Był symbolem oporu przeciwko dyktaturze Kremla. Więziony, torturowany, truty. – Nawet jeśli ta śmierć nastąpiła z naturalnych przyczyn, Putin jest za nią odpowiedzialny — mówi politolog Iwan Preobrażeński
TEKST Paulina Siegień, Michał Szadkowski

Służba więzienna poinformowała, że najsłynniejszy rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny zmarł w piątek w kolonii karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym na dalekiej północy.

Oficjalna wersja jest taka, że 47-letni polityk poczuł się źle podczas spaceru i natychmiast stracił świadomość. Wezwano ratowników medycznych, reanimacja nie dała rezultatów. Lekarze stwierdzili zgon, przyczyny mają zostać dokładnie zbadane.

Kilka godzin później na forum konferencji bezpieczeństwa w Monachium wystąpiła Julia Nawalna. Drżącym głosem powiedziała, że nie wie, czy może wierzyć informacjom z Rosji, bo reżim Putina zawsze kłamał. „Ale jeśli to prawda – dodała – chcę, żeby Putin i jego otoczenie ponieśli odpowiedzialność”. Wezwała też świat do walki przeciwko zbrodniczej dyktaturze.

Przekonanie, że Aleksiej Nawalny jest ofiarą reżimu Władimira Putina, jest w demokratycznym świecie powszechne.

Pytany o śmierć opozycjonisty rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział bardzo krótko: „Putin został
poinformowany”.

– To mord polityczny niezależnie od tego, czy do śmierci doprowadziły przyczyny polityczne, czy zdrowotne – mówi politolog Iwan Preobrażeński. – Nawalny zmarł z powodu nieludzkich warunków w więzieniu, które stworzono specjalnie dla niego.

Anastazja Siergiejewa, politolożka, współtwórczyni Rady Obywatelskiej, która pomaga rosyjskim obywatelom wstąpić w szeregi oddziałów walczących po stronie Ukrainy: – Nie pozostaje nam nic innego, jak zrobić wszystko, co możliwe – ale też niemożliwe – żeby kraj, o który walczył i za który oddał życie Aleksiej Nawalny, stał się krajem godnym takich osób jak on. Niestety w tej chwili w Rosji króluje sadyzm, który stał się normą.

Zemsta Putina

Aleksiej Nawalny trafił do położonej za kołem podbiegunowym kolonii karnej w grudniu 2023 r. Na kilka tygodni bliscy i współpracownicy stracili z nim kontakt i już wtedy obawiano się, że może to oznaczać śmierć. Okazało się, że odbywał tzw. etap, czyli utrzymywany w tajemnicy, długotrwały i wycieńczający proces przenoszenia skazanego z jednego więzienia do drugiego.

Choć wcześniej odsiadywał wyrok w więzieniach o zaostrzonym rygorze i bardzo złej opinii, to przeniesienie w rejon o niezwykle surowym klimacie odebrano jako dodatkową represję. I kolejną próbę złamania opozycjonisty, któremu udawało się nie tracić ducha i nawet zza krat prowadzić działalność polityczną.

Był za kratami od 17 stycznia 2021 r., kiedy wylądował na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Wracał z żoną z Niemiec, gdzie przez kilka miesięcy leczył się po próbie otrucia.

W sierpniu 2020 r. źle się poczuł w samolocie lecącym z Tomska do Moskwy. Szybka reakcja pilota, który awaryjnie wylądował w syberyjskim Omsku, oraz prawidłowe decyzje lekarzy w tamtejszym szpitalu sprawiły, że przeżył. Na prośbę rodziny, a także ze względu na międzynarodową presję Putin zgodził się, by kontynuował leczenie w klinice w Berlinie. Niemieckie władze wysłały po niego specjalny samolot wyposażony w niezbędny sprzęt medyczny.

