– To nie jest tak, że Ministerstwo Zdrowia zsyła na nas błogosławieństwo w postaci zielonego światła na wypisywanie recepty na antykoncepcję awaryjną – tłumaczy Ewa*, farmaceutka ze Strzelina pod Wrocławiem. Recepty farmaceutyczne można wystawiać na bardzo wiele leków od dawna – część osób, z którymi rozmawiałam, mówi, że same wypisywały już recepty na antykoncepcję awaryjną. Ale projekt ministerstwa wprowadza trochę nowości – problem w tym, że niektóre z nich budzą kontrowersje prawne. A z perspektywy pacjentki dostępność tabletki „dzień po” na receptę farmaceutyczną jest gorsza niż w sytuacji, gdyby prezydent podpisał ustawę i można było już kupić sobie tę Ellę One bez recepty.
1. Ten program to pilotaż dla chętnych.
Kto sądzi, że od 1 maja we wszystkich aptekach w Polsce będzie można kupić tabletkę „dzień po” na takich samych zasadach, ten się rozczaruje. Każda apteka będzie musiała sama zgłosić się do Narodowego Funduszu Zdrowia i zawrzeć z nim umowę o realizację programu. Czy będą chciały się zgłaszać? Moje rozmówczynie przywołują przykład programu szczepień przeciwko COVID-19, który działał w podobny sposób.
– Na pewno nie możemy liczyć na stuprocentowe zaangażowanie, co zresztą było widoczne podczas szczepień. Jednak każdy dodatkowy punkt na mapie Polski, gdzie kobieta będzie mogła dostać „tabletkę po”, jest na plus – komentuje Paulina Front, farmaceutka pracująca w aptece w Niepołomicach. – Na pewno znajdą się osoby „na nie” z tytułu kwestii światopoglądowych. I tutaj pragnę przypomnieć, że farmaceuta nie ma klauzuli sumienia i nie może traktować tego jako argumentu.
– To tak jak w przypadku szczepień – jedni super się odnaleźli w temacie, inni stwierdzili, że to bez sensu albo nie mieli możliwości lokalowych – mówi z kolei Ewa. Do możliwości lokalowych jeszcze w tym tekście wrócimy. Jak dodaje, właściciel apteki może też nie zgłaszać swojej placówki do programu z czysto finansowych przyczyn. – Zwyczajnie może mu się średnio opłacać oddelegować osobę na kilkunastominutową konsultację farmaceutyczną, kiedy w tym czasie ten sam pracownik może zrobić np. dwa „koszyki” wartości 200 zł.
Więcej optymizmu ma Laura Krumpholz, farmaceutka, która prowadzi na Instagramie profil o zdrowiu @nieanegdotycznie. – Do przeprowadzania szczepień zgłosiło się wiele aptek. Myślę, że tym razem będzie podobnie. Pilotaż ministerstwa jak najbardziej zachęca do wystawiania recept farmaceutycznych na „tabletkę po”, bo daje za to pieniądze – mówi. Jak precyzuje projekt: NFZ zapłaci aptece 50 zł za każdą wykonaną usługę, obojętnie, czy skończy się wystawieniem recepty, czy nie.
2. Farmaceuta receptę może wypisać, ale nie musi.
No właśnie, na czym polega ta usługa? Otóż farmaceuta nie ma po prostu, automatycznie, wypisywać recepty. Ministerialny program obejmuje całą „usługę farmaceutyczną”. Chodzi o to, że trzeba przeprowadzić z pacjentką wywiad, omówić zasady robienia sobie testów ciążowych, pouczyć o leczeniu itd. Na koniec, na podstawie zebranych danych, farmaceuta może (ale nie musi) wystawić receptę na tabletkę „dzień po” – jeżeli faktycznie jest ryzyko wystąpienia nieplanowanej ciąży. I chociaż można założyć, że farmaceuci w aptekach, które same przystąpiły do pilotażu, nie będą w nieuzasadnionych przypadkach odmawiać recept, to, jakby nie patrzeć, jest to sytuacja, w której dostęp do „tabletki po” jest trudniejszy, mniej pewny i wymagający więcej czasu, niż gdyby można ją było kupić bez recepty.
