Prokuratura wróciła do śledztwa dotyczącego kierowania gróźb karalnych podczas Marszu Niepodległości w 2018 roku. Jak wyjaśnił prok. Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Południe w rozmowie z Gazeta.pl śledczy są w posiadaniu nagrania wideo z zajścia. Dzięki niemu ustalili, że sprawca należy do straży marszu – formacji ochotników, która miała zajmować się ochroną wydarzenia. Mimo to organizatorzy marszu w trakcie przesłuchania nie rozpoznali podejrzanej osoby.
– Szef straży marszu Mateusz Marzoch nie udostępnił organom ścigania listy członków tej formacji i zeznał, że Stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie gromadziło ich danych (…). Ustalono, że na stronie internetowej Marszu Niepodległości funkcjonował elektroniczny formularz służący do zgłaszania się ochotników do straży marszu, także dane ochotników musiały być gromadzone – wyjaśnił rzecznik. To właśnie m.in. w poszukiwaniu tych danych służby weszły do domów organizatorów Marszu Niepodległości. Więcej na temat ustaleń prokuratury w tekście: Przeszukania domów organizatorów Marszu Niepodległości z 2018 roku. Prokuratura ma nowe ustalenia.
Bąkiewicz dał pretekst służbom? „Nie pamięta ludzi, zdarzeń”
Prokuratura bada też hasła, które padały w trakcie Marszu Niepodległości i podchodzą pod znamiona przestępstw z art. 119 i 126a kodeksu karnego – kierowania gróźb z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej i wyznaniowej oraz publicznego nawoływania do przestępstwa – podaje z kolei „Rzeczpospolita”.
Ponadto według ustaleń dziennika służby zdecydowały się na przeszukanie domu Roberta Bąkiewicza z powodu jego zachowania w trakcie śledztwa. Po pierwsze miał zeznać, że hasła, które padały w trakcie wydarzenia, „były uzgodnione z przedstawicielami władz”. Przypomnijmy, że Marsz Niepodległości w 2018 roku był inny niż poprzednie. Najpierw ulicami przeszedł państwowy marsz z prezydentem Andrzejem Dudą na czele, a kilometr dalej ten organizowany przez stowarzyszenie narodowców. Kiedy policja nie znalazła w siedzibie instytucji państwowych nic, co potwierdzałoby słowa Bąkiewicza, postanowiła sprawdzić jego dom.
Do tego – jak wymienia dalej dziennik – śledczy nie byli zadowoleni z efektu rozmów z Bąkiewiczem. – Cechą charakterystyczną Bąkiewicza jest zachowywanie się tak, jakby stracił pamięć. Nie pamięta ludzi, zdarzeń, nie wie też, kto był członkiem straży ochraniającej Marsz Niepodległości – mówi nieoficjalnie informator „Rzeczpospolitej”.
Służby przeszukały dom Roberta Bąkiewicza. „Dzisiaj została przekroczona pewna granica”
Działania służb Robert Bąkiewicz skomentował m.in. w mediach społecznościowych. „Dzisiaj została przekroczona pewna granica. Policja przyszła do mnie bladym świtem jak do groźnego przestępcy. Pod naciąganym pretekstem skonfiskowano mój sprzęt elektroniczny, który jest mi niezbędny do codziennej pracy. To wszystko na oczach mojej żony i dzieci” – napisał na platformie X.
„A więc dobrze. Niech będzie – Rubikon został przekroczony. Podejmuję wyzwanie z podniesioną przyłbicą i staję do walki z zamordystycznym reżimem Tuska i Bodnara, który instrumentalnie wykorzystuje sądownictwo, prokuraturę i policję do walki politycznej” – dodał. Na koniec zwrócił się do swoich sympatyków z prośbą o pomoc finansową oraz „osobistą i duchową”.