W piątek nad ranem doszło do nalotu w pobliżu miasta Isfahan w środkowej części Iranu. W pobliżu znajduje się baza wojskowa i obiekt nuklearny. Według irańskich władz drony, przy użyciu których przeprowadzono atak, zostały zestrzelone. Izrael nie bierze na siebie odpowiedzialności za zdarzenie. Doniesienia nie wskazują, aby sytuacja miała eskalować.
Atak na Iran. Dojdzie do eskalacji konfliktu między Izraelem a Iranem?
Marek Matusiak, koordynator projektu Izrael-Europa w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW) w rozmowie z Gazeta.pl odniósł się do ostatnich wydarzeń w Iranie. W szczególności do ataku, do którego doszło nad ranem 19 kwietnia.
– Przede wszystkim nie wiemy, co się wydarzyło, bo nie mamy na ten temat pewnych informacji. Wiemy, że była aktywowana irańska obrona powietrzna w okolicy miasta Isfahan. Tam są bazy wojskowe i instalacje nuklearne. Mamy powody, żeby sądzić, że coś się tej nocy działo, natomiast nie wiemy dokładnie co. Nie wiemy, czy doszło do ataku, a jeżeli doszło, to do jakiego czym i skąd. To jest bardzo istotne, bo nie wiemy, czy doszło do jakiegoś ostrzału z zewnątrz, spoza Iranu czy może doszło do jakiegoś ataku dronowego wewnątrz kraju – powiedział Marek Matusiak z OSW.
– Już wcześniej, wielokrotnie dochodziło do sytuacji, kiedy to na terytorium Iranu byli mordowani irańscy naukowcy czy osoby powiązane z irańskim programem nuklearnym. Więc być może tutaj też mamy do czynienia z taką sytuacją, że te drony, pociski, cokolwiek to było, nie przyleciało z zewnątrz, tylko wewnątrz. To jest ważne, jeśli chodzi o interpretację, kategoryzację tego ataku – dodał ekspert.
Marek Matusiak przekazał również, że „w przypadku tego ostatniego odwetu irańskiego, jego bezprecedensowość polegała na tym, że jedno państwo w sposób otwarty ze swojego terytorium atakowało drugie”. – Tutaj istnieje prawdopodobieństwo, że to się rozegrało inaczej. Należy to zatem uznać za niesymetryczne działanie ze strony Izraela. Na razie mamy niejasny obraz tego, co się wydarzyło. Amerykanie mówią, że doszło do irańskiego uderzenia, Irańczycy twierdzą, że właściwie nic się nie stało. To jest obiecujące, bo sytuacja, kiedy strona, która chciała odwetu, ma poczucie, że go dokonała, a strona druga, w tym przypadku Iran, publicznie komentuje, że nic się nie stało i oni nie mają zamiaru odpowiadać, to jest to pewien powód do optymizmu. Szczególnie jeśli chodzi o to, co się może zdarzyć w przyszłości. Natomiast opieram się na informacjach, które są niepełne i jedynie wstępne – uznał ekspert.
Atak na Iran. Dlaczego irańskie władze nie informują, kto ich zaatakował?
Do tej pory Iran nie przyznał, że został zaatakowany przez Izrael. Zdaniem analityka „to kwestia polityczna”. – Iranowi nie zależy na tej eskalacji, jest daleki od tego, by chcieć wojny. Ten spektakularny ostrzał sprzed kilku dni miał bardzo wyraźny kontekst. W przekonaniu samych Irańczyków był odpowiedzią na coś, co Izraelczycy zrobili wcześniej, czyli m.in. zaatakowali irański konsulat w Damaszku. To była zatem odpowiedź w większej skali, która miała oznaczać, że nie chce się tego starcia kontynuować. Myślę, że tak też było w przypadku Irańczyków. To uderzenie było bardzo teatralne, powiedziałbym. I tak naprawdę chodziło o efekt polityczny, efekt demonstracji, a nie wywołanie szkód. Dlatego, że Irańczycy kontynuowania tego starcia z Izraelem teraz nie chcą – powiedział w rozmowie z gazetą Marek Matusiak.
– Myślę, że temu też służy takie trochę umniejszanie przez Irańczyków tego, co się stało ubiegłej nocy. Jeżeliby się przyznali, że zostali zaatakowani, jeżeliby przyznali, że zaatakował ich Izrael, to sami staliby się zakładnikiem tego właśnie przyznania się. Tak długo, jak stworzą pozory, że właściwie nic poważnego się nie stało, mają duże pole manewru, mogą nie odpowiedzieć. Natomiast jeśli się przyznają wobec własnego społeczeństwa, wobec własnych „jastrzębi” we własnych elitach politycznych, wobec regionu, że zostali zaatakowani i pozostawiają to bez odpowiedzi, to oczywiście bardzo negatywnie odbiłoby się na ich wizerunku – dodał.
Według eksperta z OSW „szereg izraelskich zachowań w ostatnich miesiącach miał na celu sprowokowanie Iranu do odwetu”. – Niewykluczone, że Izraelczycy w dalszym ciągu będą Irańczyków w ten sposób prowokować, ale dbając o to, żeby świat nie mógł im zarzucić, że są tą stroną, która coś eskaluje, która udziela nieproporcjonalnej odpowiedzi czy podsyca konflikt. Nie przyzwyczajałbym się, że jest już po wszystkim, natomiast pierwsze komunikaty pozwalają sądzić, że w tej chwili raczej wielkiej eskalacji czy cyklu, który prowadziłby do bezpośredniej konfrontacji zbrojnej na dużą skalę raczej nie będzie – stwierdził Matusiak.