3. Istnieją dodatkowe ograniczenia dla aptek.
Nie każde miejsce, w którym kupujemy leki, i nie każda osoba, która nam je na co dzień sprzedaje, będzie mogła uczestniczyć w pilotażu ministerstwa. – Do przeprowadzenia wywiadu z pacjentką jest potrzebna specjalnie wydzielona w aptece przestrzeń, co już wcześniej wyeliminowało wiele aptek, kiedy istniał ten sam warunek do przeprowadzania szczepień. Pilotaż dotyczy wyłącznie aptek ogólnodostępnych, nie będzie realizowany w punktach aptecznych – wylicza Weronika, techniczka farmaceutyczna z Krakowa. Ona sama nie będzie mogła wystawiać recept na tabletkę „dzień po”. Rozporządzenie przewiduje, że może to zrobić tylko osoba, która ma tytuł zawodowy magistra farmacji i co najmniej roczną praktykę w zawodzie. Co do kwestii przestrzeni wydzielonej w aptece: w rozporządzeniu czytamy, że ma to być pokój opieki farmaceutycznej albo pomieszczenie administracyjno-szkoleniowe. Konsultacja nie może się odbywać w okienku.
Dla samych pacjentek jest jedno konkretne obostrzenie. Będą mogły skorzystać z programu – czyli po prostu kupić „tabletkę po” na receptę farmaceutyczną – nie częściej niż raz na 30 dni.
4. Są kontrowersje dotyczące niepełnoletnich pacjentek.
Tabletkę „dzień po” będzie można wystawić osobom, które w dniu zgłoszenia się do apteki ukończyły 15. rok życia. Plan B ministerki Leszczyny ma niejako zastępować zawetowaną ustawę, stąd ten limit wiekowy. Dla osób, które chciałyby kupić tabletkę, to ma sens. – Z pacjenckiego punktu widzenia podoba mi się, że osoba niepełnoletnia nie będzie musiała przyjść do apteki z opiekunem prawnym. To jest paradoks, że w wieku piętnastu lat można legalnie współżyć, ale nie da się samodzielnie korzystać z opieki medycznej, w tym ginekologicznej – mówi mi Weronika.
Ale i ona, i inne rozmówczynie widzą tu kłopot natury prawnej. Jak ocenia Paulina Front, recepta farmaceutyczna dla pacjentek między 15. a 18. rokiem życia to ten element rozporządzenia, który budzi dziś największe kontrowersje. A Laura Krumpholz wyjaśnia:
– Opisana w rozporządzeniu konsultacja, która może skutkować wystawieniem recepty, to świadczenie zdrowotne. A według prawa na takie świadczenie przed 18. rokiem życia musi się zgodzić rodzic (od 16. roku życia: i rodzic, i sama młoda pacjentka). Niezależnie od tego, jak to oceniamy, nie ma żadnej luki prawnej, która pozwalałaby, żeby akurat w tym przypadku było inaczej. Wiem, ministerka Leszczyna mówi, że to nie będzie świadczenie zdrowotne, tylko „usługa farmaceutyczna”. Ale moim zdaniem to jest chochoł prawny. Definicja świadczenia opieki zdrowotnej jest na tyle szeroka, że trudno uważać, że wystawienie recepty na tabletkę „po” się w niej nie mieści – inna nazwa nie czyni z tego innej usługi.
5. I jest pytanie: czy to rozporządzenie jest w pełni zgodne z prawem?
Farmaceuta może wystawić receptę na bardzo wiele leków. Ale – ciekawe, czemu – akurat w przypadku antykoncepcji w ustawę wpisane są pewne obostrzenia. Antykoncepcja może być wypisywana tylko w ramach kontynuacji (czyli jeśli lekarz przepisał nam konkretne pigułki, możemy dostać kolejne opakowanie na receptę farmaceutyczną). Coś takiego w przypadku tabletki „dzień po” nie ma, oczywiście, najmniejszego sensu. I co z tym zrobić – nie do końca wiadomo.
– Są osoby, które twierdzą, że skoro antykoncepcja może być przepisywana wyłącznie w ramach kontynuacji, to nie ma opcji, żeby farmaceuta wystawiał receptę na „tabletkę po”. Według tej interpretacji rząd wprowadzałby przepisy niezgodne z ustawą, która stoi nad rozporządzeniem – mówi Laura Krumpholz. – Inni wychodzą z założenia, że skoro „tabletki po” nie stosuje się w ramach kontynuacji, to ten zapis jej nie dotyczy i może zostać przepisana. A skoro rząd wprowadza taką usługę bez zmiany ustawy, to potwierdza taką interpretację przepisów – ja sama należę do tej grupy. A jest też trzecia opcja, który zakłada, że zgodnie z aktualną ustawą nie można wypisać recepty farmaceutyczną na antykoncepcję postkoitalną – ale w ramach usługi pilotażowej można, bo pilotaż jest do tego, by testować potencjalne nowe rozwiązania, których obecnie nie ma. Mnie to nie przekonuje. Pilotaż też powinien być zgodny z ustawą. Zresztą rozporządzenie bezpośrednio odnosi się do przepisów prawa farmaceutycznego.
* – imię zostało zmienione.