Jan Marsalek to jedna z najbardziej poszukiwanych osób na świecie. Jest bohaterem największego skandalu finansowego powojennych Niemiec i niezwykle ważnym szpiegiem rosyjskiego GRU.
Wykorzystał swoje wysokie stanowisko w firmie Wirecard do finansowania rosyjskich tajnych operacji i zakupów broni. Opłacał informatorów Kremla, wspierał Grupę Wagnera i sam kierował siatką szpiegów.
– Można być najlepszym szpiegiem w Europie. Albo najlepszym oszustem w Europie. Ale nie jednym i drugim jednocześnie. Patrząc wstecz, tylko jedna hipoteza ma sens: Putin kupił go i powiedział: „Zrób z Wirecard biznes dla mnie, a potem wysadź to wszystko w powietrze” – twierdzi były prokurator znający akta sprawy Marsalka.
Ucieczka do Moskwy
W 2018 r., u szczytu sukcesu, Wirecard był najwyżej wycenianą firmą finansową w niemieckim indeksie giełdowym, jej kierownictwo planowało nawet przejęcie Deutsche Banku. Cieszyła się ogromnym wsparciem rządu (kanclerz Angela Merkel promowała jej wejście na chiński rynek), który postrzegał Wirecard jako innowacyjny projekt, dający Niemcom nadzieję na własną Dolinę Krzemową.
Jan Marsalek, dyrektor operacyjny, dołączył do firmy w 2000 r., w dniu swoich dwudziestych urodzin, kiedy była start-upem. Nie miał formalnych kwalifikacji ani doświadczenia, ale powszechnie uważano, że bez Marsalka Wirecard nie odniósłby tak wielkiego sukcesu. Był podziwiany w europejskiej społeczności biznesowej – charyzmatyczny, wielojęzyczny, niezwykle łatwo nawiązujący kontakty. – Geniusz sprzedaży, łowca ludzi – mówi o nim były przyjaciel.
Wszystko zmieniło się w czerwcu 2020 r., gdy okazało się, że na kontach firmy brakuje prawie 2 mld euro. Kwota ta odpowiadała wszystkim zyskom, które Wirecard zgłosił jako spółka publiczna. Brakujące pieniądze miały znajdować się w dwóch bankach na Filipinach. W rzeczywistości istniały jedynie na papierze. Wirecard był piramidą finasową, a cała działalność polegała na przenoszeniu pieniędzy z jednego konta firmy na drugie – proces ten eufemistycznie nazywano „transferem w obie strony” – i pozyskiwaniu coraz większej ilości gotówki od oszukanych akcjonariuszy. Marsalek był odpowiedzialny za nadzorowanie fałszowania dokumentacji i pranie pieniędzy.
18 czerwca 2020 r. odleciał prywatnym odrzutowcem z małego lotniska pod Wiedniem. Filipińskie rejestry imigracyjne pokazują, że przekroczył granicę tego kraju cztery dni później. Jednak – jak prawie wszystko w Wirecard – ta dokumentacja została sfałszowana.
W rzeczywistości Marsalek poleciał do Mińska. Tam rosyjskie służby specjalne wręczyły mu fałszywy austriacki paszport na nazwisko Max Meier. Następnie przewieziono go z Białorusi do Moskwy, gdzie uzyskał rosyjskie obywatelstwo i kolejny paszport. Od tej pory wielokrotnie zmieniał tożsamość, aby zmylić zachodni wywiad. Dziennikarze śledczy uzyskali ostatnio kopię aktualnego paszportu Marsalka, w którym figuruje jako Konstantin Bajazow: mężczyzna o tym nazwisku jest rosyjskim popem, bardzo podobnym do Marsalka, różnica wieku między nimi wynosi jedynie rok.
Jego samochód w Moskwie jest wyposażony w tablice dyplomatyczne jednego z państw Zatoki Perskiej, co pozwala mu uniknąć monitoringu – ruchy samochodów dyplomatycznych nie są oficjalnie rejestrowane. FSB nieustannie przemieszcza go po stolicy i przedmieściach. Wiadomo, że przez jakiś czas mieszkał w pilnie strzeżonym kompleksie Sady Meyndorff pod Moskwą. To jeden z najdroższych adresów w Rosji – domy kosztują tam nawet 100 mln dol.
As Kremla
– Marsalek był jednym z najważniejszych aktywów Kremla, kimś niebywale ważnym – twierdzi Christo Grozew, dziennikarz śledczy specjalizujący się w rosyjskich operacjach szpiegowskich.
