W ostatnich dniach na kampusie Northeastern University w Bostonie toczyły się propalestyńskie protesty. Duża grupa uczestników manifestacji od czwartku (25 kwietnia) gromadziła się w obozowisku zorganizowanym przed jedną z placówek. W sobotę (27 kwietnia) władze uczelni zdecydowały o usunięciu obozu. Na miejscu interweniowała policja, która zatrzymała około 100 uczestników demonstracji – donosi CBS News.
USA. Policja zatrzymała uczestników propalestyńskiego protestu. „Nie możemy tolerować nienawiści na kampusie”
Amerykańska stacja informuje, że policjanci, również z wyspecjalizowanego oddziału SWAT zaczęli gromadzić się na miejscu około godziny 6.00 rano czasu lokalnego. Godzinę później mundurowi zaczęli zatrzymywać uczestniczących w proteście studentów. Demonstranci byli obezwładniani przy użyciu specjalnych opasek zaciskowych na ręce, a następnie sadzani na ziemi, gdzie czekali na wyprowadzenie z miejsca zgromadzenia. Inni studenci blokowali wyjazd policyjnych ciężarówek.
Władze Northeastern University uzasadniały decyzje o rozwiązaniu demonstracji i oczyszczeniu obozowiska studentów rzekomymi antysemickimi hasłami, które miały być wznoszone podczas protestu. Twierdzą ponadto, że w studenckie demonstracje zaangażowało się wielu aktywistów, którzy nie są związani z uniwersytetem.
– To, co dwa dni temu rozpoczęło się jako studencka demonstracja, zostało zinfiltrowane przez zawodowych aktywistów, którzy w żaden sposób nie są związani z Northeastern. Ubiegłej nocy padły jawnie antysemickie hasła. Nie możemy tolerować nienawiści na naszym kampusie – uzasadniła Renata Nyul z działu komunikacji uczelni. Kobieta twierdzi, że demonstranci wykrzykiwali hasła nawołujące do mordowania Żydów. Również oficjalne stanowisko uczelni podaje okrzyk „Zabić Żydów” jako przyczynę rozwiązania demonstracji.
Wiele wskazuje jednak na to, że antysemicki okrzyki to prowokacja kontrmanifestantów. Na nagraniu umieszczonym w mediach społecznościowych widać mężczyznę z flagą Izraela w rękach, który wznosi okrzyk „Zabić Żydów”, po czym powtarza „Zgadzacie się? Zgadzacie się?”.
Taką wersję wydarzeń potwierdza m.in. obecna na miejscu reporterka Tori Bedford. „Usłyszałam 'zabić Żydów’ wypowiedziane przez kontrmanifestanta z izraelską flagą, niby jako prowokacyjny żart w odpowiedzi na propalestyńskie okrzyki. Nie wiem, czy władze Northeastern mają na myśli ten incydent” – napisała.
Reporterka zapytała o to dział komunikacji uczelni, który odpowiedział wymijająco. „Fakt, że fraza 'zabić Żydów’ została wykrzyczana na kampusie, nie podlega wątpliwości” – czytamy w mailu Renaty Nyul. „Sugestie jakoby odrażające antysemickie komentarze były kiedykolwiek akceptowalne, zależnie od kontekstu, są karygodne” – stwierdziła.
Władze uczelni zapewniają, że studenci uczestniczący w demonstracji nie będą pociągani do odpowiedzialności karnej. Zostanie jednak wszczęte przeciwko nim postępowanie dyscyplinarne na uniwersytecie.
Studenci demonstrują przeciwko ludobójstwu w Strefie Gazy. Rozwiązywanie protestów nie przynosi efektów
Propalestyńskie protesty toczą się obecnie na wielu amerykańskich kampusach. Studenci apelują o zakończenie konfliktu w Strefie Gazy i zawieszenie amerykańskiego wsparcia dla Izraela. Ponadto domagają się od swoich uczelni zerwania współpracy z Izraelem i firmami, które w ich ocenie wspierają ludobójstwo w Palestynie.
W wielu miejscach władze uczelni wzywają do zaprzestania protestów i grożą studentom konsekwencjami dyscyplinarnymi. W bieżącym tygodniu niejednokrotnie dochodziło również do interwencji policji. CBS News przypomina, że w czwartek mundurowi zatrzymali łącznie 108 demonstrantów z Emerson College w Bostonie. Podczas policyjnej interwencji doszło do starcia z niektórymi protestującymi. Czterech funkcjonariuszy odniosło obrażenia.
Podobne sytuacje mają miejsce w innych częściach kraju. W piątek (26 kwietnia) na Uniwersytecie w Denver policjanci zatrzymali łącznie 40 osób. W środę (24 kwietnia) na Uniwersytecie Teksańskim w Austin zatrzymano z kolei 50 osób. Na Uniwersytecie Emory’ego w Atlancie mundurowi użyli przeciwko studentom gazu pieprzowego i aresztowali grupę 28 osób.
„The New York Times” donosi jednak, że nie wszystkie uczelnie decydują się na rozwiązywanie protestów, a niektóre rezygnują z tych decyzji, ponieważ nie przynoszą one długotrwałego efektu. Na nowojorskim Uniwersytecie Columbia władze uczelni zdecydowały się na początku wezwać policję przeciwko studentom. Aresztowano łącznie ponad 100 osób i usunięto obozowisko. Demonstranci wrócili jednak już kolejnego dnia. Władze uniwersytetu podjęły w końcu decyzję o rozpoczęciu negocjacji ze studentami.
Protesty też w Izraelu. Trwają rokowania
Coraz więcej demonstrantów gromadzi się w Tel Awiwie na Placu Demokracji. Domagają się przedterminowych wyborów parlamentarnych oraz zawarcia porozumienia z Hamasem w sprawie przetrzymywanych przez terrorystów zakładników. Nieopodal tego zgromadzenia zbierają się na innym proteście rodziny porwanych 7 października.
Kilka godzin wcześniej Hamas udostępnił materiał wideo, na którym widać dwóch zakładników. To Omri Miran i Keith Siegel, porwani w trakcie ataku na Izrael w październiku. Siegel posiada podwójne, izraelskie i amerykańskie obywatelstwo. Na nagraniu obaj zwrócili się do swoich rodzin i poprosili o uwolnienie.
Szef izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych Israel Katz powiedział w wywiadzie dla lokalnej telewizji Channel 12, że dla rządu uwolnienie zakładników pojmanych przez Hamas jest priorytetem. Zapowiedział też, że jeśli dojdzie do porozumienia z terrorystami w tej sprawie, Izrael wstrzyma planowaną operację w mieście Rafah na południu Strefy Gazy.
W Rafah, przy granicy Strefy Gazy z Egiptem, przebywa obecnie ponad półtora miliona Palestyńczyków, którzy schronili się w mieście przed atakami Izraela w pozostałych częściach Strefy Gazy. Początkowo Izrael utrzymywał, że Rafah jest bezpiecznym miejscem dla cywilów. Teraz twierdzi, że również tam chronią się członkowie Hamasu, i że właśnie w Rafah są przetrzymywani zakładnicy uprowadzeni 7 października ubiegłego roku.