Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Rico Krieger ostatnio pracował jako ratownik w Niemieckim Czerwonym Krzyżu (DRK) w Salzgitter (Dolna Saksonia).
30-latek wyszkolił się jako mechanik samochodowy w Brandenburgii, a następnie pracował dla firmy ochroniarskiej, która zapewniała bezpieczeństwo ambasadzie USA w Berlinie – poinformował dziennik „Bild”. Po pracy asystenta pielęgniarskiego w Oranienburgu dołączył do DRK.
Rzeczniczka DRK potwierdziła gazecie „Tagesspiegel”, że pracował dla tej organizacji. Nie podróżował jednak za granicę dla Czerwonego Krzyża.
Marzył o USA, wylądował na Białorusi
Współpracownicy relacjonowali, że Krieger chciał wyemigrować do USA. Po pracy w ambasadzie USA marzył o otrzymaniu zielonej karty do USA – powiedział gazecie „Tagesspiegel” kolega z DRK.
Ale potem sprawy przybrały inny obrót: Niemiec podobno nawiązał kontakt z Ukraińcem, „który miał go zwerbować do przyjazdu do Ukrainy„. – Wszyscy założyliśmy, że jedzie tam jako ratownik – mówi jego znajomy.
Jego koledzy ze stacji ratunkowej nie spodziewali się, że Krieger tak po prostu odejdzie. – Po prostu przestał przychodzić do pracy i zniknął – relacjonował jeden z ratowników. Mężczyzna zabrał ze sobą swój uniform. Było to w październiku ubiegłego roku. Kilka dni później członek rodziny poinformował DRK, że 30-latek został zatrzymany na Białorusi.
Jak napisał tygodnik „Spiegel”, według dyplomatów w Berlinie, Niemiec chwalił się znajomym, że walczył w Ukrainie i pracował dla ukraińskich służb specjalnych. Jeden z jego różnych profili na LinkedIn pokazuje go z ukraińską flagą i napisem: „Pray for Ukraine” (Módl się za Ukrainę – red.).
„Nie jest jasne, w jaki sposób K. znalazł się na Białorusi”, zauważa „Spiegel”. „Czy wjechał do kraju bezpośrednio jako 'turysta’, jak twierdzi reżim w Mińsku? A może został aresztowany przez Rosjan w Ukrainie lub na pograniczu rosyjsko-białorusko-ukraińskim i przekazany KGB Łukaszenki, jak twierdzą rosyjskie kanały?” – zastanawiają się niemieckie media.
Niemiec skazany na karę śmierci
W ubiegłym tygodniu niezależne białoruskie media poinformowały, że w czerwcu Rico Krieger, obywatel Niemiec, został skazany na Białorusi na karę śmierci.
Sądzono go z sześciu artykułów karnych – o najemnictwo, działalność agenturalną, akt terroryzmu, stworzenie formacji ekstremistycznej, celowe zniszczenie środka transportu, nielegalne działania z bronią.
Mężczyzna miał bowiem wysadzić tory w Azaryszczach. W wyniku wybuchu, do którego doszło 5 października 2023 r., prawdopodobnie nikt nie ucierpiał.
Według informacji „Spiegla” minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock napisała na początku lipca list do swojego białoruskiego odpowiednika, wzywając do uczciwego procesu apelacyjnego i żądając wstrzymania wykonania wyroku śmierci. Napisała, że egzekucja miałaby poważne konsekwencje dla stosunków między Mińskiem a Berlinem. Nie otrzymała jeszcze odpowiedzi.
Skazany na śmierć za akt terroru Niemiec, udzielił „wywiadu” białoruskiej telewizji państwowej. Podczas rozmowy utrzymywał m.in., że wykonywał zadania na rozkaz z Ukrainy i miał to być test na dostanie się do białoruskiego Pułku Kalinowskiego. Krieger w wywiadzie oświadczył, że ma nadzieję na ułaskawienie, a także utrzymywał, że niemieckie władze „w ogóle nie robią nic” dla jego uwolnienia.