków. – Bardzo żałuję, że doszło do tego czynu z moim udziałem i proszę o wybaczenie – mówił jesienią 35-latek. Jak podkreślał, Marta i Piotr byli mu bliscy.