Tomasz Kaczmarek został zapytany na antenie TVN24, czy kłamał, gdy pełnił funkcję posła. – Byłem zindoktrynowany przez środowisko Prawa i Sprawiedliwości. Przecież wszystkie moje wywiady były autoryzowane w siedzibie PiS-u na Nowogrodzkiej. Te, które były w formie pisemnej, były pisane przez Ernesta Bejdę, przez Macieja Wąsika. Oczywiście, ja się pod tym podpisywałem – podkreślił były agent CBA.
– Trzeba było pilnować tego, aby ta kłamliwa narracja niszcząca przeciwników politycznych i osoby niewygodne dla PiS-u, jednak trzymała ten sam kierunek. Żeby te osoby, które są dla PiS-u niewygodne, żeby je umoczyć – powiedział.
„Agent Tomek” przyznał, że w kontekście jednego z postępowań dot. operacji CBA. Maciej Wąsik miał do niego powiedzieć: „Nie podskakuj, zeznawaj jak to do tej pory, a ta sprawa zostanie umorzona przez naszego prokuratora”.
Dwa dni w domu publicznym w Wiedniu za pieniądze podatników. „Dostałem polecenie służbowe”
Rozmówca TVN24 był też pytany o to, jakie działania CBA finansowano z publicznych pieniędzy. – Fundusz operacyjny, z którego korzystało CBA, również był wykorzystany w sposób przestępczy – zauważył i wyznał:
Na polecenie Kamińskiego i Wąsika pojechałem do Wiednia samochodem służbowym wraz z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, panem Grzegorzem P. i Krzysztofem B., którzy również są skazani w aferze gruntowej. Cel wizyty był pozorny, abyśmy odnaleźli fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działanie w postaci spędzania dwóch dni w domu publicznym w Wiedniu.
Tomasz Kaczmarek przyznał, że pobyt w Wiedniu opłacony był z „pieniędzy polskich podatników”, ale „nie był ukierunkowany na zwalczanie przestępczości”. – Dostałem polecenie służbowe, żeby tych ludzi tam zawieść, zapłacić za ich pobyt, ponieważ jako funkcjonariusz pod przykryciem dysponowałem pieniędzmi na kontach legendowych, które miałem stworzone. Za ich pobyt w domu publicznym, hotelach, za posiłki, alkohol płaciłem pieniędzmi z funduszu operacyjnego – zaznaczył i dodał, że Wąsik i Kamiński „rozliczyli te pieniądze trzy, cztery dni przed tym, jak zostali odwołani ze stanowisk”. – Wiedzieli, co wydarzyło się w Wiedniu, jak wyglądały imprezy, na co pieniądze zostały spożytkowane – na uciechy i potrzeby cielesne ludzi, którzy zostali wynagrodzeni za swoją wierną służbę – powiedział.
Przypomnijmy, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali w grudniu skazani prawomocnym wyrokiem na dwa lata wiêzienia za działania operacyjne w związku z tzw. aferą gruntową. Politycy kwestionowali jednak orzeczenie, powołując się na wydane w 2015 roku prezydenckie ułaskawienie. Zostali zatrzymani podczas pobytu w Pałacu Prezydenckim. Obecnie przebywają w dwóch różnych jednostkach: Kamiński w Areszcie Śledczym w Radomiu, a Wąsik w Zakładzie Karnym w Przytułach Starych. Andrzej Duda poinformował, że wszczyna procedurę ułaskawieniową wobec obu polityków i zaapelował do prokuratora generalnego Adama Bodnara o jak najszybsze zwolnienie ich z zakładów karnych.
***