Pytanie o to, jak zachowają się ceny nieruchomości, jest jedną z najważniejszych gospodarczych wątpliwości na najbliższe miesiące. Od połowy 2023 roku ceny nieustannie rosną i w największych miastach dwie dorosłe osoby zarabiające średnie wynagrodzenie nie są w stanie kupić metra kwadratowego po zsumowaniu dochodów – nawet przy nierealnym założeniu, że cała pensję przeznaczają na zakup mieszkania.
W pandemii Szwedzi ochoczo kupowali mieszkania
Doświadczenie naszych sąsiadów z północy dowodzi jednak, że rynek nieruchomości może się załamać, a ceny zaczynają z kwartału na kwartał spadać. Do niedawna nic nie zapowiadało problemów: ceny domów w bogatej i ustabilizowanej politycznie Szwecji rosły rok do roku. Kredyt o stałej stopie procentowej cieszył się taką samą popularnością jak kredyt o zmiennej stopie – kupujący podzielili się mniej więcej po równo, gdy chodzi o preferencje w zakresie finansowania (w Polsce do niedawna niewiele banków miało w ofercie kredyt o stałej stopie, więc jest to dla nas nowość).
Zwiększony popyt na nieruchomości obserwowano zwłaszcza w okresie pandemii, gdy Szwedzi poczuli, że w obecnych mieszkaniach jest im a ciasno, nie lubią ich lub chcą przeprowadzić się bliżej lasu. Nie była to oczywiście żadna szwedzka specyfika: Polacy, Węgrzy czy Niemcy też zaczęli w tym okresie krytycznie analizować swoją sytuację mieszkaniową. Według Nordea Bank ceny domów wzrosły średnio aż o 30 proc. w porównaniu z poziomem sprzed 2020 roku.
Nieruchomości w Szwecji. Wysokie stopy rozsadziły rynek
Wszystko dość gwałtownie się odmieniło i ceny zaczęły spadać.
„Od listopada 2022 roku ceny w Szwecji w całym kraju spadły o 13 proc. w stosunku do najwyższego poziomu w lutym. To największe pogorszenie sytuacji na rynku mieszkaniowym od czasu wielkiego kryzysu gospodarczego w latach dziewięćdziesiątych” – powiedział pod koniec 2022 roku Gustav Helgesson, analityk Nordea.
Co do tego doprowadziło?
Jeszcze w lutym 2022 roku centralny bank (Riksbank) zasygnalizował, że podstawowe stopy procentowe pozostaną niezmienione na poziomie zerowym, a z wypowiedzi prezesa można było wywnioskować, że pierwszych podwyżek można się spodziewać dopiero w okolicach 2024 roku. Minęły trzy miesiące i stopa procentowa została podniesiona o 0,25 proc. Dało to początek agresywnemu cyklowi podwyżek stóp procentowych (agresywnemu jak na warunki szwedzkie: w najgorszym momencie główna stopa referencyjna wyniosła 4 proc., a w Polsce – 6,25 proc.). Odbiło się to rykoszetem na rynku nieruchomości.