Amerykańscy pedofile korzystają z luki prawnej, którą reszta świata dawno zlikwidowała. Mogą wziąć ślub z ofiarą, niekiedy nawet 12-letnią, i gwałcić ją legalnie. A ofiara często nie może liczyć na żadną pomoc, bo… jest nieletnią pod opieką dorosłego męża.
Wedle absurdalnych przepisów dziecko, choć zdolne do zawarcia małżeństwa, nie uzyskuje przed ukończeniem 18 lat pełnej podmiotowości w świetle prawa cywilnego. Innymi słowy: jest całkowicie zdane na łaskę starszego męża. Nierzadko zabrania on nieletniej żonie chodzić do szkoły, izoluje od rówieśników, zmusza do kolejnych porodów. A ona nie może wystąpić o rozwód.
Jeśli ucieknie, policja musi ją aresztować i oddać mężowi, który sprawuje zarazem władzę opiekuńczą (bliższą polskiemu pojęciu rodzicielskiej). A skoro tak, w zasadzie wolno mu stosować dopuszczalne na całym obszarze USA kary cielesne za nieposłuszeństwo: klapsy, bicie pasem lub specjalną, drewnianą packą, policzkowanie, szczypanie. Zdaniem działaczy Human Rights Watch ostrzejsze normy obowiązują w rządzonym przez talibów Afganistanie.
Najpiękniejszy dzień życia
13-letnią Judy Wiegand z Kentucky zgwałcił starszy o dekadę mężczyzna. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży. Bogobojni rodzice wykluczyli aborcję. Uznali, że dziecko musi mieć ojca. Dali gwałcicielowi zgodę na poślubienie córki. Mąż nie pracował, brał narkotyki, frustracje rozładowywał na żonie. Ubliżał, wyrywał włosy, bił, kopał. Zastępcy szeryfa, jeśli w ogóle przyjechali, musieli brać za dobrą monetę zeznania dorosłego. Po pewnym czasie przestali przyjeżdżać. Judy urodziła córeczkę, co oznaczało pożegnanie z nauką. Była za młoda, żeby wyrobić prawo jazdy, a szkolnymi autobusami nie wolno wozić niemowląt. Przepisy o zatrudnieniu uniemożliwiły dziewczynce podjęcie pracy.
Mając 15 lat, nie wytrzymała, wzięła dziecko i uciekła. Żaden sąsiad nie otworzył drzwi. Za mieszanie się do wewnątrzmałżeńskich sporów groziła kula w łeb. Pomógł leciwy bimbrownik spod lasu, któremu miejscowi nie wchodzili w drogę. Na policję Judy nie dzwoniła. Wiedziała, że funkcjonariusze mają związane ręce. Pani ze Służby Ochrony Dzieci (Child Protective Services, CPS) wytłumaczyła, że ona też: ochrona nie przysługuje mężatkom. Pozostały przytułek i opieka społeczna – zasiłek wychowawczy, bony żywnościowe, ubezpieczenie medyczne dla najuboższych. Dziś pani Wiegand jest lekarką. Zeznania powyższej treści złożyła sześć lat temu w stanowej legislaturze, która debatowała nad podniesieniem wieku umożliwiającego zawarcie małżeństwa do 17 lat.
Od 2018 r. tylko 12 stanów wprowadziło przepisy niepozwalające udzielać ślubu nieletnim
Mama Skylar zaczęła używać córki jako przynęty, gdy ta miała 13 lat. Jeździły razem po barach, podrywały samotnych facetów, których matka brała potem do łóżka, pozwalając też korzystać z wdzięków córki. Trzy lata później znalazła stałego partnera, a kiedy zainteresował się 16-latką, postanowiła wydać ją za mąż. Wybrała dwukrotnie starszego narzeczonego. Tydzień po pierwszym spotkaniu odbył się ślub. W trakcie ceremonii panna młoda wybuchła płaczem. Jedna z urzędniczek strofowała: „Daj spokój. To najpiękniejszy dzień twojego życia”. Mąż regularnie gwałcił Skylar. Zabronił wychodzić z domu, oglądać telewizję, słuchać radia. Urodziła syna i córkę. Uciekła po czterech latach. Dzieci nie odzyska, bo wedle prawa porzuciła je, opuszczając dom. Drży na myśl, że córka lada chwila zacznie dojrzewać. Eksmąż lubi pokwitające dziewczęta. Zeznawała przed Kongresem Maryland, który rozpatrywał ustawę o podwyższeniu wieku potencjalnych małżonków z 15 do 17 lat w 2022 r.
