Katarzyna Pinkosz, Wprost: Nawet 20 proc. osób w Polsce choruje na otyłość. Które z nich powinny być leczone chirurgicznie?
Prof. Wiesław Tarnowski: Istnieją dwa podstawowe kryteria, aby zakwalifikować się do operacji bariatrycznej; jedno z nich trzeba spełnić. Pierwsze: pacjent musi mieć BMI powyżej 35 oraz choroby towarzyszące, wynikające z otyłości. Drugie: pacjent ma BMI 40 i więcej (w takim przypadku nie musi mieć innych chorób). Oczywiście, musi chcieć być w ten sposób leczony.
Każdy z chorych na chorobę otyłościową chciałby ważyć mniej, ale często obawia się operacji bariatrycznej. Czy ona jest obecnie bezpieczna?
Jest bezpieczna; w przeciwnym wypadku nie byłaby wykonywana. Oczywiście, w chirurgię jest wpisane ryzyko powikłań; niezależnie od rodzaju operacji, czy będzie to operacja wyrostka robaczkowego, pęcherzyka żółciowego, czy operacja bariatryczna.
Wprowadzamy wiele działań przedoperacyjnych, aby powikłań było jak najmniej.
Chirurgia bariatryczna jest jedną z najbardziej bezpiecznych chirurgii. Liczba powikłań jest bardzo niewielka, ponieważ dysponujemy sprzętem najwyższej jakości oraz zapleczem dobrze wyszkolonych ludzi.
Pacjent jest przygotowywany szczegółowo do operacji. Co więcej, narzucamy określone warunki, które pacjent musi spełnić, aby mógł zakwalifikować się do operacji. To np. redukcja masy ciała w okresie przedoperacyjnym, przestrzeganie określonych zaleceń, prehabilitacja, czyli określone ćwiczenia wykonywane pod okiem naszych fizjoterapeutów. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to pacjent jest dopuszczony do operacji. Jeśli nie spełni któregoś z warunków, to niestety, nie zostaje zoperowany. Staramy się pomóc tym, którym na tym zależy.
Większość osób sądzi, że operacja bariatryczna to po prostu zmniejszenie żołądka. Na czym dokładnie polega?
W chirurgii bariatrycznej jest wiele rodzajów operacji. Najpopularniejsza to rękawowa resekcja żołądka, czyli operacja zmniejszenia żołądka. Usuwane jest wtedy 4/5 żołądka, pozostaje objętość ok. 100-150 ml.
Najważniejsze zadanie to dobrać właściwą operację dla pacjenta. Inna będzie najlepsza dla pacjenta z refluksem żołądkowym; inna dla pacjenta, który ma skłonności do jedzenia większych ilości słodyczy, a jeszcze inna dla osoby z zaawansowaną cukrzycą.
Z każdym pacjentem wcześniej Pan rozmawia…
To podstawowa sprawa. Pacjenta oglądają specjaliści, np. diabetolog, endokrynolog, kardiolog, pulmonolog w zależności od schorzeń towarzyszących. Trzeba pamiętać, że większość pacjentów jest ciężko chora, ma szereg innych chorób. Po wykonaniu badań podejmowana jest decyzja, co dalej.
Od 2022 roku funkcjonuje program pilotażowy KOS-BAR (koordynowanej opieki nad pacjentem z otyłością poddawanym chirurgii bariatrycznej). Co zmienił w sytuacji osób z otyłością?
Zanim powstał program KOS-BAR „ścieżka” do chirurgii bariatrycznej pacjentów była różna. Często pacjent musiał sam sfinansować np. badania, konsultacje, natomiast operacja była wykonywana w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. W ramach programu KOS-BAR wszystkie badania i konsultacje są wykonywane w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Drugą ważną rzeczą jest wdrożenie prehabilitacji, czyli przygotowania do operacji. Obejmuje ona m.in. fizjoterapię. Dla niektórych pacjentów są to pierwsze ćwiczenia od wielu lat, a nawet pierwsze w życiu. Dzięki temu stan zdrowia pacjenta znacznie się poprawia. Pacjent jest poinformowany o konkretnym terminie, w jakim trzeba się zmieścić z wykonaniem badań, konsultacjami, aby zdążyć przed planowaną operacją. Warto zauważyć, że ośrodki zakwalifikowane do programu KOS-BAR, muszą spełnić określone kryteria dotyczące m.in. wyposażenia, jakości opieki, którą proponują. Dzięki temu chirurgia bariatryczna jest dziś na takim samym poziomie we wszystkich ośrodkach, biorących udział w pilotażu.
Ważne jest również to, że pacjent po zabiegu jest objęty systemem kontroli pooperacyjnej. Dane są zbierane i raportowane do ministerstwa, dzięki temu wiemy, czy pacjent jest dobrze leczony. Obserwujemy go pod kątem występujących powikłań.
Pierwsi pacjenci w ramach programu KOS BAR byli operowani rok temu. Czy widzi Pan efekty programu?
Zauważyłem ogromne zainteresowanie programem KOS-BAR. Wcześniej nie mieliśmy tylu pacjentów. Pacjenci zaczęli chcieć się leczyć. Jakość opieki wzrosła. Dokupiliśmy specjalistyczny sprzęt do rehabilitacji, o innych parametrach technicznych, niedostępny w sklepach sportowych.