Jednak Nawalny nie poprzestał na leczeniu i rehabilitacji. We współpracy z dziennikarzem śledczym Christo Grozevem Nawalnemu i jego ludziom udało się udowodnić, że za zamachem stała kremlowska Federalna Służba Bezpieczeństwa, a substancja, której użyto, to nowiczok. Nawalny, podając się za kogoś innego, zadzwonił nawet do swoich niedoszłych zabójców i uzyskał od nich potwierdzenie, że brali udział w zamachu na jego życie.

Wkrótce zapowiedział, że planuje powrót do Rosji, choć płynęły stamtąd sygnały, że może trafić do więzienia. Sąd uznał bowiem, że jego wyjazd na leczenie był złamaniem zasad zawieszenia wyroku w tzw. sprawie Yves Rocher – sprokurowanym procesie gospodarczym.

Datę powrotu wyznaczył na 17 stycznia. Wsiadł z Julią w Berlinie do samolotu rosyjskich linii Pobieda (ros. zwycięstwo) i wylecieli do Moskwy. Ich podróż śledziły setki dziennikarzy, ekspertów, komentatorów i zwykłych ludzi. Śledztwo demaskujące FSB i rozmowa z agentami, którzy próbowali go otruć, sprawiły, że Nawalnemu towarzyszyła aura superbohatera. Wyzwanie, które rzucił Putinowi, wywołało w kręgach przeciwników reżimu ogromną nadzieję na zmiany w kraju.

Kręgi więziennego piekła

Tę nadzieję podtrzymywały jeszcze przez jakiś czas wielkie protesty, które odbyły się w Rosji zaraz po aresztowaniu polityka. Współpracownicy Nawalnego opublikowali wtedy efekty jednego z najsłynniejszych śledztw założonej przez niego Fundacji Walki z Korupcją – o wielkim pałacu Putina nad Morzem Czarnym.

Ale wkrótce społeczna energia wygasła, a po odwieszeniu starego wyroku skorumpowany system sądowniczy zaczął wytaczać przeciwko Nawalnemu kolejne procesy. W sierpniu 2023 r. sąd orzekł, że stworzył on organizację ekstremistyczną, i skazał go na kolejne
19 lat więzienia.

Po powrocie z Niemiec został najpierw osadzony w kolonii karnej w Pokrowie, w obwodzie władymirskim. Choć to więzienie o zwykłym rygorze, cieszy się opinią miejsca, które służy do moralnego łamania skazanych. Latem 2022 r. Nawalny został przeniesiony do kolonii o zaostrzonym rygorze w miejscowości Mieliechowo. Rosyjskie media kilka razy opisywały tortury i znęcanie się tam nad osadzonymi.

W listopadzie 2022 r. ze zwykłej celi trafił do PKT (ros. pomieszczenije kamernowo tipa). To jednoosobowa cela, w której osadzony przebywa przez pół roku i w tym czasie jego prawa są dodatkowo ograniczone. Na przykład może mieć tylko jedno widzenie i otrzymać jedną paczkę.

Kolejny poziom udręki to karcer. Nawalny, który dzięki adwokatowi komunikował się ze światem, opisywał, że podczas pobytów w karcerze specjalnie wysyłano do jego celi współwięźnia, który miał poważne problemy z utrzymaniem higieny. Albo więźniów z oddziału szpitalnego, gdzie panowała epidemia grypy. Z sąsiedniej celi bez przerwy dochodziły wycie i krzyki.

Współpracownicy Nawalnego policzyli, że wysyłano go do karcerów 27 razy. Spędził tam prawie rok. Karano go w ten sposób np. za źle zapięty guzik, nieodpowiedni ton w rozmowie ze strażnikiem lub to, że wstał za wcześnie. Ostatni raz trafił do karceru w środę 14 lutego.

Służba więzienna, działając zapewne na polecenie z góry – choć rosyjscy klawisze i bez tego słyną z okrucieństwa – próbowała go złamać, ale nie ustawał w oporze. Składał skargi na strażników, założył w jednej z kolonii związek zawodowy, a kolejne rozprawy wykorzystywał do prezentowania swojego stanowiska w bieżących sprawach politycznych. Z takiej okazji skorzystał także 24 lutego 2022 r., kiedy rozprawa zbiegła się z rosyjską napaścią na Ukrainę, którą Nawalny jednoznacznie potępił. – Powinnością każdego człowieka jest teraz walka przeciwko tej wojnie – mówił.

