W połowie lutego br. Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, odebrał pismo, z którego dowiedział się, że bank zrezygnował z pozywania go o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Wartość przedmiotu sporu wynosiła ok. 192 tys. zł. Nie tylko aktywny w mediach Szcześniak uwolnił się od groźby sporu z bankiem: jak podaje Business Insider, część banków wycofuje pozwy i deklaruje, że nie będą składać nowych. W komentarzu dla serwisu mBank i PKO BP przyznały, że rezygnują z walki w sądach ze swoimi klientami.
Banki odstępują od procesowania się z frankowiczami
„Bank dostosowuje swoją strategię procesową do aktualnego orzecznictwa w sprawach frankowych, uwzględniając orzecznictwo sądów polskich i Trybunału Sprawiedliwości UE. Aktualne orzecznictwo TSUE w sprawach konsumenckich wskazuje na brak możliwości dochodzenia przez instytucje finansowe waloryzacji wypłaconego kapitału” — wyjaśniło biuro prasowe PKO BP w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy.
Ta decyzja to skutek korzystnych dla frankowiczów wyroków. Zapadały one w sądach krajowych, ale również TSUE kilkakrotnie potwierdził, że banki nadmiernie „rozpędziły się” w swoich oczekiwaniach wobec klientów.
Wyrok TSUE z 15 czerwca 2023 roku ws. pobierania wynagrodzenia
15 czerwca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał przełomowy wyrok w sprawie C-520/21 na kanwie pytania o to, czy banki mogą pobierać wynagrodzenie po unieważnieniu umowy kredytu za to, że udostępniły kredytobiorcy kapitał. Orzekł, że nie mają takiego prawa.
Na orzeczenie to frankowicze czekali ze spokojem, gdyż w lutym rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Anthony Michael Collins zaprezentował korzystną dla zadłużonych opinię. Napisał w niej, że w jego przekonaniu bank nie może dochodzić od frankowiczów kwot innych niż zwrot przekazanego mu kredytu frankowego i odsetek za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, bo nie może czerpać korzyści z sytuacji wywołanej swym bezprawnym działaniem. Opinia rzecznika generalnego nie stanowi źródła prawa, lecz w praktyce rzadko zdarza się, by ostateczne rozstrzygnięcie różniło się znacząco od opinii. Tak też stało się tym razem.
Rzecznik generalny TSUE uznał ponadto, że o ile dodatkowe świadczenia nie należą się bankowi od klienta, to klientowi od banku – już tak. Wniosek zaskakujący, swoiste wyjście przed szereg, tym bardziej że do tej pory w podobnych sprawach TSUE orzekał, że klienci nie mają podstaw, by oczekiwać dodatkowego wynagrodzenia.
15 czerwca TSUE wydał jeszcze jedno rozstrzygnięcie, którego kanwą była sprawa rozpatrywana przez tzw. wydział frankowy w Warszawie. W sprawie o sygn. C-287/22 Trybunał uznał, że sędzia z automatu nie może oddalić wniosku o zabezpieczenie, np. w postaci zawieszenia rat na czas postępowania sądowego, jeśli takie zabezpieczenie jest konieczne dla zapewnienia pełnej skuteczności tego orzeczenia.
Więcej o znaczeniu tych wyroków piszemy poniżej.
Frankowicze nie zatrzymują się
Jak wynika z danych z 47 sądów okręgowych, w ubiegłym roku zapadło w nich blisko 40 tys. wyroków w sprawach frankowych. To o 74 proc. więcej niż w 2022 roku, kiedy takich przypadków odnotowano prawie 23 tys. Radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo zaznacza, że rośnie doświadczenie sędziów orzekających w tego typu sporach, co z pewnością wpływa na efektywność rozpatrywania spraw. Jednak kluczowym czynnikiem ww. wzrostu jest kumulacja spraw z poprzednich lat. Zdaniem eksperta wpływ na tę sytuację mogła mieć także rosnąca determinacja kredytobiorców do dochodzenia swoich praw. Ponadto nastąpiła ewolucja orzecznictwa, która mogła zachęcać do finalizowania spraw.
– Z perspektywy prowadzonych postępowań ww. zmiana rdr. nie ma większego znaczenia. Nie liczba wyroków, ale ich treść jest decydująca dla oceny sytuacji prawnej banków i frankowiczów. W mojej ocenie, sektor bankowy jest przygotowany na skutki tego typu spraw. Najbardziej optymalnym rozwiązaniem dla obu stron, a zarazem najszybszym, najtańszym i niegenerującym stresu jest zawarcie ugody, co proponują obecnie w zasadzie wszystkie banki. Czas trwania postępowania wydłużył się w ostatnim okresie i wynosi średnio już od pięciu do siedmiu lat, przy uwzględnieniu też postępowania przed Sądem Najwyższym – komentuje mec. Wojciech Wandzel, partner w Kubas Kos Gałkowski.