Dzięki temu, że pacjenci są kontrolowani, muszą zgłaszać się na badania, mamy nad nimi kontrolę, jesteśmy w stanie powiedzieć, czy te wszystkie działania mają sens. Widzimy, że pacjenci tracą na wadze, lepiej czują się po operacjach. Pacjenci, którzy przed przystąpieniem do programu chorowali na cukrzycę, po jego ukończeniu przestają chorować. Ustępują u nich dolegliwości związane z nadciśnieniem lub z zaburzeniami gospodarki lipidowej. Efekty prozdrowotne są ogromne.
Z danych światowych wynika, że ilość nowotworów w grupie zoperowanych pacjentów jest nieporównywalnie mniejsza w stosunku do pacjentów z otyłością, którzy nie poddali się leczeniu chirurgicznemu. Podobne dane dotyczą zawałów serca czy udarów mózgu.
W ramach programu KOS BAR zostało w Polsce zoperowanych ok. 2500 osób; póki co, to niewielka liczba. Ci pacjenci jeszcze przez najbliższy rok będą obserwowani; po tym czasie będziemy mieli pełne dane. Na bieżąco widzimy jednak, że pacjenci czują się lepiej.
KOS BAR udowodnił, że to nie jest tylko utrata zbędnych kilogramów, ale także efekty prozdrowotne?
Utrata kilogramów jest jednym z celów programu, jednak najważniejszy jest efekt prozdrowotny. To także ogromna oszczędność dla systemu ochrony zdrowia. Ci pacjenci wymagali leków przeciwcukrzycowych, przeciwnadciśnieniowych; po operacji często nie jest to już w ogóle konieczne lub można zmniejszyć ich ilość. To oszczędności dla systemu ochrony zdrowia.
W ramach pilotażowego programu KOS BAR operacje chirurgiczne można wykonywać jednak tylko do końca 2023 roku. Pacjenci będą jeszcze w obserwacji przez rok, ale program, póki co, się kończy. Walczycie jednak o jego przedłużenie?
Kończy się jego część chirurgiczna, natomiast program będzie trwał jeszcze do końca roku 2024 r., ponieważ pacjenci zoperowani będą jeszcze przez rok pod naszą kontrolą.
Walczymy, aby ten model opieki wszedł do koszyka świadczeń. Nie chcemy przedłużenia programu pilotażowego o rok, ponieważ widzimy, że on działa, nie ma co sprawdzać. Dobrze byłoby, aby program był prowadzony w jak największej liczbie ośrodków, by pacjenci mogli w większym stopniu z niego korzystać. Trzeba jednak przeprowadzić audyt, aby ocenić, jakie ośrodki spełniają kryteria.
Czy program KOS BAR należałoby poprawić? Jeśli tak to w jaki sposób?
Wiele rzeczy jest do poprawy. Zdarza się np., że pacjent pozostający pod opieką lekarza, psychologa, dietetyka, traci na wadze i rezygnuje z operacji. Bardzo dobrze, tylko błędem jest, że NFZ nie płaci nam za to, że zainwestowaliśmy w pacjenta, który osiągnął swój cel do takiego stopnia, że nie potrzebuje operacji. To należałoby poprawić, ponieważ nie każda osoba przystępująca do programu musi być zoperowana. Niektórym wystarczy zmiana sposobu odżywiania, opieka psychologa i dietetyka do osiągnięcia efektów prozdrowotnych. Za ten etap NFZ powinien nam zapłacić.
Jak długo w ramach programu KOS BAR pacjent czekał na operację?
Staraliśmy się, aby w ciągu pół roku pacjent przeszedł drogę przygotowania do operacji.
A dziś? Pacjenci są nadal kwalifikowani do leczenia?
Są przyjmowani, ale nie w ramach programu KOS BAR, ponieważ pilotaż części chirurgicznej już jest zakończony. Nie odmawiamy jednak pacjentom leczenia lub operacji. Nadal leczymy oraz operujemy, ale jednocześnie liczymy na to, że program wejdzie do koszyka świadczeń, ponieważ jest znakomity.
A co z pacjentami chorymi na otyłość, którzy nie kwalifikują się do operacji bariatrycznej?
Na dziś taka opieka nie jest finansowana przez NFZ. Staramy się o otwarcie poradni leczenia otyłości. Mamy specjalistów, którzy od lat zajmują się pacjentami z otyłością, ale musi to być finansowane przez NFZ. Póki co nie jest to możliwe ze względów finansowych. W całym kraju powinna powstać sieć poradni leczenia otyłości i jej powikłań; nie tylko w dużych miastach, ale też w mniejszych miejscowościach, ponieważ szczególnie tam pacjenci nie wiedzą, gdzie zgłosić się po taką pomoc, a lekarz rodzinny nie wie, gdzie kierować, bo nie ma umów z konkretnymi ośrodkami. Taka sieć poradni na pewno usprawniłaby kierowanie pacjentów do konkretnych specjalistów, na badania oraz zaproponowanie im odpowiedniej formy leczenia.
Prof. Wiesław Tarnowski jest kierownikiem Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Bariatrycznej oraz zastępcą dyrektora ds. Klinicznych SPSK im. prof. W. Orłowskiego CMKP; prezesem elektem Towarzystwa Chirurgów Polskich.