Miałam napisać o poruszającej książce „Uśpione” Anthony’ego Passerona (wydawnictwo Czarne). Francuski nauczyciel zadebiutował opowieścią o swoim wuju, który w latach 80. zmarł na AIDS.
Rodzina masarzy z małego miasteczka zakopała jego historię w rodzinnej niepamięci. Narkoman, który zaraził się, używając cudzej strzykawki, nie pasował do narracji o szanowanej, ciężko pracującej rodzinie. To także opowieść o wyścigu ze śmiercią, który przez lata prowadzili naukowcy próbujący zidentyfikować wirusa wywołującego AIDS, a potem znaleźć lekarstwo, które będzie w stanie go powstrzymać. Nie napiszę o tej książce, choć bardzo bym chciała. W tej chwili jako dziennikarka biorę udział w wyścigu z międzynarodowymi gigantami technologicznymi. Google, Meta, X to moi rywale. Może się okazać, że w bliższej niż dalszej przyszłości wydawców nie będzie stać na płacenie dziennikarzom. Już teraz co kilka tygodni słyszymy, że pracę tracą doświadczone osoby zajmujące się dziennikarstwem, korektorzy, wydawcy. Zostaną amatorzy i treści tworzone przez AI.
W Sejmie głosami koalicji w nowelizowanej ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie przeszły przepisy proponowane przez Izbę Wydawców Prasy nakładające na właścicieli wielkich platform streamingowych, wyszukiwarek internetowych obowiązek płacenia twórcom za wykorzystane treści. Z badań wynika, że 27 proc. treści publikowanych przez dziennikarzy i dziennikarki w internecie jest potem wykorzystywanych bez licencji. Są w całości kopiowane, przerabiane albo agregowane przez wyszukiwarki bez odsyłania do źródła.