Jakie są zarzuty partyjnych przeciwników Beaty Mazurek? W kampanii parlamentarnej miała pomagać kandydatowi konkurencji, który zdobył mandat w Senacie – Józefowi Zającowi. Z kolei w kampanii samorządowej z członkostwa w PiS zrezygnowała Edyta Rożek. Przeciwnicy europosłanki określają ją jako „prawą rękę” Mazurek. W wyborach wystartuje jako niezależna, ale z list PO.
W swojej karierze politycznej Beata Mazurek była posłanką czterech kadencji, rzecznikiem PiS czy wicemarszałkiem Sejmu. Od 2019 r. zasiada w Parlamencie Europejskim. Od tej pory jej wpływy w partii Jarosława Kaczyńskiego zaczęły jednak lecieć na łeb na szyję. Zwłaszcza na Lubelszczyźnie, gdzie niepodzielnie rządzi obecnie Przemysław Czarnek.
Wybory do Europarlamentu. Beata Mazurek ma problem
Kiedy okazało się, że jedna ze współpracowniczek mocno kojarzonych Mazurek, była już radna PiS Edyta Rożek, w wyborach samorządowych wystartuje z list PO, podsyciło to tylko spekulacje. – Beata Mazurek nie pojawia się na konwencjach PiS i zarządach partii – usłyszeliśmy od jednego z lokalnych działaczy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. – W Chełmie mówi się, że zawiązała cichy sojusz z Krzysztofem Grabczukiem, byłym prezydentem miasta, który jest obecnie posłem PO. Celem ma być wygrana ich kandydata – usłyszeliśmy.
Skąd takie podejrzenia? Relacje Beaty Mazurek z ekipą Przemysława Czarnka miały zacząć się psuć już od jesiennych wyborów parlamentarnych. W Chełmie PiS postawił wtedy oficjalnie na Kamilę Grzywaczewską. Mandat senatora objął jednak Józef Zając, niegdyś człowiek Jarosława Gowina, który dogadał się z Koalicją Obywatelską. Do ostatniej chwili wynik był niepewny, przeważyły głosy mieszkańców Chełma. Różnica między kandydatami to ledwie 4 tys. głosów. Działacze PiS uważają, że to wina Beaty Mazurek, która nie wsparła człowieka z własnej partii. Ba, słychać wręcz, że miała pomagać w kampanii wyborczej Zająca.
– Jestem wdzięczny za postawę Beaty Mazurek wobec mnie, przyjazne relacje. Nie kontaktowałem się z nią od dawna, to wszystko – w rozmowie z Interią komentuje senator Józef Zając. Kamila Grzywaczewska nie chce wracać do wyborów parlamentarnych. Jest obecnie kandydatką PiS do sejmiku wojewódzkiego. Numerem jeden na liście. – Przegrałam o włos, w granicach błędu statystycznego. Nie chcę się wypowiadać. Było, minęło. Skupiam się na kampanii samorządowej – powiedziała Interii Grzywaczewska.
Co do powiedzenia o kampanii senackiej ma sama Beata Mazurek? – Koledzy wymyślili historię, że robiliśmy kampanię Józefowi Zającowi, a to nieprawda. Wymyślili to tylko po to, żeby mnie osłabić. Pierwotnie Jarosław Kaczyński zgodził się, żeby z Chełma startował do Senatu Zdzisław Szwed – mówi Interii europosłanka. – Wiadomo, że mandat senatorski wygrywa się Chełmem. Chociaż to koledzy postawili na Kamilę Grzywaczewską, jej porażką obarczono mnie, bo tak najłatwiej – podkreśla.
Wybory samorządowe. „Prawa ręka” Mazurek w PO?
Przez przeciwników politycznych Beaty Mazurek, Edyta Rożek jest określana jako „prawa ręka” europosłanki. I chociaż dostała się do Rady Miasta Chełma z list PiS, kilka dni temu ogłosiła, że w najbliższych wyborach wystartuje z ramienia PO.
– Przykro mi, że nie mogę startować z listy PiS, tylko walczę o mandat jako niezależna kandydatka. Nie zgadzam się tego, co dzieje się w naszym regionie, nie popieram poczynań prezydenta Jakuba Banaszka – tłumaczy Interii chełmska radna. Prezydent był w przeszłości uznawany za „złote dziecko” partii Jarosława Kaczyńskiego. Obecnie należy do OdNowy Marcina Ociepy, byłego wiceministra obrony w rządzie Mateusza Morawieckiego i cieszy się przynajmniej nieformalnym wsparciem PiS.
Jak pani decyzję potraktowała Beata Mazurek? Jaka była jej reakcja? – dopytujemy Rożek. – Jestem dużą dziewczynką. Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za to, co robi. Chociaż się znamy, Beata Mazurek za mnie nie odpowiada – mówi nam radna. – Miałam w ogóle nie startować, ale dostałam propozycję i startuję, bo liczę na zmiany dla ludzi. Nie zmieniam swoich poglądów, choć startuję z list PO. Jeśli wygram, będę zastanawiała się, co dalej. Na pewno nie zasilę koalicji – obiecuje.