Stan zdrowia i brak dostępu do odpowiedniej opieki medycznej od dawna wywoływały poważne obawy wśród jego bliskich i sympatyków. W styczniu
2023 r. docierające z kolonii karnej informacje o kondycji Nawalnego były tak złe, że kilkuset lekarzy podpisało się pod apelem do Putina, by pozwolił na niezależne badanie medyczne, w razie potrzeby wyraził zgodę na hospitalizację opozycjonisty. Prezydent pozostał głuchy na te prośby.

Symbol rosyjskiej opozycji

Aleksiej Nawalny działalność polityczną rozpoczął od „Komitetu obrony moskwian”, organizacji, która angażowała się na rzecz mieszkańców stolicy przeciwko dzikiej zabudowie. W kolejnych latach zbudował swój program polityczny na walce z korupcją. Założona przez niego fundacja wyspecjalizowała się w śledztwach demaskujących nieuczciwość najważniejszych osób w państwie. Mniej więcej w tym samym czasie sformułował hasło, które weszło na stałe do języka rosyjskiego. Nazwał kremlowską Jedną Rosję „partią żulików i złodziei”.

Kreml zaczął dostrzegać w Nawalnym poważnego przeciwnika w 2013 r., kiedy wystartował w wyborach na mera Moskwy. Zdobył 27 proc. głosów, chociaż nie miał wsparcia żadnej z działających partii i bardzo skromne środki na kampanię. Po tym wyborczym sukcesie zaczęło się prześladowanie polityka i jego rodziny, pierwsze procesy, kampanie oszczerstw w kontrolowanych przez Kreml mediach, które kreowały go na „wroga narodu”.

Nawalny otwarcie deklarował chęć udziału w wyborach prezydenckich, ale nie miał na to szans ze względu na ciążące na nim wyroki. Mimo to jego aktywna i efektywna działalność polityczna i ujawnianie skandali korupcyjnych stały się solą w oku Kremla, który systematycznie niszczył opozycjonistę i jego otoczenie.

– To ogromny cios dla rosyjskiej opozycji – mówi po śmierci Nawalnego Maria Domańska, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich. — Nie był jedyną ważną postacią w tym gronie, ale na pewno nikt nie miał takiej charyzmy jak on. Był politykiem z krwi i kości, potrafił rozmawiać ze wszystkimi.

Stanowił realne zagrożenie dla Putina, stał się jego osobistym wrogiem. – A swoich osobistych wrogów Putin wykańcza – mówi Domańska i dodaje, że w osobie Nawalnego rosyjska opozycja straciła figurę, do której można się było odwoływać jako symbolu przyszłych pozytywnych przemian.

– Pojawia się wyzwanie stworzenia nowej strategii walki z reżimem – wyjaśnia ekspertka OSW. – Inne ważne postacie opozycji albo siedzą w więzieniu, tak jak Władimir Kara-Murza czy Ilja Jaszyn, albo grozi im więzienie, jak Julii Galiaminej, albo są na emigracji. Ci, którzy wyemigrowali z przyczyn politycznych, starają się dużo robić, ale za granicą ich pozycja jest osłabiona, noszą odium emigrantów – dodaje Domańska.

Opozycja jest podzielona, trudno ocenić, czy szok wywołany śmiercią Nawalnego sprawi, że się zjednoczy i zmobilizuje, czy raczej zapanuje rozpacz i zniechęcenie.

— Dla opozycji był symbolem, ale pamiętajmy, że to był żywy człowiek, torturowany, zamęczony na śmierć. Nawet jeśli śmierć nastąpiła z naturalnych przyczyn, typu zawał serca, to wiemy przecież, że służba więzienna zrobiła wszystko, by go do tego stanu doprowadzić. Putin jest osobiście odpowiedzialny za tę śmierć – mówi Iwan Preobrażeński. N

Paulina Siegień

michal.szadkowski@newsweek.pl

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version