Piątek był sądnym dniem dla LPP, właściciela takich marek jak Reserved, Cropp i House. Hindenburg Research, poważana amerykańskafirma zajmująca się badaniami inwestycyjnymi, opublikowała wyniki analizy, z której wynika, że firma nadal aktywnie działa w Rosji, a sprzedaż biznesu w Rosji, a sprzedaż aktywów miała charakter pozorny.
LPP sprzedało aktywa chińskiej firmie
Przypomnijmy, że zaraz po wybuchu wojny polska spółka ogłosiła wstrzymanie działalności w Rosji, a następnie poinformowała o sprzedaży biznesu nieujawnionemu z nazwy konsorcjum chińskiemu za 324 mln zł. Poinformowano, że płatność będzie rozłożona na cztery kolejne lata.
Sprawa od początku budziła niejasności. Nowy właściciel najwyraźniej nie chciał odcinać się od wyrobionej pozycji marketingowej marki, więc przekształcił dotychczasowe sklepy Reserved w Re, a marka Cropp zaczęła działać jako Cr.
LPP odcięło się od współpracy i zapewniło, że nie ma z nowymi markami nic wspólnego. zastrzegła też swoje prawa do własnych znaków towarowych. Nie uchroniło jej to od wciągnięcia do działań propagandowych Kremla: marki „wystąpiły” w filmikach ośmieszających gwałtowne wyjście zachodnich firm z Rosji. W jednym z nich pokazano wnętrze sklepu Re wypełnione ubraniami Reserved.
Prawda czasu czy ekranu? Można było podejrzewać, że były to ubrania, które przeleżały w magazynach i zostały z nich wyciągnięte już po wyjściu gdańskiej firmy z Rosji. Firma sama jednak przyznała, że nawet po ogłoszeniu sprzedaży wysyłała kolekcje. Przyznała to w oświadczeniu dla serwisu Business Insider. Wyjaśniła, że na mocy podpisanej umowy kupujący nabył prawo do sprzedaży wszystkich towarów przeznaczonych na rynek rosyjski. „Transakcja objęła więc produkty znajdujące się w momencie zawarcia umowy sprzedaży spółki w magazynach oraz sklepach stacjonarnych, zlokalizowanych w Rosji, jak również te, które były przewidziane, zamówione czy już wyprodukowane na potrzeby rynku rosyjskiego” – napisało biuro prasowe.
Ustalenia Hindenburg Research w sprawie LPP
Można było oczekiwać, że gdy ubrania będące przedmiotem umowy wyprzedadzą się, LPP raz na zawsze zamknie rosyjski rozdział. Amerykańscy analitycy z Hindenburg Research ustalili jednak, że tak się nie stało, a polska marka wciąż sprzedaje swoje produkty w Rosji.
Te sensacyjne doniesienia wystarczyły, by akcje LPP straciły 27 proc. wartości. Firma natychmiast wydała oświadczenie, w którym przekonuje, że stała się ofiara manipulacji.
„Raport przygotowany przez Hindenburg Research jest elementem przygotowywanego od 5 miesięcy zorganizowanego ataku dezinformacyjnego obliczonego na spadek kursu akcji Grupy LPP” – napisało biuro prasowe w oświadczeniu przesłanym Interii.
„Z tego co ustaliliśmy, nie jesteśmy pierwszą firmą, która stała się obiektem zainteresowania wywiadowni. Wcześniej podobny proceder został przez Hindenburg wycelowany w spółkę Adani. Wiemy jednocześnie, że wywiadownia działa na zlecenie podmiotów trzecich” – przekonuje spółka.
LPP zawiadamia prokuraturę
Spółka uważa, że informacje zawarte w raporcie amerykańskiej firmy są nieprawdziwe i zmanipulowane. W jednym z kilku wydanych dziś oświadczeń LPP poinformowało o złożeniu do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Hindenburg Research. Czytamy w nim:
„Spółka stanowczo i w całości zaprzecza i dementuje informacje znajdujące w materiale Hindeburg Research. W szczególności spółka informuje, iż:
1. nie prowadzi działalności handlowej na terytorium Federacji Rosyjskiej;
2. transakcja sprzedaży spółki rosyjskiej nie miała charakteru fikcyjnego i nie wiązała się z manipulacjami księgowymi lub rachunkowymi;
3. od 2022 r. nie kontroluje spółki rosyjskiej OOO Re Trading i prowadzonej przez nią działalności;
4. podmioty pod nazwami Fashion Group Textile i Asia Fashion Import Export nie są w jakikolwiek sposób kontrolowane przez LPP SA;
5. podmiot pod nazwą Far East Services nie jest w jakikolwiek sposób kontrolowany przez LPP SA;
6. zarząd LPP SA nie finansował w żaden sposób transakcji sprzedaży udziałów, czy prowadzenie biznesu w Rosji po jego sprzedaży, w tym poprzez pożyczki zabezpieczone zastawem na akcjach LPP SA;
7. nie dokonywała wysyłek towarów do Rosji przez terytorium Kazachstanu;
8. nie dokonała zmiany firmy audytorskiej badającej sprawozdania finansowe spółki i jej grupy w związku z transakcją sprzedaży spółki rosyjskiej lub wynikających stąd kwestii (zmiana wynikała z upływu terminu na jaki firma audytorska została wybrana)”.
Rynek nie wie, jak traktować tę informację
Giełdowe problemy LPP skomentował Eryk Szmyd, analityk XTB
– Akcje LPP tąpnęły po ujawnieniu raportu Hindenburg Research, który bez wątpienia stanowi czerwoną flagę dla inwestorów. Przede wszystkim rynek jeszcze nie wie jak realnie wycenić szkody, które ten raport może przynieść w przyszłości. Ta niepewność skutkuje paniką. Scenariusz dochodzeń regulacyjnych, zmian ocen ESG u pożyczkodawców, kar finansowych czy problemów z audytem Grant Thornton to tylko wierzchołek góry strachu. Główną obawą jest potencjalny bojkot konsumentów, od których zależy ekspansja LPP – zauważył.
Dodał, że spółka ma ok. 5 proc. udział w rynku Ukrainie, gdzie sprzedaż może tapnąć. W skrajnie negatywnym scenariuszu, przecena mogłaby sprowadzić kurs do poziomów z jesieni 2022 roku czyli okolic 7500 PLN.
– W ostatnich miesiącach inwestorzy zwracali uwagę na dynamiczny wzrost firmy, osiągnięty pomimo wyjścia z rosyjskiego rynku. Tymczasem raport sugeruje, że firma nigdy zdecydowanie nie wyszła z Rosji, co stawia znak zapytania co do realnej dynamiki zwiększania udziałów na istotnych rynkach jak i dalszą kontynuacją tego trendu – zastanawia się Szmyd.
Czy dzisiejsza panika na giełdzie zwiastuje tąpnięcie realnej sprzedaży ubrań? Niekoniecznie.
– W sytuacji, w której firma nie napotka poważnych problemów w kolejnych miesiącach i przedstawi dalszy wzrost biznesu, spadkowa reakcja może przerodzić się w stopniową poprawę sentymentów i euforię, w trakcie której rynek dążył będzie do wymazania spadkowej luki. Istnieje też szansa, że fundusz Hindenburg relatywnie szybko zamknie „shorta”, który wciąż nie pojawił się w krótkich pozycji KNF. Brak ujawnionej pozycji może wskazywać, że zajął relatywnie niewielką pozycję, poniżej 0,5 proc.; nie musząc się ujawniać – uważa analityk XTB.