Faktem jest, że jeśli chodzi o Chełm, z ramienia KO wiele do powiedzenia ma Krzysztof Grabczuk, obecnie poseł. Łatwo go powiązać z Beatą Mazurek, bo stawiała przy nim pierwsze polityczne kroki. W 2002 r. startowała jako kandydatka na radną z ramienia KWW Krzysztofa Grabczuka Kocham Chełm.
Jak twierdzi były prezydent miasta, od lat nie kontaktował się ze swoją dawną koleżanką. Co więcej, na ruch Edyty Rożek miały wpłynąć osobiste kontakty chełmskiego kandydata PO na prezydenta, Łukasza Krzywickiego. – Popierają go Platforma, Zieloni, Nowoczesna i część lewicy związanej z Barbarą Nowacką. Listy były otwarte, są na nich przedsiębiorcy, nauczyciele, ludzie kultury, działacze społeczni, sportowcy. Stąd Edyta Rożek jako działaczka społeczna – argumentuje Grabczuk.
Beata Mazurek poza PE? „Zostanie rozliczona”
Działacze PiS, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że ze względu na swoje zachowanie w Chełmie, Beata Mazurek ma być wykreślona z list PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Oficjalnie nikt nie chce jednak potwierdzić tej informacji. O przyszłość europosłanki zapytaliśmy więc szefa lubelskiego PiS.
– Gdyby mój najbliższy współpracownik startował z listy PO, nie byłoby to dla mnie zaszczytem. Delikatnie rzecz ujmując. Nie mnie oceniać tę sytuację. Na pewno start współpracownika posła z konkurencyjnej listy nie jest podstawą, aby kwestionować czyjeś członkostwo w partii – przekazał Interii Przemysław Czarnek. – Odnośnie do tego, że w Chełmie miały miejsce dość kontrowersyjne zdarzenia (chodzi o rzekome wsparcie Mazurek dla Józefa Zajęca – red.) jeśli chodzi o wybory senackie, wszyscy wiedzą. Jako zarząd województwa lubelskiego, nie możemy być z tego zadowoleni – nie ukrywa.
Dariusz Stefaniuk, członek zarządu lubelskiego PiS: – Nie słyszałem o oficjalnym poparciu Beaty Mazurek dla Józefa Zająca. Słyszałem o pośrednich działaniach, które miałyby wspierać senatora „koalicji 13 grudnia”. Takie postępowanie będą oceniać organa partii, na pewno wyciągną wnioski – uważa poseł z Białej Podlaskiej. – Przed nami wybory do Parlamentu Europejskiego, będzie rozmawiała o swoim starcie. I pewnie zostanie rozliczona, bo wspieranie naszych kandydatów to obowiązek każdego posła czy członka PiS. Beata Mazurek jest niewątpliwie jedną z liderek PiS, więc jej wsparcie powinno być naturalne – przekazał.
Beata Mazurek: Karma wróci
Beata Mazurek powiedziała nam o spotkaniach z prezesem PiS, na których zapewniał zebranych o ich starcie w wyborach do Europarlamentu. Należała do nich była rzecznik partii. – Nic mi nie wiadomo, żeby miało mnie zabraknąć na listach PiS. Wiemy, że europosłowie mają sami finansować swoje kampanie, mamy też świadomość, że mamy 10 euromandatów mniej. Pytanie tylko, kto będzie świadomie wydawał swoje pieniądze, wiedząc, że nie dają one zwycięstwa – zastanawia się europosłanka.
Jak przekazała nam Beata Mazurek, życiowo jest w „komfortowej sytuacji i nic już nie musi”. – Mam ciut do emerytury, zabezpieczenie finansowe. Z głodu nie umrę. Mam dość szkalowania mnie, nie wykluczam nawet reakcji sądowej. Przez 20 lat nie było żadnych problemów ze strukturami partii w Chełmie, a teraz problemy są wszędzie – uważa europosłanka. – I to ja jestem „winna”. To groteska, ale moim kolegom powiem, że karma wcześniej czy później do nich wróci. Że taka narracja nie buduje jedności i nie daje zwycięstwa – powiedziała.
Rozmówczyni Interii zaznacza: nie skupia się na lokalnej polityce. Od poniedziałku do piątku pracuje w Brukseli. Jak jednak usłyszeliśmy, cierpliwość byłej rzecznik PiS „ma swoje granice”.
– Mam świadomość, że jestem dość silną i wyrazistą osobą, że mówię to, co myślę. Nie kręcę i nie chachmęcę, więc trzeba wymyślać rozmaite bzdury, na zasadzie pomówień, żeby mnie zdyskredytować i utrącić. Znam swoją wartość i żadna miernota nie złamie mnie pomówieniami – mówi nam Mazurek. – Koledzy, to się nie uda, bo jak każdy człowiek mam granice swojej cierpliwości i też mogę zacząć mówić o pewnych rzeczach głośno, pod imieniem i nazwiskiem, bo nie mam nic do ukrycia – przekazała.