W teorii czeka nas wielki siatkarski hit. Polska i USA to odpowiednio pierwsza i druga drużyna rankingu FIVB. To też ekipy, które w poprzednim sezonie grały w finale Ligi Narodów w Gdańsku, który padł łupem biało-czerwonych. Od wielu lat pojedynki Polaków z Amerykanami dostarczają wielu emocji i być może będzie tak samo na starcie tegorocznej Ligi Narodów. Warto tutaj jednak zauważyć, że USA zdecydowało się na niecodzienny ruch jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek i ogłosiło kadrę na igrzyska olimpijskie. Do Antalyi wysyła zatem rezerwowych graczy.
Nikola Grbić ucina temat
Jeśli chodzi o reprezentację Polski, to mamy kilku zawodników, którzy pojawią się w Antalyi i jednocześnie za dwa miesiące powinni jechać na igrzyska do Paryża. Wystarczy tutaj wspomnieć choćby o Kamilu Semeniuku, czy też Aleksandrze Śliwce. Ten drugi będzie szukał każdej okazji na to, by się ogrywać, bo większość sezonu klubowego spędził poza boiskiem na leczeniu kontuzji.
Nikola Grbić pytany o sposób podejścia Amerykanów do sezonu reprezentacyjnego, wspomina, że właściwie nie ma on dla niego żadnego znaczenia. Dla selekcjonera polskiej kadry najważniejsza jest dobra gra jego podopiecznych.
– Amerykanie przyjadą z młodymi zawodnikami, którzy pierwszy raz będą grać w takim turnieju. Nie mają doświadczenia w Lidze Narodów. Ale mnie nie interesuje, kto będzie grać, a to, byśmy kontynuowali naszą grę i pracę – podkreśla Grbić, cytowany przez Interię.
Cztery mecze w Antalyi
Polacy zagrają z Amerykanami w środowy wieczór (godz. 19:00). Następnie czekają ich w Antalyi jeszcze trzy spotkania. Najpierw zmierzą się z Kanadą (23 maja, godz. 16:00), później z Holandią (24 maja, godz. 19:00), a na sam koniec ze Słowenią (26 maja, godz. 13:00).