Jedna z dominujących teorii mówi, że głównym celem Wirecard była obsługa zorganizowanych sieci przestępczych i rosyjskich oligarchów. – Nie można zrozumieć skandalu Wirecard, jeśli widzi się to tylko jako oszustwo na wzór sprawy Madoffa – twierdzi Felix Holtermann, który napisał książkę o firmie. – Marsalek wykorzystywał swoją władzę, aby udostępniać konta bankowe, karty kredytowe i debetowe rosyjskim oligarchom, którzy znajdowali się na europejskich czarnych listach. Niemcy były wówczas europejskim salonem prania brudnych pieniędzy. Wraz z upadkiem Wirecard zepsuła się największa pralka.
Pierwsze kontakty w „szemranej sferze” Marsalek nawiązał prawdopodobnie po pęknięciu bańki dotcomów w 2001 r., płatnościami online zainteresowani byli wtedy głównie klienci i operatorzy stron hazardowych oraz pornograficznych.
Nie wiadomo, kiedy skontaktowali się z nim Rosjanie. Być może wybrano Marsalka również ze względu na historię rodziny – jego dziadek miał szpiegować dla Rosjan. Od 2010 r., niedługo po tym, jak dostał awans na dyrektora operacyjnego w Wirecard, zaczął podróżować do Rosji, czasami nawet kilka razy w miesiącu. Jego firma rozpoczęła wtedy negocjacje z trzema rosyjskimi operatorami telefonii komórkowej.
„Rosyjskie dossier imigracyjne Jana Marsalka jest najbardziej niezwykłym, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. I to nie tylko dlatego, że rozciąga się na setki stron. Zawiera również niezwykły zestaw różnych paszportów” – czytamy w raporcie międzynarodowej grupy śledczej Bellingcat.
Podróżował do Rosji na sześciu różnych austriackich paszportach, oprócz tego dysponował paszportami innych krajów, także dyplomatycznymi. Z rosyjskiej bazy danych dotyczącej przekraczania granic usunięto wszystkie informacje o tych podróżach. Federalna Służba Bezpieczeństwa monitorowała też wszystkie „pozarosyjskie” loty Marsalka. „Coś podobnego w wypadku obcokrajowca widzieliśmy w bazie FSB wcześniej tylko w jednym przypadku – osoby wspierającej finansowo referendum w sprawie brexitu w 2016 r.” – podkreśla raport Bellingcat.
W 2013 r. w Rosji Marsalek poznał Natalię Zlobinę. Ta wysoka, seksowna blondynka była rozpoznawalna dzięki wcześniejszej karierze w modelingu erotycznym oraz rolom w podrzędnych filmach szpiegowskich. Zostali kochankami. I partnerami w przedsięwzięciach biznesowo-szpiegowskich. Pojechali razem do Groznego, aby spotkać się z rodziną Ramzana Kadyrowa, prokremlowskiego prezydenta Czeczenii. Klan Kadyrowa miał kilkaset milionów w bankach w Hongkongu i potrzebował sposobu na przeniesienie ich do Europy bez wzbudzania podejrzeń. Marsalek został jego człowiekiem do wykonania tego zadania.
W 2014 r. podczas przyjęcia urodzinowego na jachcie w Nicei Zlobina przedstawiła Marsalkowi Stanisława Petlinskiego, „generała z GRU”. Ten zaś przedstawił go Anatolijowi Karazijowi, szefowi tajnych służb Grupy Wagnera. W 2017 r. we trzech polecieli do Bejrutu, a następnie samochodem do ogarniętej wojną Syrii, odwiedzając Palmyrę, którą siły rosyjskie wspierane przez Wagnera odbiły z rąk ISIS. Po powrocie Marsalek opowiadał znajomym, że ma nagrania z kamer rosyjskich najemników, na których zabijają jeńców.
Przede wszystkim pomógł w zainstalowaniu rosyjskich najemników w Libii. Amerykański biznesmen, który współpracował z Wirecard, kupił tam cementownię i musiał oczyścić obiekt z niewybuchów wojennych. Marsalek zasugerował usługi Petlinskiego. W rezultacie setki ciężko uzbrojonych rosyjskich najemników zostało zakontraktowanych do operacji „rozminowywania”. Ich prawdziwe zadanie było inne: ośmielona sukcesami w Syrii Rosja chciała zwiększyć swoje zaangażowanie w Libii. Odpowiadało to agendzie Kremla: większe wpływy w tym kraju miały pomóc Rosji w osiągnięciu celu, jakim jest wyrwanie wschodniej części basenu Morza Śródziemnego ze strefy wpływów NATO. Był to pierwszy znany przypadek obecności uzbrojonego rosyjskiego oddziału na libijskiej ziemi po śmierci Kaddafiego (w kolejnych latach Rosja rozmieściła tam znacznie większe oddziały Grupy Wagnera – przejęli oni pola naftowe i rozszerzyli wpływy Rosji w Libii).
