Piotr Wawrzyk, były wiceszef MSZ, w wywiadzie dla portalu Goniec, powiedział, że komisja śledcza do spraw afery wizowej powinna wyjaśnić, dlaczego służby specjalne nie zainteresowały się działalnością Edgara Kobosa, jego byłego współpracownika. To Kobos miał naciskać na urzędników, by ci jak najszybciej rozpatrywali wnioski cudzoziemców o wydanie wiz.
Wawrzyk zapytany o to, co ma na myśli, powiedział, że „gdy wokół ministra kręci się jakiś przestępca, służby specjalne powinny natychmiast reagować”.
– Przecież od tego są! Oczywiście w pierwszej kolejności ich zadaniem jest ustalenie, czy ów minister sam nie uczestniczy w przestępczym procederze. Jeśli istnieją takie przesłanki, należy zebrać dowody, doprowadzić do usunięcia takiego ministra ze stanowiska i skierować sprawę do prokuratury – powiedział.
Mówił też, że politycy innych partii sms-owali do niego, prosząc o przyspieszaniu procedur w sprawie wydawania wiz. Według Wawrzyka nazwiska tych polityków można poznać, ponieważ członkowie komisji śledczej mają dostęp do jego telefonu.
Wawrzyk o roli Kobosa w aferze wizowej. „Nie miałem informacji o łapówkach”
Były wiceminister przekonywał, że w jego otoczeniu pojawił się człowiek, który brał łapówki, o czym on sam nie wiedział.
– Owszem, był moim asystentem, ale uważałem go za uczciwego człowieka. Nie miałem żadnych informacji o tych łapówkach. Zadaniem służb było poinformowanie mnie o zaistniałej sytuacji, a następnie całkowite odcięcie mnie od niego bądź podjęcie współpracy, mającej na celu powstrzymanie dalszych przestępczych praktyk. A tutaj nie zrobiono nic! – zapewniał.
Wawrzyk nie przesądzał, czy „służby są albo nieprofesjonalne, albo uwikłane” w aferę wizową. – Nie wiem. Uważam po prostu, że ta sprawa powinna być wyjaśniona przez komisję śledczą – stwierdził.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że w tej teorii nie pasuje jeden element: powstawanie centr wizowych w Kielcach i Łodzi. Według Kobosa nieprzypadkowo powstały one w okręgach Wawrzyka oraz byłego szefa MSZ, Zbigniewa Raua. Piotr Wawrzyk tłumaczył, że „deglomeracja działa także w dyplomacji”, a Łódź została wybrana ze względu na koszty i odległość od Warszawy. Na pytanie, skąd w ogóle wziął się pomysł na przenoszenie rozpatrywania wniosków do innych miast, odparł, że obsada poszczególnych konsulatów nie pozwalała już na obsługę tak dużej liczby wniosków wizowych.