Nowe badanie oparte na danych satelitarnych wskazuje, że w ciągu najbliższych 25 lat nawet 47 proc. lasów deszczowych Amazonii może w zasadzie przestać istnieć. Zmiany klimatyczne, wylesianie i susze powodują ogromne szkody, a natura nie nadąża z regeneracją. Już za nieco ponad dwie dekady w miejscu dżungli mogą pojawić się łąki, sawanny i osłabione ekosystemy. A to będzie miało ogromne konsekwencje dla całego świata.
Naukowcy twierdzą, że wywoływany działalnością człowieka i zmianami klimatu stres, któremu poddawane są najbardziej wrażliwe części lasu deszczowego, może ostatecznie doprowadzić cały ekosystem, w którym żyje jedna dziesiąta gatunków lądowych planety, do katastrofy. Ostry niedobór wody może sprawić, że las po prostu umrze.
Podczas gdy wcześniejsze badania oceniały indywidualny wpływ zmiany klimatu i wylesiania na lasy deszczowe, najnowsze badanie, opublikowane w ubiegłym tygodniu w czasopiśmie Nature, jest pierwszym, które wszystkie zagrożenia dla Amazonii traktuje łącznie i przygląda się temu, jak wzmacniają się nawzajem. „To badanie wykorzystuje wszystkie dane by jasno pokazać, że ten punkt krytyczny jest bliżej niż dotąd szacowano” mówi “New York Timesowi autor badania, dr Carlos Nobre.
W badaniu nałożono na siebie dane dotyczące zalesienia, temperatury i rozkładu opadów, a następnie uwzględniono inne zmienne, które mogą sprawić, że różne fragmenty lasu będą mniej lub bardziej wrażliwe, np. obecność dróg czy zabezpieczeń prawnych, aby ustalić, gdzie las deszczowy jest najbardziej narażony na zmiany.
Dane wskazują, że jedna dziesiąta Amazonii jest “bardzo” narażona na to, że w najbliższej przeszłości w miejsce dżungli pojawią się tam łąki czy rzadko zadrzewione, “zdegenerowane” ekosystemy. Kolejnych 47 proc. jest zagrożonych w stopniu “umiarkowanym”. Co ważne, do grupy tej należą przede wszystkim obszary dotąd niemal nietknięte, które są bardziej podatne na ekstremalne susze. Zmiany te mogą doprowadzić las do punktu krytycznego, który doprowadzi do upadku całego ekosystemu leśnego.
„Tak naprawdę nie wiemy, kiedy go osiągniemy” mówi główny autor badania, dr. Bernardo Flores z Uniwersytetu Federalnego Santa Catarina. „Zbliżamy się jednak do niego szybciej, niż myśleliśmy”.
Niedawne badania wykazały, że części lasów w południowo-wschodniej części Amazonii, które doświadczyły wylesiania i pożarów na dużą skalę, już zaczęły emitować więcej dwutlenku węgla, niż pochłaniają, ponieważ tamtejszy las deszczowy został uszkodzony tak dalece, że nie jest już w stanie się regenerować.
Zniknięcie części lub całości lasów deszczowych Amazonii spowodowałoby klimatyczną katastrofę. Umierające drzewa wyemitowałyby do atmosfery ogromną ilość gazów cieplarnianych, równą co najmniej kilkuletnim emisjom całej ludzkości, a być może nawet dorównującą temu, co ludzkość emituje w ciągu 20 lat. Zniknięcie lasów deszczowych, które odprowadzają do atmosfery ogromne ilości wody, doprowadziłoby też do głębokich i nieprzewidywalnych zmian globalnych wzorców opadów i temperatury.
Naukowcy oszacowali także granice wytrzymałości lasu w przyszłości. Wiadomości nie są dobre. Zgodnie z ich szacunkami jedyną nadzieją Amazonii jest to, aby globalne ocieplenie nie przekroczyło poziomu 1,5 stopni Celsjusza, wylesianie powinno być utrzymane na poziomie nie przekraczającym 10 procent pierwotnego obszaru lasu, a roczna pora sucha nie może przekraczać pięciu miesięcy, aby las pozostał nienaruszony.
Obecnie poziomy globalnych temperatur zaczynają przekraczać już próg 1,5 stopni, Amazonia utraciła około 20 proc. pierwotnej powierzchni. Region doświadcza też coraz częstszych i coraz głębszych susz.
„Jeśli przekroczysz te progi, las może w zasadzie przestać istnieć i przekształcić w inny ekosystem” – stwierdził dr Flores. „Prawdopodobnie istnieje jeden punkt krytyczny systemu, który kształtuje się w wyniku interakcji tych różnych czynników stresogennych”.
Aby ocalić Amazonię, rządy muszą więc nie tylko powstrzymać emisję gazów cieplarnianych i wylesianie, ale powinny także przywrócić co najmniej 5 proc. pierwotnej powierzchni lasów deszczowych.
Wciąż jednak są niewiadome. Naukowcy nie do końca rozumieją, dlaczego niektóre drzewa umierają po suszy, a inne nie; różne profile różnorodności biologicznej w różnych regionach utrudniają wyciąganie ogólnych wniosków; co najważniejsze, naukowcy nadal nie w pełni rozumieją złożone interakcje czynników takich jak susza, wylesianie i inne zagrożenia.
Mimo to, jak mówi współautorka artykułu prof. Marina Hirota, rządy nie powinny czekać na wyniki badań by rozpocząć działania. „Czasami nauka potrzebuje trochę więcej czasu” stwierdza. „Czy mamy zamiar czekać i zrzucić winę na naukową niepewność za brak działań?”
„Las jako całość jest bardzo odporny i dlatego wciąż mamy szansę na działanie” pociesza jednak badaczka.
Tempo wylesiania Amazonii spadło niemal o połowę od czasu objęcia rządów przez prezydenta Luiza Inácio Lulę da Silvę, który z ratowania lasów deszczowych uczynił jeden ze swoich priorytetów. Tempo wylesiania wzrosło jednak w suchszych rejonach Brazylii.
Naukowcy zaczęli wyrażać poważne obawy dotyczące potencjalnego punktu krytycznego w Amazonii już w roku 2000, kiedy to eksperci z Met Office Hadley Centre w Wielkiej Brytanii ostrzegli, że kombinacja zmian klimatycznych i wylesiania może prowadzić do wysychania lasów deszczowych. Kilka lat później, grupa brazylijskich badaczy, wśród których był Carlos Nobre – obecnie współprzewodniczący Naukowej Platformy Amazonii (SPA) – przeprowadziła dokładniejsze wyliczenia opisujące problem.
Według ich modelu, utrata 40 procent lasów w środkowej, południowej i wschodniej części Amazonii w stosunku do stanu przedindustrialnego doprowadziłaby do tak znacznego spadku opadów, że pozostała część lasu uległaby wysuszeniu. W ciągu zaledwie kilku lat, te obszary mogłyby się przekształcić w sawannę. Proces ten, nazwany przez naukowców „sawannizacją”, został uznany za nieodwracalny.
Od tamtego czasu, Nobre zrewidował ten próg, biorąc pod uwagę globalne ocieplenie, które nastąpiło po roku 2000. W Amazonii temperatura wzrosła już o 1,2°C w porównaniu do okresu przedindustrialnego, ocieplając się trzykrotnie szybciej niż średnia globalna. Przy obecnym poziomie ocieplenia, wylesianie na poziomie 20-25% mogłoby spowodować nieodwracalne zmiany ekosystemu.