Janusz Korwin-Mikke skierował w lipcu do Rady Liderów Konfederacji pismo z ostrzeżeniem przed upływem terminu zwołania partyjnego kongresu. Jego zdaniem ostatnim dniem na zorganizowanie tego wydarzenia zgodnie z zapisami statutu miał być czwartek, 25 lipca.
Janusz Korwin-Mikke nie uznaje władz Konfederacji
Kongresu nie zwołano, a działacze Konfederacji przekonywali, że nie mieli takiego obowiązku ze względu na okoliczności powołania aktualnych władz. Korwin-Mikke nie zmienił zdania w tej sprawie. „Obecnie żadne Władze Konfederacji nie mogą podejmować żadnych decyzyj bo od 26-VII formalnie nie istnieją” – napisał w połowie sierpnia.
„Zwracam uwagę, że duet Bosak-Mentzen był uprawniony do rządzenia Konfederacją tylko do ubiegłorocznych wyborów” – dodał, w odpowiedzi na ogłoszenie lidera Nowej Nadziei kandydatem Konfederacji w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Poparcie dla startu Sławomira Mentzena w wyścigu o fotel głowy państwa wyraził wcześniej Krzysztof Bosak.
„Atencjusz”. Działacze odpowiadają Korwin-Mikkemu
Argumenty byłego posła nie trafiają do działaczy ugrupowania. – Informacja o tym, że powinniśmy zwołać kongres, to zwykła opinia, która nie ma najmniejszego potwierdzenia w statucie – powiedział Interii jeden z nich. Wyjaśnił, że przepisy przejściowe różnią się od ogólnych, a władze, które zostały zarejestrowane jako pierwsze, nie mają „zakreślonej granicy” kadencji.
W rozmowie z portalem działacze Konfederacji nazwali Kowin-Mikkego „atencjuszem”. – Już nic nie namiesza, bo jego autorytet jest równy zeru – dodali. O skomentowanie tych słów Interia poprosiła samego polityka. – Atencjusz? Nie… Po prostu dbam o Konfederację. Nawet nie robiłem żadnego hałasu – zapewnił Korwin-Mikke.