Rodzice Sary Tasneep rozwiedli się, kiedy była bardzo mała. Mieszkała z mamą w Kolorado. Po skończeniu 15 lat wyjechała do Kalifornii, by mieszkać u ojca. Tam zrozumiała, że rodzice chcą się jej pozbyć. Tata przedstawił Sarze 28-letniego mężczyznę. Gdy dziewczynka zaszła w ciążę, cała trójka wybrała się do Nevady, gdzie zalegalizowanie związku wymagało pisemnej zgody jednego rodzica. Sara miała wrażenie, że śni. Pamięta, jak marzyła o pojeżdżeniu w drodze powrotnej na sankach, bo trasa wiodła przez góry, ale starsi nie pozwolili. Wyrwała się spod kurateli męża siedem lat później. Przeprowadzenie rozwodu zajęło kolejne trzy lata. Wolność odzyskała pod warunkiem zrzeczenia się alimentów dla dwójki dzieci. Swoją historię opowiedziała ustawodawcom z Nevady, którzy w 2019 r. podnieśli wiek małżeński do 17 lat.
Zaszłaś, ty mała grzesznico
Sherry Johnson była szczęśliwym dzieckiem. Mieszkała w niewielkiej wspólnocie zielonoświątkowej na Florydzie. Matka wyszła za wicebiskupa, biskup mieszkał z ciocią. Pewnego dnia, gdy Sherry miała osiem lat, drzwi zamiast cioci otworzył lider zboru. Obiecał pieniądze na lunch, jeśli dziewczynka wejdzie do sypialni. Tam ją zgwałcił. Krew cieknącą po nogach zmyła w szkolnej toalecie. Dopiero tydzień później, niezupełnie rozumiejąc, co zaszło, opowiedziała o zdarzeniu mamie. Ta strasznie się rozgniewała i ostrzegła, że za oczernianie świętego człowieka mała pójdzie do piekła, a diabły przez wieczność będą smażyć ją w smole.
Przerażona dziewczynka nie protestowała zatem, gdy biskup wielokrotnie wracał. Podobnie jak jej ojczym i 20-letni diakon. Kapłani mieli klucze do plebanii, przychodzili nocą. Sherry uznała, że widocznie tak powinno być. Nim skończyła 11 lat, wezwała ją na badanie pielęgniarka. Wkrótce do szkoły przyjechała mama. „Zaszłaś, ty mała grzesznico!” – krzyczała. Dziecko nie znało znaczenia tego słowa. Ginekolog stwierdził siódmy miesiąc. Aby uniknąć wstydu, hierarchowie zboru posłali dziewczynkę do Miami, by tam rodziła. Wiózł ją biskup, po drodze jeszcze raz odbyli stosunek.
Kiedy wróciła z niemowlakiem do Tampy, sprawą zainteresowały się władze, więc matka wydała ją za diakona. Sędzia nie zadawał kłopotliwych pytań, podpisał zgodę. Ślubu udzielił biskup. 11-latka miała białą suknię z welonem, kroiła tort, uśmiechnięta pozowała do pamiątkowego zdjęcia. Radość trwała krótko. Przyjaciółki szły do szóstej klasy, ona musiała zmieniać pieluchy, robić zakupy, gotować mężowi obiady, sprzątać. Po ukończeniu 17 lat zwróciła się do organizacji pomocy prawnej Legal Aid, która załatwiła rozwód. Została sama z sześciorgiem dzieci. Na rzecz zaostrzenia przepisów zaczęła lobbować w roku 2012. Ustawa weszła w życie sześć lat później.
Na stronie organizacji Tahirih Justice Center walczącej o reformy możemy przeczytać wiele podobnych historii. Starsi – czasem kilkakrotnie – mężowie znęcali się nad poślubionymi dziećmi, wynajmowali je innym dorosłym, traktowali jak darmowe służące, o pedofilskich stosunkach w majestacie prawa nie wspominając. Zakaz zawierania małżeństw przez osoby poniżej 18. roku życia to w Ameryce koncept nowy. Od 2018 r. tylko 12 stanów – głównie demokratycznych na Wschodnim Wybrzeżu – wprowadziło przepisy niepozwalające udzielać ślubu nieletnim.
Przez pierwsze dwie dekady XXI stulecia zawarto w USA 300 tys. takich ślubów. Z reguły (według różnych wyliczeń – 78-95 proc. przypadków) dorosły mężczyzna brał za żonę dziecko niezdolne do innych czynności prawnych. Jedna piąta partnerek nie przekraczała tzw. wieku przyzwolenia – bez małżeństwa stosunek z nią byłby traktowany jako gwałt ustawowy. Zmianom przepisów sprzeciwiają się niemal wyłącznie republikanie. Twierdzą, że uniemożliwianie legalizacji związku dziewczynkom, które zaszły w ciążę, prowadzi do wzrostu liczby aborcji.