Potem Marsalek wpadł na inny pomysł – wyszkolenia prywatnej armii liczącej 15-20 tys. libijskich najemników, którzy mieliby strzec południowej granicy kraju i zarządzać przepływem imigrantów. Wciągnął do swych planów austriackich polityków skrajnej prawicy, a ich głównym doradcą został były pułkownik GRU. Plany się nie powiodły, ale cel był oczywisty – sterując falami imigrantów, którzy stanowili wielki problem polityczny UE, Rosja zyskałaby narzędzie szantażu.
Bogactwo to za mało
Marsalek wykorzystywał każdą okazję. Zaangażował się w próbę przeniesienia ambasady Austrii do Jerozolimy, co odpowiadało linii politycznej prezydenta Donalda Trumpa. Był jednym z potencjalnych inwestorów w firmie, która miała kupić Cambridge Analytica, spółkę zajmującą się gromadzeniem danych, która swymi machinacjami pomogła Trumpowi wygrać wybory w 2016 r. i przyczyniła się do brexitu.
W czasie wizyty w Londynie zaszokował znajomych, pokazując im kopie tajnego raportu Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW – międzynarodowy organ nadzorczy z siedzibą w Hadze), dotyczącego próby otrucia Siergieja i Julii Skripalów w 2018 r. przez tajną jednostkę GRU. Raport zawierał m.in. dokładny wzór chemiczny użytej toksyny: nowiczoka. Na pytanie, skąd ma te dane, odpowiadał zagadkowo: „Od przyjaciół”.
Lista klientów Wirecard obejmowała niemiecki Federalny Urząd Policji Kryminalnej, dając Marsalkowi i rosyjskim służbom wywiadowczym dostęp do danych tajnych informatorów niemieckich organów ścigania. W ten sam sposób poznał tajemnice niemieckiego wywiadu. Jego przedstawiciele „korzystali z kart kredytowych i kont bankowych Wirecard m.in. do opłacania informatorów w kraju i za granicą”.
Jako dyrektor operacyjny Wirecard Marsalek zatrudnił dwóch wysokich funkcjonariuszy austriackiej służby bezpieczeństwa wewnętrznego, BVT, którzy od niedawna byli na emeryturze. Jeden z nich odpowiadał wcześniej za gromadzenie danych wywiadowczych i prowadzenie dochodzeń. Miał dostęp do wszystkich istotnych informacji niejawnych zebranych przez BVT lub przekazanych BVT przez sojusznicze służby wywiadowcze. Marsalek wykorzystywał jego rozległą sieć agentów i informatorów na Zachodzie do zbierania informacji o każdym, o kim chciał się czegoś dowiedzieć.
Chisto Grozew był jednym z głównych autorów śledztwa w sprawie próby otrucia Aleksieja Nawalnego. Dzień po tym, jak opublikowano jego rezultaty, Marsalek poprosił jednego z dwóch zatrudnionych przez siebie funkcjonariuszy o sprawdzenie wiedeńskiego adresu dziennikarza. W zaszyfrowanej wiadomości dodał, że Grozew pracuje „przeciwko naszej sprawie”. Grozew, który przebywał wtedy w Nowym Jorku, został ostrzeżony przez amerykański wywiad, że nie może bezpiecznie wrócić do Wiednia, bo jego życie jest zagrożone.
Po ucieczce do Rosji Marsalek nadal był aktywny. W lutym 2023 r. londyńska policja aresztowała pięciu Bułgarów, uprzedzając ich plany ataków i porwań. Grupa ta była prowadzona przez Marsalka od sierpnia 2020 r. Miał m.in. wydać jej rozkaz szpiegowania miejsc istotnych dla Rosji, takich jak baza NATO w Niemczech. Z rosyjskiej ziemi kierował siatką pięciu szpiegów oraz ją finansował.
– Każdy, kto go dobrze znał, mówi, że chciał być kimś więcej niż tylko bogaczem. Chciał zmienić sposób, w jaki działa świat – tłumaczy Grozew. – Dzięki Wirecard miał dostęp do danych i narzędzi potencjalnie przydatnych dla każdego wywiadowcy. Zaoferował je Rosjanom, ponieważ mogli dać mu to, czego nie mogły mu dać żadne inne tajne służby.