Pod względem dziecięcych małżeństw przodują stany Pasa Biblijnego: Wirginia Zachodnia, Floryda, Teksas, Arkansas, Tennessee, Missisipi, Alabama, Kentucky. A także Kalifornia, Oklahoma, Idaho, Dakota Północna, Wyoming, Utah. I Nevada, ponieważ przyjeżdżają tam żenić się bez wstępnych formalności w czynnych całą dobę przydrożnych budkach zwanych szumnie kaplicami ludzie spoza stanu. Naukowcy badający 200 tys. małżeństw nieletnich zawartych w latach 2000-2015 ustalili, że 67 proc. oblubienic skończyło 17 lat, 29 proc. – 16 lat, 4 proc. – 15 lat, 1 proc. (2 tys.!) – 14 lat. Ponadto znaleźli 51 panien młodych 13-letnich i sześć 12-letnich.
Niech się dzieje wola nieba
Wszędzie, poza wspomnianymi 12 stanami, dopuszczane są wyjątki, nawet jeśli prawo wymaga pełnoletności. Na ogół chodzi o wniosek rodziców i parafkę sekretarza sądu, rzadziej sędziego. Okoliczności uzasadniające automatyczne niestosowanie przepisów ogólnych to ciąża lub urodzenie dziecka. W rezultacie cztery stany nie stosują żadnej granicy wieku. Teoretycznie można tam wziąć ślub z noworodkiem. Praktycznie sądy odwołują się do prawa zwyczajowego, czyli 12 lat dla dziewczynek, 14 lat dla chłopców. Dwa stany egzekwują warunek ukończenia 15 lat, 21 – 16 lat, 10 – 17 lat. Ciekawostka: przed 2017 r. w Nowym Jorku wolno było poślubić 14-letnie dziecko.
Większość ustawodawców nie zna obowiązujących w ich dystryktach przepisów. Po wysłuchaniu działaczek Tahirih Justice Center czy Unchained At Last na ogół spełniają postulaty. Choć nie wszyscy. Republikanie z Wyoming odrzucili projekt reformy jako sprzeczny z interesami dzieci nienarodzonych, a także narodzonych, które powinny mieć rodzinę. Nawet jeśli będzie to rodzina złożona z gwałciciela, ofiary i owocu gwałtu. „Skoro mężczyzna i kobieta posiadają zdolność płodzenia oraz rodzenia dzieci przed 16. rokiem życia, muszą mieć również prawo zawierania małżeństw dla dobra potomstwa” – oświadczył stanowy komitet Partii Republikańskiej.
Opór prawicy to element szerszego sporu światopoglądowego. Podziały odzwierciedla mapa, którą oglądamy co cztery lata w czasie wyborów prezydenckich. Niebieskie wybrzeża i północny wschód stanowią bastion lewicy, czerwony środek – prawicy. W konserwatywnym „sercu kraju” – czy jak kto woli: „strefie przelotów” – zalecenia Biblii stanowią niepodważalne normy pochodzące od Boga. One zakreślają granice dobra i zła.
Starotestamentowy Bóg bardzo interesował się seksem, zaś odstępstwa – jak dowodzi los Sodomy i Gomory – karał srogo. Dlatego ślub dwóch dorosłych gejów dla większości mieszkańców Pasa Biblijnego pozostaje „obrzydliwością”, bo tak określa cielesne obcowanie między mężczyznami III Księga Mojżeszowa. Natomiast zdolność do zawarcia małżeństwa determinuje, wedle świętych tekstów, dojrzałość płciowa. Z moralnością, a zwłaszcza zdrowym rozsądkiem, ma to wszystko niewiele wspólnego. To spór przeciwstawnych ideologii.
Czołowy przykład tego sporu stanowi aborcja, której wszak słowo Boże nie zabrania. Mało kto pamięta, że stała się kością niezgody za sprawą piwnego barona Josepha Coorsa, który w 1979 r. sponsorował Ronalda Reagana. Ponieważ Jimmy Carter nie pił, nie palił, nie zdradzał żony, potępiał hazard, przed objęciem stanowiska chadzał z Biblią po domach i namawiał ludzi, by ponownie narodzili się dla Chrystusa, stratedzy miliardera wymyślili na niego hak w postaci przerywania ciąży. Był mianowicie południowym baptystą, a Kościół ten nie sprzeciwiał się „mordowaniu nienarodzonych dzieci”.
Podobnie jak większość wyznań protestanckich tradycyjnie uznających, że płód staje się osobą, gdy zaczyna wykonywać ruchy (18.-21. tydzień ciąży). Kościół katolicki podzielał tę opinię do roku 1869. Konkurencyjne kryterium nawiązywało do Księgi Rodzaju, która powiada, że Stworzyciel wdmuchuje duszę przez płuca, więc nie można jej otrzymać, póki organ się nie ukształtuje (ok. 37. tygodnia). Spór został sztucznie wykreowany w celach politycznych, a jednak przeciwnicy aborcji nie mają wątpliwości, że bronią zasad ustanowionych przez Boga. Który, idąc tym tokiem rozumowania, popiera pedofilię.